Książka The 100 podobała mi się, ponieważ dobrze przedstawiała historię walki o przeżycie oraz retrospekcje ze stacji w równowadze z wątkami romantycznymi. Więcej o tym pisałem w recenzji. Drugi tom autorstwa Kass Morgan nie buduje tego samego wrażenia, oferując pod względem tonu opowieść chaotyczną i bardziej młodzieżową, niż można było oczekiwać. Oczywiście mamy tu do czynienia z literaturą młodzieżową i w żadnym razie nie jest to zarzutem. Chodzi o to, że w pierwszym tomie równowaga pomiędzy każdym elementem była wyraźniejsza. Po raz kolejny najsłabszy wątek należy do Glass i Luke'a na pokładzie Arki, który rozgrywa się równolegle do wydarzeń na Ziemi, i ponownie nie dziwię się, że wątek ten w serialu się nie znalazł. Obserwujemy tak naprawdę romans niskich lotów, który nie oferuje emocji, zrozumienia postaci, a jedynie kojarzy się z operą mydlaną pokroju Mody na sukces - uczucie jest wyidealizowane i nie potrafi do siebie przekonać czytelnika. Ciągłe przemyślenia Glass na temat jej rozterek szybko stają się nudne i mało wiarygodne, aczkolwiek pod koniec ten wątek nabiera wyrazu i tempa, więc być może w kolejnym tomie przestanie być taką wadą.
Źródło: Bukowy Las
Dzień 21 zmusza do wysnucia wniosku, że serial The 100 poszedł bardzo szybko w innym, być może nawet ciekawszym kierunku. Przedstawienie walki o przeżycie na Ziemi i spotkanie z tubylcami jest kompletnie inne niż w serialu, ale to nie oznacza, że złe. Trzeba przyznać, że Morgan ma fajne pomysły i potrafi w odpowiednich momentach przykuć uwagę i budować dobre napięcie. Jest tutaj sporo ciekawych elementów i nawet nie brak niespodzianek. Pod tym względem historia potrafi wciągnąć i wzbudzić ciekawość. Chociaż różnice względem serialu są wyraźne, charaktery i zachowanie bohaterów są takie same. W tym momencie śmiało można lepiej poznać osoby, które znamy z telewizyjnego ekranu. Chwilami nie do końca wszystko działa na Ziemi, gdy autorka za bardzo skupia się na relacjach romantycznych pomiędzy bohaterami, zapominając o równowadze, która dodawałaby wyrazu opowieści. W pewnych momentach wszelkie dramatyczne zabiegi są zrozumiałe i mają nawet emocjonalną głębię, ale zbyt często odnosiłem wrażenie przesady. Książka za bardzo staje się wtedy tą literaturą młodzieżową przeciętnej jakości i traci na uniwersalności. Mówiąc wprost - pod względem przedstawiania wątków obyczajowych najlepiej pasuje tutaj stwierdzenie, że co za dużo, to niezdrowo. Cieszą jednak niuanse, kiedy możemy wciągnąć się w przemyślenia bohaterów i w różnych momentach ich perypetii się z nimi identyfikować. W takich chwilach książka potrafi zrobić coś uniwersalnego w sposób ciekawy i przykuwający uwagę. Day 21 to pozycja nierówna - choć przedstawia ciekawą historię i czyta się ją lekko oraz szybko, pojawia się w niej zbyt wiele przesadnie eksploatowanych wątków romantycznych, które nie mają emocji, wiarygodności i głębszego fabularnego sensu. Trochę to rozczarowujące, bo po pierwszym tomie nie miałem takiego wrażenia - elementy te idealnie współgrały i były podane w odpowiedniej proporcji. Można traktować to jako alternatywę dla serialu, bo obie historie bardzo się różnią - poza cechami i charakterem bohaterów oraz ogólnikami fabuły trudno doszukać się podobieństw. Przyjemna lektura, ale mimo wszystko rozczarowująca i raczej skierowana do osób, którym zbyt proste wątki romantyczne za bardzo nie przeszkadzają.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj