Nie inaczej jest w przypadku Dziewczyna z Dzielnicy Cudów rozpoczynającej – miejmy nadzieję – długą i barwną przygodę z Nikitą, zabójczynią do wynajęcia, córką szefowej Zakonu Cieni oraz złego, szalonego czarodzieja. To także dawna przyjaciółka Dory Wilk, której, zatraciwszy umiejętność rozróżniania dobra i zła, o raz za dużo weszła w paradę i chwilowo nie śmie pokazywać się na oczy. Co nie znaczy, że nie próbuje znaleźć własnego miejsca w świecie i stać się „lepszą”. Przy niezwykle toksycznej matce zdecydowanie nie jest to łatwe zadanie. Samo imię „Nikita”, choć nie jest jej rzeczywistym imieniem (ma ich wiele), zobowiązuje, a do tego dochodzi skrywana tajemnica rzadkiego (i niezbyt przyjemnego) talentu magicznego, na który bohaterka zużywa mnóstwo energii, więc musi jadać jak głodny drwal (nie tracąc przy tym figury). Obdarzona wieloma zaletami i umiejętnościami, niezależna i ciut „magiczna” oraz dosłownie zabójcza kobieta staje się wizytówką Anety Jadowskiej. Chociaż jej bohaterki może ciut za bardzo przypominają koncepcję niezwyciężonej Mary Sue z fanfików, w tym przypadku to pochwała, nie zarzut, bo jednocześnie są postaciami pełnokrwistymi, nietuzinkowymi i z charakterem: zresztą, jak większość bohaterów drugo- i trzecioplanowych  przewijających się przez jej uniwersum, zarówno tych rozwiniętych, jak i tych dopiero zarysowanych. Przydzielony Nikicie przez matkę nowy partner Robin (tak się składa, że zgodnie ze swoim imieniem świetnie posługuje się łukiem), jeżdżący na wózku inwalidzkim harleyowiec Aleks, nieco stylizowana na gotycką w wyrazie Abby z Agentów NCIS hakerka Karma, tajemniczy Fotograf, właścicielki najlepszej jadłodajni i kabaretu w mieście, Bestiar… można by długo wymieniać, tęskniąc za ich powrotem, którego spodziewamy się w kolejnych odsłonach cyklu o Nikicie.
Źródło: SQN
Osobnym, nie mniej istotnym bohaterem Dziewczyny z Dzielnicy Cudów, pozostaje alternatywna wersja magicznej Warszawy. W uniwersum Anety Jadowskiej miasta posiadają swoje magiczne odpowiedniki – do tej pory poznaliśmy już Thorn (Toruń) i Trójmiasto, teraz przyszedł czas na Warszawę, ale jakże w innym wydaniu. Bo wyobraźmy sobie co by się stało, gdyby sobowtór miasta przyjął na siebie cały impet zniszczeń II wojny światowej – nie byłby normalny, prawda? I nie jest. Magia Warsa jest niebezpieczna i skrzywiona, burzowe skoki mocy zwane „czkawką” grożą przemienieniem w potwora, a Dzielnica Cudów, chociaż najbardziej przyjazna i miejscami nostalgicznie sympatyczna (dorożki, gazeciarze, jadłodajnie z wyśmienitym jedzeniem, domy schadzek i kluby nocne), ugrzęzła w latach 30-tych XX wieku i potrafi zabić lub zatrzymać na zawsze, jeśli ktoś nieopatrznie zostanie w niej na noc. Szalona, niestabilna Sawa po drugiej stronie Wisły wydaje się jeszcze groźniejsza i jeszcze bardziej nieprzewidywalna. Tak, alternatywna Warszawa to prawdziwy majstersztyk pisarski. Nową powieść Anety Jadowskiej wspaniale ilustrują grafiki Magdaleny Babińskiej – czarno-białe, wyważone i pełne wyrazu. Bez nich Dziewczyna z Dzielnicy Cudów byłaby w jakiś sposób niepełna i pozbawiona części uroku. Widać, że Aneta Jadowska i Magdalena Babińska znakomicie dogadują się na płaszczyźnie pisarz – ilustrator. Wydawnictwo SQN nie szczędziło wysiłków, by wydać Dziewczynę z Dzielnicy Cudów jak najlepiej, m.in. pod względem wspomnianych ilustracji (i okładki, także autorstwa Magdaleny Babińskiej), składu, redakcji, korekty, czy odpowiednio dobranych ozdobników i inicjałów w tekście. Może zabrakło odrobiny światła na marginesach, ale to drobiazg. Mam wrażenie, że Dziewczynę z Dzielnicy Cudów można by wydać na papierze pakowym, drobnym druczkiem i rozmazującą się czcionką, a i tak byłaby świetnym czytadłem. Magia tekstu obroniłaby się sama. A że przy okazji najnowsza powieść Anety Jadowskiej ma bardzo dobrą oprawę – tylko należy się z tego cieszyć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj