Inio Asano to uznany twórca takich dzieł, jak Solanin czy Osiedle Promieniste, które doczekały się polskiego wydania. Tak się złożyło, że nigdy wcześniej nie sięgnęłam po jego prace i Umibe no Onnanoko #01, dwutomowa nowość wydawnictwa Kotori jest moim pierwszym kontaktem z twórczością Asano. Żałuję, że akurat padło na tę mangę, ponieważ to z pewnością nie najsłynniejsze dzieło tego mangaki, za to na pewno bardzo kontrowersyjne.  Po pobieżnym przejrzeniu opinii czytelników w internecie przekonałam się, że oceny wahają się od tych odsądzających ten komiks od czci i wiary, po uznające go za dzieło wybitne. Moja ocena waha się gdzieś po środku. Tak się też złożyło, że wydawca (Kotori) w opisie pierwszego tomiku nie pisze wprost, że jest wręcz przeładowana mocną erotyką, a znaczek +18 na tak ładnej okładce wygląda dość dziwnie i nietypowo. Cóż, jego obecność jest jak najbardziej usprawiedliwiona… Koume Sato to nastolatka z małej nadmorskiej miejscowości Oarai. Niedawno odrzucił ją chłopak, w którym się zakochała. Innymi słowy - wykorzystał ją, po czym uznał, że to koniec. Dziewczyna, co oczywiste, zdaje sobie sprawę, że miłość romantyczna i fizyczna niekoniecznie idą ze sobą w parze. Proponuje zatem innemu koledze, Keisuke Isobe, zakochanemu w niej chłopakowi, że… cóż, nazwijmy rzeczy po imieniu - seks bez zobowiązań. Żadnego oficjalnego randkowania, po prostu spotkania, a to u niego, a to w szkolnej toalecie (w trakcie lekcji!)… Za każdym razem nastolatkowie posuwają się jednak coraz dalej, uzależniając się od siebie, co nie oznacza jednak, że za ich cielesnym pożądaniem kryje się jakaś większa więź. O ile Keisuke chciałby, żeby Koume odwzajemniła jego uczucia, o tyle ona chce jedynie fizycznych doznań. Gdzieś w tym wszystkim kryje się jeszcze tajemnicza, anonimowa dziewczyna ze zdjęć - tytułowa Dziewczyna znad morza.
fot. Kotori
Pierwszy tom Dziewczyny znad morza zachęca śliczną okładką, początkowo przepięknym warsztatem autora, którego rysunki są naprawdę niezwykle szczegółowe (choć widać, że część kadrów, głównie tła, to tak naprawdę przerobione zdjęcia), po czym dość szybko zwala czytelnika z nóg już pierwsza scena seksu. Nie ma w tym żadnego romantyzmu, jakichś uczuć, jest tylko zwierzęce pożądanie, narysowane tak dokładnie i po kolei, że praktycznie część mangi może stanowić ilustrowany przewodnik… Tak, genitalia są i to naprawdę szczegółowo pokazane, zarówno męskie, jak i żeńskie. Nie ukrywam, że niektóre strony mogą wzbudzić po prostu obrzydzenie i odruch odłożenia tej mangi na półkę. Nie byłam w stanie przeczytać jej za jednym podejściem, a co do fabuły… Większość tomiku to sceny seksu poprzetykane rozmowami głównych bohaterów, mało zresztą interesujące. Ta dwójka nastolatków ma do siebie stosunek dość ambiwalentny. Są sobie potrzebni, ale często też się nie dogadują.
Dopiero pod koniec tomu rzeczywiście zaczyna się coś dziać, za sprawą wydarzeń w szkole. Jest jednak z Koume oraz Keisuke ten problem, że niespecjalnie dają się lubić. Paradoksalnie w tym układzie to dziewczyna wydaje się bardziej wyprana z emocji, o Koisuke zaś między wierszami można się czegoś dowiedzieć - zwłaszcza o jego przeszłości. Kiedy jednak skończy się lekturę, niespecjalnie pamięta się, o czym bohaterowie właściwie rozmawiali, skoro przed oczami stają zupełnie inne sceny. Tak dokładnie pokazany seks sprawia, że paradoksalnie najbardziej zapadają w pamięć te kadry… Autor zapewne chciał pokazać, jak odarte z uczuć zbliżenia wpływają na bohaterów - stąd takie naturalistyczne podejście. Sęk w tym, że przesłania inne aspekty tej historii, czyli dość ubogą póki co fabułę. Koniec tego tomiku zapowiada znacznie ciekawsze wydarzenia, może więc jako całość Dziewczyna znad morza wypadnie lepiej. Nie każdemu jednak tak odważna erotyka zwyczajnie się spodoba - rzecz gustu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj