Girls to serial zupełnie inny niż wszystkie. Wydaje się, że Judd Apatow miał tutaj tylko pomagać niedoświadczonej Lenie Dunham, dla której jest to pierwsza taka praca w dopiero co rozpoczętej karierze. Znając twórczość Apatowa, trudno doszukać się czegokolwiek w tym serialu, co mogło wyjść od niego.
[image-browser playlist="602877" suggest=""]©HBO 2012. All Rights Reserved.
Dunham osadziła swój serial w ramach standardu niezależnych komedii. Filmy z tego gatunku rządzą się swoimi prawami i posiadają szczególne cechy, które w wyemitowanych odcinkach da się bez problemu zauważyć. Począwszy od klimatu, który jest wyraźnie dramatem z okazjonalnymi elementami humorystycznymi. Nie jest to w żadnym razie komedia, przy której co jakiś czas będziemy się śmiać. Takich scen w trzech epizodach było zaledwie kilka. Cała budowa scenariusza także jest charakterystyczna dla niezależnej twórczości w USA - inteligentne rozwlekane dialogi, wyraziste ludzkie postacie czy poruszanie w tematyce problemów obyczajowych. Nie zapominajmy także o doborze muzycznym, które perfekcyjnie wpisuje się w ramy gatunku. Dzięki temu powstał serial, w którym wykorzystano cechy filmów podbijających festiwal w Sundance. Czegoś takiego w telewizji jeszcze nie było.
Fabularnie serial nie ma żadnego wątku głównego, ani żadnego celu, do jakiego miałby dążyć rozwój historii. Dziewczyny są spojrzeniem na życie kilku przyjaciółek - ich wzloty, upadki, miłości i typowe kobiece problemy. Na pierwszy rzut oka brzmi jak każdy serial o nastolatkach emitowany na kanale CW, ale w istocie jest zupełnie odwrotnie. Pozbawiono opowieść cukierkowatości, odrealnienia i poprawności politycznej. Sprawia to wrażenie opowieści z życia wziętej. Takim sposobem główne bohaterki nie przypominają modelek z czasopism, ale są zwykłymi dziewczynami o przeciętnej urodzie i ludzkich problemach.
[image-browser playlist="602878" suggest=""]©HBO 2012. All Rights Reserved.
Twórczyni wciela się w Hannę Horvath - młodą kobietę o lekkiej nadwadze, która nie ma w życiu szczęścia. Traci pracę i do tego rodzice odcinają ją od funduszy. Aby tego było mało, ma za chłopaka kretyna, który traktuje ją jak podręczną lalkę do seksu. Problemem Girls są kompletnie nieciekawe bohaterki. Mamy grupę przyjaciółek, które są rozpuszczonymi kobietami na utrzymaniu rodziców. Przoduje Hannah, która obraża się na cały świat za słuszną decyzję odcięcia jej pieniędzy. Poza Marnie, która sprawia najlepsze wrażenie, żadna z nich nie ma jako takiej pracy. A w ciągu trzech odcinków Hannah była zaledwie raz na rozmowie kwalifikacyjnej, którą popsuła przez głupi żart. Zbiorowisko nieodpowiedzialnych dziewczyn, których problemy są bardzo płytkie np. kłopoty z chłopakiem, Shoshana przejmuje się, że jest dziewicą, a jej brytyjska kuzynka, Jessa Johansson martwi się prawdopodobną ciążą. O tym były trzy odcinki serialu - czy naprawdę nie stać było twórców na coś ciekawszego?
Dodatkowym problemem jest gra aktorek, która także nie oszałamia jakością. Zapowiadano, że będą to młode gwiazdy, a ich kreacje niczym nie wyróżniają się z tłumu. Po serialach stacji HBO w tym elemencie wymaga się o wiele więcej.
[image-browser playlist="602879" suggest=""]©HBO 2012. All Rights Reserved.
Po trzech odcinkach można powiedzieć, że Girls są poprawnym serialem. Melancholijne, czasem szalone i dziwaczne spojrzenie na życie amerykańskich dziewczyn momentami potrafi nas zaciekawić, okazjonalnie rozbawić i zmusić do myślenia. Brakuje w tym nutki emocji, bardziej ludzkich problemów, abyśmy mogli nawiązać z nimi więź, zamiast zastanawiać się, czy to, co pokazano to jedyne kłopoty, jakimi przejmują się amerykańskie kobiety. Girls to lekka, okazjonalnie przyjemna produkcja, ale nic ponad to.
Ocena: 6/10