Warto zacząć od tego, że mimo odmiennych losów bohaterek, dziewczyny w dalszym ciągu są w stanie spotkać się w komplecie i dobrze się przy tym bawić. Jest to tym bardziej istotne, że od jakiegoś czasu nie ma sposobności, aby bohaterki mogły zrobić, tak lubiane zresztą, spotkania w garderobie redakcji magazynu "Scarlet". Tym razem nasze bohaterki wybrały się na karaoke, pokazując, ile zaskakujących pomysłów ma jeszcze ten serial. Występ karaoke wyszedł naprawdę ciekawie, a towarzyszący mu zwrot akcji podkreślił jeszcze bardziej skomplikowaną sytuację Sutton. To właśnie jej przypadł w udziale jednocześnie zabawny, ale jednak najmniej angażujący wątek, Jednonocna przygoda Sutton z przypadkowo poznanym mężczyzną kończy się lekkim spóźnieniem w pracy. We wczorajszym ubraniu, nieświeża i z lekkim kacem jest idealnym przykładem tzw. walk of shame. Rzecz w tym, że Sutton decyduje się stanąć do walki z głupim stereotypem, dotyczącym porannych powrotów z randek i pokazać, że nie ma w tym nic żenującego, a tym bardziej wstydliwego. Cała historia wydawała się być lekka i zabawna do czasu, kiedy okazało się, że poznany mężczyzna jest żonaty i bezczelnie brnie w kłamstwo. Dylemat, czy powiedzieć zdradzanej żonie o wyskokach jej męża stanowił główny punkt dla postaci Sutton w tym odcinku. Jest to pytanie jak najbardziej ważne, choć odpowiedź jest bardzo indywidualna. Oczywiście, decyzja Sutton mogła przysporzyć jej nieprzyjemności, choć na szczęście w tym przypadku wygrała babska solidarność. Z łatwością można zdać sobie sprawę, że takie rzeczy są ważne, by pokazywać je młodym ludziom, którzy nie do końca radzą sobie w stałych związkach. Potrzeba, by być z partnerem, do którego ma się zaufanie i pewność względem jego uczuć, została wielokrotnie wypaczona we współczesnej telewizji. Dlatego właśnie teraz Sutton doznała olśnienia, że miała takiego partnera - Richarda. Jak wcześniej zostało zaznaczone, bohaterka zrezygnowała jednak ze związku z nim z powodu kariery. Ta decyzja zaczyna się powoli na niej mścić, zwłaszcza że jej ukochany ma już nową partnerkę. Niestety, jak bardzo lubię tę parę, tak bardzo nie kupuję tego “powrotu” Sutton do Richarda. Jeszcze chwilę temu zdeterminowana Sutton była w stanie poświęcić wszystko dla kariery, w tym właśnie i miłość. Jej pełne tęsknoty oczy za Richardem wydają się być spowodowane raczej chwilowym oddechem luzu w pracy, niż faktyczną potrzebą bycia w związku. Jak długo Sutton pracuje na pełnych obrotach, tak nie myśli na temat układania sobie życia z Richardem. W wolnych chwilach jednak jej postać pociąga nosem z rozpaczy. Wyszło to trochę naciąganie, zwłaszcza w tak krótkim odstępie czasu pomiędzy ważnymi punktami w jej rozwoju. Skoro o związkach mowa, to pewnego rodzaju problemów doświadcza Kat, która zaczyna fantazjować na temat innych dziewczyn. A dokładnie jednej z przyjaciółek Adeny. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Adena jest w podróży i Kat zaczyna po prostu czuć się samotna. W pierwszym sezonie Kat odkrywała swoją seksualność, w tym natomiast twórcy decydują się pogłębić ten temat i dodać kilka kolejnych etapów zrozumienia swojej seksualnej natury. Wydaje się to jak najbardziej logiczne i może okazać się bardzo ciekawe, jeśli zostanie poprowadzone w przemyślany sposób. Dosyć późne odkrycie swojej seksualności było dla Kat przebudzeniem się na nowo do życia i całkowitym wyjściem poza własną strefę komfortu. Teraz następuje czas, by odkryć swoje własne granice i potrzeby, nie tylko w towarzystwie swojej partnerki. Kat jest postacią młodą i narwaną, ale mimo wszystko charakteryzuje ją pewna mądrość, która być może pozwoli jej w pełni zrozumieć siebie samą. Jest to ciekawy wątek, na pewno dodający głębi postaci. W odcinku Kat była również bezsprzecznie związana z Jane, a to za sprawą pojęcia “różnorodności”. Młoda dziennikarka w dalszym ciągu szuka stałego zatrudnienia. Mimo że jako freelancer sprawdza się dosyć dobrze, to jednak praca na etat jest jej marzeniem, a raczej niezbędnym wymogiem, by utrzymać się finansowo na nogach. Niestety okazuje się, że mimo dobrze przeprowadzonej rozmowy kwalifikacyjnej, Jane nie została zatrudniona w magazynie "Yes Girl!", ponieważ jest biała. Magazyn decyduje się iść w duchu szeroko rozumianej różnorodności i zatrudniać osoby, które nie wpisują się w stereotyp białej, wykształconej, uprzywilejowanej osoby. Ten motyw stanowi doskonały punkt pod dyskusję, która właściwie toczy się już od kilku lat, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Zarówno Kat, jak i Jane zostały postawione po przeciwnej stronie dyskursu, choć w odwróconych rolach. W swoich dialogach przedstawiały ciekawe argumenty, które z łatwością mogły otworzyć oczy mniej zorientowanym w sprawie widzom. Padają tutaj mocne słowa na temat rasizmu i przywilejów. Ten wątek jest tym bardziej przewrotny, że Jane wypunktowała Kat, jak łatwe miała życie ze względu na posiadane pieniądze, a Kat uświadomiła Jane, ile razy mniejszości etniczne i seksualne były w identycznej sytuacji co ona. Moim zdaniem ten wątek wyszedł odważnie i świeżo, choć trzeba przyznać, że scenarzyści pociągnęli go nieco za długo. Bohaterki trzy razy ścierały się nad wyżej wspomnianą kwestią, co nieco rozmyło całą powagę. Przez to można odnieść wrażenie, że scenariusz odcinka był poprawny politycznie, czasem nawet chyba aż za bardzo. Ostatecznie dziewczyny doszły do porozumienia i skończyły odcinek we względnym pokoju. Z łatwością daje się zauważyć, że to właśnie Kat miała swoje pięć minut w serialu. Odcinek w dużej mierze został poświęcony poszukiwaniu nowych pracowników dla działu social media. Kat, za radą Jacqueline, postanowiła powalczyć o jedną z kandydatek, która przypadła jej do gustu. Angie już teraz posiada własne zaplecze fanów, a praca w "Scarlet" była jej marzeniem, które nigdy nie miało się spełnić. Jest elokwentna i doskonale orientuje się, ile znaczy pieniądz i jakie korzyści może przynieść "Scarlet" jej internetowa sława. Sęk w tym, że Angie nie ma wymaganego przez zarząd magazynu wykształcenia. Za sprawą Kat, Angie była jednak w stanie zaprezentować się na spotkaniu zarządu. Jej krótka autoprezentacja była z odpowiednim przytupem, a puenta nie pozostawiła żadnych wątpliwości. Jak się można było spodziewać, wątek skończył się happy endem i Angie zostanie zatrudniona, wnosząc nową jakość do działu social media w magazynie "Scarlet". Niestety, w tym wszystkim nieco drażni postać Kat, która chciała być za wszelką cenę “zbawicielką” Angie. Nasłuchawszy się historii Oliviera, a do jej płonącego żywym ogniem serca, Jacqueline dorzuciła jeszcze i swoje porady, Kat zrobiła wszystko, co w jej mocy, by dać Angie szansę. I fakt, że jej się udało sprawia, że postać Kat prześlizguje się po takich serialowych wertepach bez większych strat. Myślę, że o wiele ciekawie oglądałoby się jej chwilową niemoc, niż kolejny sukces. Kat w tym sezonie nieustannie pokazywana jest jako dziewczyna sukcesu i stopniowo można czuć już tym przesyt. Odcinek, oprócz zwyczajowej dawki zwariowanej atmosfery, jest pełen walki o sprawiedliwość społeczną. Czasem zbyt gorliwej walki, ale z drugiej strony oddaje to też charakter milenialsów. Rzeczy muszą dziać się tu i teraz, najlepiej w świetle twitterowej sławy. Powstałe konflikty pomiędzy bohaterami jak zwykle są zaprezentowane ze smakiem i chwytliwym pomysłem. Całość jak zwykle stoi na wysokim, pod względem realizacji, poziomie i stanowi przepiękne widowisko. I mimo tych drobnych potknięć, The Bold Type z każdym kolejnym odcinkiem jeszcze bardziej przyciąga widzów. Dokładnie tak, jak w powiedzeniu: apetyt rośnie w miarę jedzenia!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj