Dużo się dzieje w tym odcinku i to na każdym poziomie serialu. Pod względem fabuły akcja galopuje do przodu, popychając swoich bohaterów nie tylko na nowe ścieżki kariery, ale na nowe etapy samoświadomości. Na poziomie warstwy motywacyjnej, serial osiąga szczyty swoich możliwości, doskonale portretując relację mentor-uczeń pomiędzy Jane i Jacqueline. Zresztą każda z bohaterek w tym odcinku wychodzi poza swoją strefę komfortu w imię większego dobra. A sam aspekt wizualny też nie pozostawia zbyt wiele do życzenia, chociaż czasem mam wrażenie, że bohaterki zmieniają kostiumy zbyt często, nawet jak na logikę tego serialu. W każdym razie, najnowszy odcinek serialu jest w stanie zaspokoić gusta fanów i zaostrzyć apetyt na przyszłość. Nie da się zaprzeczyć, że w tym sezonie każda z postaci posiada swoje własne, jasno zarysowane wątki, które będą się rozwijać w ciągu kilku najbliższych odcinków. Najbardziej oczywisty przypada w udziale Sutton, która ze wszystkich sił stara się zostać projektantką mody. O ile w poprzednio Sutton odniosła mały, projektancki sukces, o tyle teraz musiał nastąpić kryzys. I tutaj zaskoczeń nie ma, ponieważ jej autorski projekt sukni nie podoba się ani Oliverowi, ani innym wpływowym projektantom. Nie oznacza to, że Sutton nie ma talentu. Po prostu, jako postać serialu musi pokonać kilka przeszkód, rozwiązać kilka dylematów, by ostatecznie osiągnąć sukces. Oczywiście zarówno Oliver, jak i przyjaciółki Sutton są po jej stronie, wspierając jej ciężką pracę i rozwiewając jej wątpliwości. Podkreśla się też tutaj więź, jaka jest pomiędzy tymi bohaterami, a biorąc pod uwagę początki zawodowe Olivera i Sutton, miło widzieć że i pod tym względem nasi bohaterowie przeszli znaczącą zmianę. Wydaje się też, że ten odcinek jest przełomowy dla postaci Kat, która decyduje się kandydować na pozycję radnej w jednej z dzielnic Nowego Jorku. Wiąże się to z wyjściem na jaw kilku sekretów Kat, a jednym z najbardziej szokujących jest usunięcie przez nią ciąży w wieku dwudziestu lat. Aborcja jest zawsze trudnym tematem do przedstawienia w serialu, zwłaszcza skierowanym do dość młodego pokolenia. Niezależnie od wyznawanych poglądów, ten wątek może powodować dość mieszane uczucia. Temat aborcji samej w sobie nie jest ani przesadnie usprawiedliwiony, ani piętnowany. To, na co położony jest największy nacisk, to fakt istnienia fikcyjnych klinik gwarantujących pomoc w trakcie niechcianej ciąży, które są prowadzone przez członków ruchu pro-life. To właśnie w nie uderza serial, ukazując, przemilczaną do tej pory w szerszej dyskusji, sprawę traumy młodych kobiet. Kat tym samym staje się twarzą, nie tyle aborcji samej w sobie, ale pomocy, której potrzebują kobiety w tej trudnej sytuacji. Pytanie tylko, czy jej wrażliwa osobowość faktycznie nadaje się do świata polityki? Mam wrażenie, że Kat do tej pory mieszka w swoistego rodzaju bańce sukcesu. Czy w takim razie przyjdzie nam obejrzeć jej zderzenie z zimną i brudną rzeczywistością? Czas pokaże. Najmniej ukształtowany wątek ma Jane. Po zakończeniu tematu zamrażania jajeczek, postać zostaje popchnięta w kierunku dziennikarstwa. Patrick, który ewidentnie jest wyśmienitym manipulatorem, bez większych problemów przydziela jej artykuł, który niekoniecznie jest w zakresie jej zainteresowań. Dzięki przypadkowi natrafia jednak na ślad większej sprawy, która może albo okazać się przełomowa dla jej kariery, albo ją pogrzebać. Do współpracy zaprasza Jacqueline, która śledztwo dziennikarskie ma już za sobą i to ze sporym sukcesem. Z jednej strony Jane wykazuje zadziwiającą upartość i dążenie do dziennikarskiej sprawiedliwości, co wygląda czasem jak zwykła młodzieńcza naiwność. Z drugiej jednak strony współpraca Jane z Jacqueline nad wspólnym artykułem może okazać się o wiele bardziej ekscytująca i barwna niż sama sprawa, nad którą pracują. Zwłaszcza, że postać Jacqueline kreowana jest na swoistego rodzaju serialową boginię, której autorytet i wpływy sięgają o wiele dalej niż pozycja zawodowa. Dlatego tym bardziej może spodobać się pomysł, by pokazać Jacqueline jako kobietę niepewną, z wątpliwościami i dylematem czy się nie wycofać. Jej cichy konflikt z Patrickiem przybiera na sile tak mocno, że podczas inauguracji dziesięciolecia jej sukcesów redaktorskich Jacqueline dopadają wątpliwości na temat własnej przyszłości. I nie kto inny, tylko Jane odgrywa rolę motywacyjnego doradcy, który robiąc maślane i wielbiące oczy, przypomina Jacqueline, kim jest dla młodych kobiet i jak wiele magazyn "Scarlet" dla nich znaczy. Być może jest to ckliwe i na swój sposób kiczowate rozwiązanie, ale za to ogląda się je bardzo dobrze. Jest to jeden z tych odcinków, który ma emocjonalnie rozgrzać zbolałe serca fanów. Ma on podbudować samoocenę tych, którzy nie są pewni swoich marzeń, zdolności i decyzji. Tym razem nie jest ciężko, mrocznie czy męcząco. Wręcz przeciwnie, jest lekko, sympatycznie i w towarzystwie dobrej zabawy. Do tego akurat, jako widzowie, jesteśmy już bardzo przyzwyczajeni, jeśli nawet nie rozpieszczeni. Z drugiej jednak strony, miło jest mieć serial, po którym widz czuję się po prostu usatysfakcjonowany i bez większej traumy. Jedyny minus, jaki mi przychodzi do głowy, to swoistego rodzaju odcięcie się od wątków, które jeszcze chwilę temu były ważne, a teraz po prostu ich nie ma. Mam na myśli Alexa, który w poprzednim odcinku dosłownie wystawił się społeczną stygmatyzację, a w tym odcinku zabrakło miejsca, by zobaczyć chociaż echo tych wydarzeń. Czy przyniosły jakikolwiek skutek dla redakcji, czy chociażby dla samego bohatera. Być może jeszcze ten wątek powróci w najbliższych odcinkach, dając nam odpowiedzi na te pytania.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj