Kończąc 3. sezon „Dziewczyn” ("Girls"), Lena Dunham zostawiła widzów z wieloma pytaniami. Co dalej z Hannah i Adamem? Czy Jessa wpadnie w kłopoty związane z pomocą przy eutanazji ciężko chorej artystki? Jaka przyszłość czeka Marnie romansującą z zajętym już muzykiem? I jak Shoshanna pogodzi się ze stratą Raya? Jedno już wiemy – Hannah zdecydowała się wyjechać na dwuletnie studia podyplomowe dla pisarzy do Iowa, tym samy wystawiając na próbę swój związek z Adamem (warto sobie uświadomić, że odległość między Nowym Jorkiem a Iowa wynosi ponad 1500 kilometrów). Odcinek zaczyna się od kolacji z rodzicami, którym Hannah – w swoim stylu, czyli grzecznie, lecz złośliwie – wytyka, iż nigdy nie wspierali rozwoju jej kariery. Dołącza do nich Adam, który wyraźnie nie pogodził się jeszcze z przeprowadzką swojej dziewczyny. Adam, a właściwie grający go Adam Driver, jak zwykle wyróżnia się na tle reszty bohaterów: najpierw swoją dziwną przemową podczas kolacji, a potem w jednym z zabawniejszych momentów, którym jest reklama antydepresantów z jego udziałem. Kto jak to, ale Adam raczej nie jest najlepszą wizytówką takich leków. Bohatera sfrustrowanego kierunkiem, w jakim podąża jego kariera, i wyjazdem Hannah z pewnością czeka niełatwy okres. Wyjazd Hannah zapowiada się jednak ciekawie dla nas, widzów. Nowe otoczenie, środowisko, nowi ludzie – to wszystko może wnieść do serialu pewną świeżość, której w 3. sezonie brakowało. Choć odcinek „Iowa” kręci się wokół Hannah (a to niespodzianka!) – bo widzimy i pożegnalny obiad w gronie przyjaciół, i wzruszające pożegnanie z Adamem i Marnie – to również pozostałe bohaterki mają swoje pięć minut. Najbardziej ciekawie wypada wątek Marnie, która dalej brnie w związek z Desim, z którym łączy ją szaleńczy seks i muzyka. Ich wspólny koncert podczas tzw. jazz brunchu to chyba najlepszy motyw całego odcinka. Marnie i Desi wykonują ambitne ballady o miłości, podczas gdy wokół nikt nie zwraca na nich uwagi, każdy zaabsorbowany swoim obiadem. Wokół biegają dzieci, rzucając niewybredne komentarze pod adresem muzyków, czym doprowadzają Marnie do łez. Cóż, tak wygląda właśnie początek kariery muzycznej. Zresztą również na przykładzie Adama twórcy serialu uświadamiają, jak wyglądają marzenia w zderzeniu z rzeczywistością. W tym „Dziewczyny” są wciąż bardzo dobre.

"Dziewczyny" to zdecydowanie komediodramat, nie brakuje więc także scen bardzo zabawnych. Jak zwykle humor jest tu jednak podszyty smutkiem. Jak wtedy, gdy widzimy Shoshannę (w nowej fryzurze!) w dniu ukończenia studiów, a właściwie gdy oglądamy sprzeczkę jej rodziców – Mela i… Mel Shapiro, kłócących się o to, na czyj adres ma być wysłany dyplom Shosh. Patrząc na tę parę, można zrozumieć nieco dziwny styl bycia bohaterki. Nic nie pobije jednak gościnnego występu znanej z „Orange Is the New Black” Natashy Lyonne. Lyonne gra córkę Beadie, fotografki, która niemal popełniłaby samobójstwo za przyzwoleniem Jessy. Jak widzimy, wszystko się dobrze skończyło, a Jessa została opiekunką Beadie. Tymczasem córka kobiety – dziwacznie ubrana i niepotrafiąca wymówić słowa unconscioniable – pojawia się znikąd i wygłasza tyradę na temat tego, jak złą osobą jest Jessa. I robi to w taki sposób, że ten występ będziemy pamiętać na długo po zakończeniu tego sezonu „Dziewczyn”. Co jeszcze zapamiętamy z tego odcinka? Elijaha wpadającego na swojego byłego chłopaka w otoczeniu trzech dziewczyn o imieniu Lisa, wazon upchany (i stłuczony) przez Hannah w walizce, Jessę krytykującą Hannah za jej nawyk powtarzania przed lustrem motywujących mantr i zwariowaną na punkcie córki matkę Marnie (jak zwykle dobry występ gościnny Rity Wilson). Dużo tego, a to świadczy tylko o jednym – „Iowa” to naprawdę dobry odcinek. Jeden z takich, podczas oglądania których myślę sobie, że niespełna 30 minut to zdecydowanie za mało, by móc się nacieszyć serialem Leny Dunham. Czytaj również: Lena Dunham – ta nieznośna dziewczyna W 1. odcinku nowego sezonu „Dziewczyn” widać jak na dłoni, że tym, co łączy wszystkich bohaterów, jest brak spełnienia w miłości. Adam i Hannah będą musieli żyć z dala od siebie, Marnie jest „tą drugą”, zwykłą kochanką, Shosh pogrzebała swoje szanse u Raya, a Jessa straciła Beadie, która nadawała sens jej życiu, i Hannah, która była dla niej oparciem po wyjściu z nałogu. Tak naprawdę dopiero teraz sezon 4. rozpocznie się na dobre. Okaże się, co dalej z bohaterami i czy Lena Dunham wciąż jeszcze ma talent do pisania dowcipnych, błyskotliwych dialogów oraz odwagę do mówienia tego, jak naprawdę wygląda życie dwudziestoparolatków. Ten odcinek daje na to nadzieję.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj