VanderMeer zastosował dość niebezpieczny zabieg, na którym poległo już wielu autorów: książka napisana jako narracja pierwszoosobowa zawiera bardzo niewiele dialogów między postaciami, zaś większość opisów to odczucia i myśli głównej bohaterki. Bardzo łatwo jest w ten sposób zanudzić czytelnika, który popadając w monotonię, zacznie przerzucać kartki w poszukiwaniu akcji. Tymczasem mimo zastosowania takiej formy w Unicestwieniu akcja nie dłuży się, nie ma większych przestojów, jest wciągająca i barwna. O spójności logicznej nie za bardzo można tu mówić, bo przed wejściem do Strefy X trzeba zostawić za sobą logikę… i prawdopodobnie również nadzieję. Trudno również określić, jak stworzone są postacie, ponieważ odbierane są subiektywnie przez główną bohaterkę, która tak naprawdę nie przywiązuje do nich zbytniej wagi – ot, pobieżnie opisuje cechy charakteru i zachowania, nic jednak więcej. W Strefie X nie ma bowiem czasu na socjalizację z innymi członkami drużyny, choć nikt dokładnie nie wyjaśnił dlaczego. Może dlatego, że to już dwunasta z kolei, a te wcześniejsze nie kończyły zbyt dobrze? A może to wina płci? W poprzedniej ekspedycji byli sami mężczyźni i nie wyszło to najlepiej, dwunastą stanowią więc same kobiety, wybrane nie tylko ze względu na predyspozycje psychiczne. Wszystkie cztery posiadają specjalizacje przydatne w trakcie badań nad Strefą X. Antropolog, biolog oraz geolog mają za zadanie zapisywać wszystkie swe spostrzeżenia, zbierać oraz badać odnalezione próbki. Przewodząca drużynie psycholog ma dbać o morale całej ekspedycji oraz podejmować najważniejsze decyzje, posługując się darem przekonywania a jeśli on nie wystarczy - również hipnozą.

Szybko jednak okazuje się, że Strefa X jest potężniejsza niż kuglarskie sztuczki czy prosta ludzka psychika, a jej oddziaływanie wychodzi daleko poza rozumienie naszego - bądź co bądź prostego - gatunku. Odkrywając tajemnicę za tajemnicą, a raczej zaledwie muskając tych tajemnic rąbki, główna bohaterka odnajduje jedynie nowe pytania - żadnych odpowiedzi. Czym jest latarnia i wieża? Czy mają ze sobą coś wspólnego? Czym tak właściwie jest granica, którą trzeba przekroczyć, by wejść do Strefy? Czym tak naprawdę jest enigmatyczna firma zajmująca się badaniami nad ową Strefą? VanderMeer stawia przed nami ogromną liczbę pytań, a odpowiedzi musimy szukać sami - główna bohaterka (a zarazem narratorka) nie pomaga, nie zwracając uwagi na szczegóły, na które według czytelnika powinna, czy wręcz zatajając informacje mogące być w danym momencie ważne.

Unicestwienie jest kolejnym pomyślnym dziełem stworzonym przez naprawdę utalentowanego autora, dziełem specyficznie napisanym, a jednak doskonałym w odbiorze. Razi niestety, i to razi dość mocno, polskie tłumaczenie - jakby na siłę feminizowane nazwy zawodów "psycholożka", "antropolożka", "architektka" niezbyt pasują. Używanie takich odmian jest jak najbardziej dopuszczalne w mowie potocznej, jednak nie do końca pasuje do słowa pisanego. Reszta tłumaczenia wykonana jest już bez zarzutów. Książka naprawdę warta przeczytania i z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu czytelnikowi. Świetne połączeni science fiction oraz psychodeli, nietuzinkowy pomysł i doskonały warsztat autora - wszystko to sprawia, że powieść z pewnością zapewni sporą dawkę rozrywki.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj