Encounter to gatunkowy miszmasz. Przez jego pryzmat opowiadana jest przyziemna i dość oczywista historia. Twórca postawił na zabawę nawiązującą do science fiction, by wykorzystać to jako język budowania nici porozumienia pomiędzy ojcem a dziećmi. Łatwiej wyjaśnić, że jadą na misję, uciekając przed pasożytami z kosmosu, niż powiedzieć wprost: ojciec postradał zmysły i porywa swoje dzieci. Nawiązania gatunkowe stają się dość specyficznie działającą stroną, bo twórca, wchodząc na te rejony, prezentuje widzom perspektywę osoby z problemami psychicznymi. Nadaje temu metaforycznej wartości, gdy poznajemy kolejnych "obcych" stających na drodze bohaterom. To staje się jednocześnie problemem, bo symbolika ludzi opanowanych przez pasożyty jest dość siermiężnie połączona z tematem systemowego rasizmu w USA. Twórca dosadnie daje widzom do zrozumienia, że osoby patrzące na bohatera przez pryzmat jego koloru skóry to ci źli - obcy, z którymi trzeba walczyć. Jasne, idea słuszna, może nawet w jakimś stopniu nowatorska, ale zbyt naciągana i mało porywająca, jak na tak mocny koncept. Rozwiązania są wprowadzone zbyt schematycznie, bez odpowiedniego pogłębienia. Reżyser traktuje to jako ułatwienie, by dopasować narrację do dwójki synów, którzy muszą odciąć się od rzeczywistości, by przetrwać. Początkowo to podejście intryguje, później staje się łopatologiczne. To kluczowy element tej historii, więc znacząco odbija się on na jakości całokształtu. Nawiązania do SF idą  w zbyt dosłownym, a tym samym nudnym kierunku, ale fundament Encounter sprawdza się zaskakująco dobrze. To tak naprawdę historia o ojcostwie. Obserwujemy bohatera z problemami psychicznymi, weterana wojennego z zespołem stresu pourazowego. Twórca porusza więc w tle temat weteranów, których życie kończy się wraz z powrotem do domu. Dodajmy - życie zawodowe, jak i prywatne, bo nikt nie był zainteresowany, by znaleźć sedno problemu i pomóc bohaterowi. To też przekłada się na relację z chłopakami, którzy zostali świetnie obsadzeni przez bardzo naturalnych i przekonujących młodych aktorów, dobrze współgrających z Rizem Ahmedem. W kluczowych momentach widzimy obraz ojcostwa przełamującego problemy, lęki i ograniczenia. Ostatecznie to właśnie jest najlepsze i najważniejsze w tym, jak aktorzy budują tę relację. Jest w niej dużo uroku, ciepła i skrywanej niepewności. Biorąc pod uwagę wszelkie informacje udzielane w wątku ścigających ich agentów FBI, pojawia się niepokój z nutką napięcia. Czy ten pozornie kochający ojciec naprawdę taki jest? Czy choroba psychiczna nie doprowadzi do tragedii? Ta niewiadoma trzyma w napięciu do samego końca. W którym kierunku ostatecznie to idzie? A to już kwestia spoilerowa. Riz Ahmed to klasa sama w sobie i trudno oczekiwać od niego złej roli. Ten koncept pozwala mu doskonale zaakcentować niuanse i subtelności problemów bohatera, a zarazem ciepło i miłość towarzyszącej mu relacji z synami. Ta jednak często przechodzi pomiędzy dobrą, uroczą stroną a tą budującą niepokój i niepewność. Czy może on zmienić się nagle w kogoś, kto zabije własne dzieci, jak sugeruje FBI? Ahmed, budując swojego bohatera, nie daje widzom jednoznacznej odpowiedzi, co może się wydarzyć, trzymając do końca w niepewności. Ważna jest jednak też przemiana, która zachodzi w nim dzięki tej relacji i wspólnym przygodom. Zasadniczo głównie dzięki poświęceniu syna cała kreacja wybrzmiewa z dobrą mocą. To on ciągnie ten film i pozwala zaangażować się w jego historię. Encounter ma dobre pomysły. W sposób interesujący pokazuje ojcostwo oraz relację z synami. Jednak zbyt łopatologiczne wykorzystanie motywu science fiction i kwestii systemowego rasizmu zabiera opowieści jej człowieczeństwo i serce. Pozostawia jedynie dobrą kreację Riza Ahmeda. Cały koncept miał o wiele większy potencjał na coś, co mocniej poruszy emocje. Niestety, pod koniec to się bardzo rozmyło. Encounter - premiera w Amazon Prime Video w grudniu 2021 roku.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj