Endless Dungeon to gra, w której znalazły się elementy strzelanki, roguelike, tower defense i tryb kooperacji. To nietypowe połączenie działa zaskakująco dobrze!
Istnieją pewne gatunki gier, które doskonale do siebie pasują, ale są też takie, których elementy trudno ze sobą połączyć. Do czasu zagrania w Endless Dungeon nie wyobrażałem sobie, że można stworzyć udaną produkcję z cechami tower defense i twin-stick shootera, doprawioną jeszcze solidną porcją roguelike, kooperacją i eskortą w stylu trybu Eskorty z Overwatch. Deweloperom z Amplitude Studios udało się jednak z powodzeniem stworzyć ciekawą gatunkową mieszankę, która sprawia sporo frajdy, a przy tym oferuje zabawę na długie godziny.
Endless Dungeon przenosi graczy na teren opuszczonej stacji kosmicznej. To miejsce wypełnione cennymi surowcami i skarbami, ale też i wieloma niebezpiecznymi przeciwnikami, z którymi będziemy musieli sobie poradzić. Jest jednak pewien haczyk: kluczem do opuszczenia lokacji jest robot wydobywczy, którego będziemy musieli chronić i eskortować do wyjścia. Zadanie jest tym trudniejsze, że ów robot jest bezbronny i zaskakująco kruchy, a przez to nie jest w stanie zbyt długo wytrzymać naporu ze strony wrogo nastawionych istot.
Na szczęście bohaterowie, w których możemy się wcielić, bezbronni nie są. Każda z kilku dostępnych postaci dysponuje inną bronią oraz zdolnościami, dzięki czemu każdy będzie w stanie znaleźć kogoś "pod siebie". Dodatkowo opisano ich trzema statystykami (atak, wytrzymałość, wsparcie), które pokazują, czego powinniśmy się po nich spodziewać. Na start otrzymujemy do dyspozycji Zamiatacza, czyli woźnego, który musi sprawdzić się w nowej roli oraz pewną siebie i uzbrojoną po zęby Zed. W toku rozgrywki odblokujemy kolejne barwne postacie, a także dowiemy się więcej na ich temat.
Z pomocą przychodzą również wspomniane we wstępie elementy tower defense. W wielu wyznaczonych punktach możemy rozstawiać wieżyczki. Początkowo mamy tylko jedną (najprostszą, która zasypuje pobliskich oponentów pociskami), ale im dalej, tym robi się ciekawiej. Szybko możemy uzyskać dostęp do takich, które rażą wrogów prądem, spowalniają ich lub działają jeszcze w inny sposób, na przykład wzmacniając sojuszników znajdujących się w tym samym pomieszczeniu. Dobór odpowiednich wieżyczek i rozstawienie ich w strategicznie istotnych miejscach jest bardzo istotne. Często to właśnie to może być elementem, który zadecyduje o naszym zwycięstwie lub porażce.
Endless Dungeon w bardzo ciekawy sposób podchodzi do eksploracji, zdobywania surowców i rozwoju. Materiały, które wykorzystujemy do ulepszania postaci czy stawiania wieżyczek, nie są bowiem generowane wraz z upływem czasu. Nie pozyskujemy ich też za pokonywanie kolejnych fal wrogów. Zamiast tego otrzymujemy je w momencie otwierania każdych drzwi. To wiąże się również z pewnym ryzykiem, bo nigdy nie wiemy, czy nie będą czaić się za nimi przeciwnicy lub czy poziom zagrożenia nie wzrośnie i nie aktywuje kolejnej fali wrogów. Wszystko to sprawia, że cały czas musimy być uważni i gotowi na atak. Nie możemy po prostu stać w miejscu i czekać na to, aż poziom dostępnych surowców samoczynnie wzrośnie i pozwoli nam na przykład na postawienie wieżyczek wokół robota wydobywczego czy generatorów.
Śmierć na stacji oznacza koniec zabawy i rozpoczęcie jej od nowa. Twórcy przygotowali jednak szereg mechanizmów, dzięki którym każdy zgon jest częścią doświadczenia i przynosi nam jakieś korzyści, a to sprawia, że nie mamy poczucia straconego czasu. Po każdej porażce powracamy do saloonu, w którym możemy porozmawiać z postaciami, wzmocnić się, ulepszyć bronie lub odblokować nowych bohaterów. Nawet jeśli nie idziemy nam najlepiej, czujemy, że robimy pewne postępy.
Zabawa momentami potrafi być dość wymagająca i nieco chaotyczna, szczególnie na początku, gdy jeszcze oswajamy się z mechanikami. Deweloperzy z Amplitude Studios podeszli jednak w bardzo elastyczny sposób do kwestii poziomów trudności. Mamy ich aż cztery – poza klasycznym łatwym, normalnym i trudnym dostaliśmy też ustawienie "przyjazne". To ostatnie nie tylko zwiększa liczbę pozyskiwanych surowców, wzmacnia robota wydobywczego i osłabia przeciwników, ale też oferuje dodatkową premię do obrony robota, bohaterów i wieżyczek po każdym zgonie. Przypomina to God Mode z gry Hades, gdzie główny bohater również stawał się bardziej wytrzymały wraz z każdą porażką.
Dodatkowym sposobem na ułatwienie sobie zabawy, jest też tryb kooperacji. W Endless Dungeon co prawda można z powodzeniem grać solo (mamy opcję przełączania się między bohaterami i wydawania prostych komend towarzyszowi sterowanemu przez sztuczną inteligencję), ale nie da się ukryć, że dopiero w co-opie tytuł ten pokazuje swój potencjał. Rozlokowanie bohaterów w różnych miejscach i koordynowanie działań jest bowiem nie tylko bardzo satysfakcjonujące, ale też zdecydowanie bardziej skuteczne.
Endless Dungeon to moim zdaniem jedna z najładniejszych gier roguelike na rynku. Kreskówkowa, kolorowa oprawa w ma w sobie mnóstwo uroku, ale przy tym jest bardzo przejrzysta, szczególnie w połączeniu z klasycznym, sprawdzonym widokiem z góry. Nie ma więc problemów z szybkim zorientowaniem się w otoczeniu czy dostrzeżeniu atakujących nas przeciwników, a to niestety nie jest standardem, co dobitnie udowodniła inna październikowa premiera, Hellboy: Web of Wyrd. Cieszą także zróżnicowane projekty bohaterów oraz lokacje. Nie musicie się obawiać, że po pierwszych kilkudziesięciu minutach zobaczycie wszystko, co gra ma do zaoferowania.
Dzieło Amplitude Studios okazało się przemiłą niespodzianką. Endless Dungeon zadebiutowało na rynku w wyjątkowo gorącym okresie, obfitującym w wiele większych i zdecydowanie głośniejszych premier, ale tytuł ten w niczym im nie ustępuje. Jeżeli jesteście fanami któregokolwiek z gatunków składających się na to doświadczenie lub po prostu szukacie czegoś do zabawy w co-opie z przyjaciółmi, to zdecydowanie powinniście zainteresować się tą pozycją!
Plusy:
+ sprawdza się zarówno solo, jak i w kooperacji;
+ świetna oprawa;
+ zróżnicowana rozgrywka;
+ sporo zawartości.
Minusy:
- momentami zabawa jest dość chaotyczna.