Można sobie wyobrazić, że bycie Sherlockiem Holmesem nie jest łatwe – ciągłe prośby o pomoc, presja, by rozwiązać każdą zagadkę. Ale z pewnością równie trudne jest bliskie z nim pokrewieństwo, zarówno ze względu na nieustające pytania o sławnego krewnego, jak i pewne założenie, że wszyscy członkowie rodziny są niezwykle uzdolnieni. Co jednak, jeśli jest się ukrywanym rodzeństwem detektywa, ma się potencjał na dorównanie bratu, a jednocześnie należy się do płci pięknej, której w dziewiętnastowiecznej Anglii wolno jedynie wyglądać i prowadzić dom po zamążpójściu? Margaret Mitchell w Przeminęło z wiatrem opisała secesyjne Południe jako okres najbardziej zaprzeczający kobiecej naturalności, śmiem jednak twierdzić, że wiktoriańska Anglia w niczym nie ustępuje, jeśli chodzi o ograniczanie kobiecej swobody. I w takich czasach Enola Holmes, wstydliwa tajemnica rodziny, wyrusza na swoją pierwszą przygodę.
Enola według dzisiejszych standardów byłaby uznana za zdrową, ciekawą świata nastolatkę, jednak wychowywana przez samotną matkę, trochę w ukryciu przed towarzystwem w Londynie, nie przystaje do norm, jakie powinna spełniać panna w jej wieku. Kiedy w dniu urodzin dziewczyny matka znika, rozpoczyna się proces, który ujawnia wiele z tajemnic rodziny. Zgodnie z prawem o jej życiu decydować ma starszy brat Mycroft, a ten wysyła pannę na pensję, która ma nadrobić lata zaniedbań w wykształceniu Enoli. Kiedy jednak po początkowym szoku dziewczyna zaczyna rozgryzać dziwne wskazówki, jakie zostawiła jej matka, zapada decyzja o samodzielnych poszukiwaniach, w ukryciu przed światem i braćmi. Enola chce być samodzielna i jest zdeterminowana, by osiągnąć swoje cele.
Ciekawym wątkiem powieści są nawiązania do szczegółów dnia codziennego z epoki, o których dziś zapominamy, a miały one duży wpływ na życie ludzi z tamtych czasów. Razem z bohaterką odkrywamy, jak ubiór, uczesanie czy inne detale wpływały na odbiór jej osoby. Co pozwalało jej na pewną wolność, co narażało na nieprzyjemności. Jej nieznajomość pewnych zagadnień czytelnikowi wydaje się urocza, ale również niebezpieczna, chociaż autorka, Nancy Springer, zręcznie nie pozwala Enoli na nadmierne eksplorowanie najmroczniejszych miejsc, dzięki czemu powieść wciąż nadaje się dla młodszego czytelnika.
Sprawa zaginionego markiza, pierwszy tom serii o Enoli Holmes, jest zabawny i lekki w odbiorze, z pewnością spodoba się młodszym nastolatkom, dla których niektóre z przygód samego Sherlocka Holmesa mogą być zbyt mroczne i ciężkie. Ponadto sama bohaterka jest dobrym przykładem samodzielnej i odważnej osoby, z którą młodszy czytelnik chętnie mógłby się identyfikować.