Akcja powieści rozgrywa się sporo lat po wydarzeniach z "Myśliwców Adumaru" i skupia się na misji Eskadry Widm. W składzie mamy postacie znane nam z przeszłości, ale także nowe pokolenie, które wspólnie z nimi tworzy bardzo ekscytującą mieszankę. Dynamika grupy podczas zadania jest świetnie rozpisana przez Allstona - nie brak humoru, dobrych dialogów i emocji. Jedna z dawnych postaci stoi w centrum, ukazując w większości akcję ze swojej perspektywy. Wybór Allstona pada na lubianego Prosiaka a.k.a. Voorta, czyli inteligentnego Gammoreanina z Widm.
Voort zmienił się trochę, odkąd ostatnio go widzieliśmy. Wojna z Yuuzhanami wywarła na nim swoje piętno. Na emeryturze prowadzi życie wegetatywne. Autor poprzez retrospekcje nakreśla nam, co się z nim działo i jakie wydarzenie tak mocno na niego wpłynęło. Prosiak jest prawdopodobnie najlepszym wyborem na centralnego bohatera powieści. Od razu wzbudza sympatię swoim sposobem bycia, ciętym językiem oraz przywódczymi umiejętnościami. Równie dobrze wybór Allstona mógł paść na Buźkę Lorana, który taką rolę odgrywał w przeszłości, ale zdecydował się dać Loranowi zaledwie występ epizodyczny, ale mający kluczowe znaczenie dla fabuły.
Historia jest takim oddechem po kolejnych wydarzeniach mających kolosalny wpływ na losy galaktyki. Widma mają dowiedzieć się, czy generał Sojuszu uczestniczył w słynnym spisku i dał się skorumpować. Koncept fabularny jest, można by rzec, zwyczajny, a nawet oklepany, ale jego wykonanie już jak najbardziej satysfakcjonujące. X-Wingi: Cios łaski to tak naprawdę powieść szpiegowska w najlepszym wydaniu. Mamy sabotaż, infiltracje, działanie pod przykrywką, prowokacje, a także walki w przestworzach z tytułowymi X-Wingami w roli głównej. Na brak nudy narzekać nie możemy - dzieje się dużo, a wszystko okraszone jest miłym klimatem tego typu opowieści o tajnych akcjach w uniwersum "Star Wars".
Cała misja Widm jest jak najbardziej ważna, ale w tej książce największe znaczenie mają bohaterowie. Ich relacje i rozmowy napędzają opowiadaną historię, dodając jej kolorytu. Z nowości w obsadzie Widm moją największą uwagę przyciągnął Scut, który po wydarzeniach z wojny z Yuuzhanami, nabiera interesującego wyrazu. Zwłaszcza, że dzięki niemu Widma mają do dyspozycji technologię, która wcześniej w ich pracy nie była wykorzystywana. Wprowadza to sporo świeżości w ich poczynania.
Pisarz ma bardzo swobodny styl w budowaniu narracji. Jest to szczególnie odczuwalne w świetnie zazębiających się dialogach i opisach akcji. Jednocześnie udaje mu się wykorzystywać język jakiego oczekuję w powieściach z serii "Star Wars". Różne porównania i metafory utrzymane są w klimacie uniwersum i nic niepotrzebnie nas z niego nie wyrywa.
Aaron Allston daje nam godną kontynuacją popularnej serii, która ma przemyślaną i interesującą fabułę, świetnych bohaterów oraz sporo humoru (tańczący Gammoreanin!). Co prawda, daje nam swoiste zamknięte zakończenie, ale nadal dostrzegalna jest furtka na jeszcze jeden powrót Widm zapewniający nam kawał dobrej zabawy.