Ex Machina to kolejna propozycja wydawnictwa Egmont prezentująca serię oryginalnie wydawaną w ramach inprintu Vertigo. Oceniamy dwa pierwsze tomy tej serii.
Wydawnictwo Egmont w 2018 roku na poważnie rozpoczęło wydawanie integrali z inprintu Vertigo, czyli projektu DC Comics przeznaczonego dla bardziej dojrzałych czytelników. Obok głośnych serii takich jak
Preacher, vol. 1 czy
Saga o Potworze z Bagien. Tom 1 pojawiły się nieco mniej znane komiksy. Wśród nich znalazła się
Ex Machina: opowieść o człowieku potrafiącym rozmawiać (i rozkazywać) z urządzeniami mechanicznymi – jest to jednak pretekstem do znacznie bardziej skomplikowanej historii koncentrującej się przede wszystkim na człowieku, który chce postępować słusznie.
Ex Machina koncentruje się wokół postaci Mitchella Hundreda, współcześnie burmistrza Nowego Jorku borykającego się z codziennymi na tym stanowisku problemami: kryzysami społecznymi, zagrożeniami wymagającymi interwencji różnorodnych służb, rozgrywkami politycznymi czy wpadkami wizerunkowymi. Jako osoba nowa w polityce, często podejmuje nietypowe, sprzeczne z „racją stanu” decyzje – tylko dlatego, że uważa je za słuszne. Przysparza to oczywiście tyle samo nowych problemów, co rozwiązało starych.
Hundred nie jest jednak zwykłym nuworyszem na scenie politycznej, człowiekiem, który objął stanowisko dzięki przypadkowi.
Brian K. Vaughan zdecydował się na interesujący zabieg i prowadzi achronologiczną narrację. Choć większość fabuły koncentruje się na obecnych losach bohatera, to od czasu do czasu pojawiają się fragmenty dotyczącej jego (nie tak odległej) przeszłości, w której był Potężną Machiną, zamaskowanym superbohaterem. Swoją moc rozkazywania maszynom, nabytą w skutek tajemniczego wypadku, wykorzystuje w chwalebnych celach. Ale jak to w życiu – nie zawsze się to udaje, a i jego czyny są różnie interpretowane.
Tutaj dochodzimy do najciekawszego: kiedy Hundred wyrzeka się superbohaterskiej kariery, ujawnia się i decyduje się na politykę, by nadal dbać o miasto, ale w całkowicie legalny sposób, musi borykać się z brzemieniem przeszłości. Sława zapewniła mu stanowisko, ale nie rozwiąże za niego wszystkiego, a oczekiwania wcale się nie zmniejszą. Staje także przed dylematem: czy może używać swojej mocy, jeśli teraz pełni publiczną funkcję?
Od samego początku mocnym elementem serii są rysunki
Tony Harris. Utrzymane raczej w stonowanych barwach, klimatycznie przedstawia wydarzenia, a niebanalne kadrowanie sprawia, że jest na czym zawiesić oko podczas lektury.
Ex Machina rozkręca się bardzo powoli.
Ex Machina. Tom 1 wypada wręcz przeciętnie, a to za sprawą długiej ekspozycji (choć koniecznej): zawiązania wątków i przedstawienia koniecznych szczegółów z przeszłości i teraźniejszości bohatera. I choć nawet w
Ex Machina. Tom 2 niespecjalnie można mówić o spójnym kierunku fabularnym, to wydarzenia są bardziej skondensowane, a losy postaci wywołują mocniejsze emocje.
Warto zapoznać się z tą serią, choć początek może być w odbiorze zbyt monotonny lub chaotyczny. Z czasem jednak
Ex Machina nabiera głębi i pozwala zrozumieć dylematy głównego bohatera i interesująco wykreowanym światem. Mamy tu elementy fantastyczno-superbohaterskie, kryminalne i sporo political fiction – mieszanka, która nabiera smaku wraz z lekturą. Jeśli ta tendencja się utrzyma, to następne tomy będą prawdziwą ucztą.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h