Pamiętacie Expeditions: Conquistador albo Expeditions: Viking? Najnowsze dzieło Logic Artist, Expeditions: Rome, to trzecia część cyklu zapoczątkowanego przez duńskie studio. Od początku widać, że ekipa odpowiedzialna za grę nie tylko powiela niektóre poprzednie schematy, ale i rozwija możliwości gracza na wielu płaszczyznach. Dlaczego? Ponieważ teraz mamy do czynienia nie tylko z cRPG, w którym nasza drużyna walczy mieczem lub słowem. Wplątano w to również całkiem sporo elementów gry strategicznej - z minigrami wojennymi na czele. Ale od początku! Na samym starcie tworzymy własną postać. Wybieramy więc jej wygląd, imię, płeć, a także to, jak ma być nazywana. Dopiero później autorzy rzucają nas w wir wydarzeń. Co dzieje się dalej? Ktoś morduje ojca naszego protagonisty, a matka wysyła nas statkiem, byśmy jako legat, pod okiem zaufanego doradcy, zaczęli szkolić się w sztuce wojennej (i nie tylko, jak się okazuje). Tylko od naszych wyborów zależeć będzie, czy nasza postać zjedna sobie ludzi i  podbije kolejne tereny. Nie będę zdradzać dalszej części fabuły. Napiszę tylko, że w czasie kampanii odwiedzimy Grecję, Afrykę Północną oraz Galię. Spokojnie, są tam osady zamieszkane przez nieugiętych Galów, które dalej stawiają opór najeźdźcy ;). Ciekawie możemy prowadzić swojego bohatera (a także jego towarzyszy). Na początku poznajemy podstawy typowe dla klas postaci w grach RPG, po czym wybieramy drogę, w której nasze alter ego będzie się rozwijać. Możemy więc iść drogą wojownika z mieczem i tarczą lub kogoś w rodzaju zabójcy – z włócznią w jednej dłoni i sztyletem w drugiej. Jeśli wolimy szyć z dystansu – nie ma sprawy! Łucznik jest do naszej dyspozycji. Ich uzupełnieniem jest ktoś z umiejętnościami medyka, dzierżący długi kij do smagania wrogów po głowach. Żeby jeszcze bardziej urozmaicić nam rozgrywkę, każda z klas może rozwijać swoje skille w trzech różnych drzewkach. Towarzysze z kolei mają na stałe przypisane klasy, ale tylko od nas zależy, które ich umiejętności będziemy rozwijać. Brzmi dobrze i daje sporo możliwości? To dopiero początek. Nasz bohater bowiem nie będzie tylko chodzić od lokacji do lokacji, tłukąc wszystko, co się mu napatoczy pod miecz czy łuk, przechadzając się przy tym po kolejnych heksach. Cała gra skonstruowana jest tak, byśmy uważali na swoje decyzje. Nic nie stoi na przeszkodzie używać argumentu siły w naprawdę uzasadnionych przypadkach. Możemy starać się zawierać nowe sojusze, przekonywać słowem czy wziąć udział w intrydze, która skróci naszego przeciwnika o głowę. Z drugiej jednak strony, jeśli będziemy próbowali grać na kilka frontów, wszystko może obrócić się przeciwko nam (a to może utrudnić życie - wiem, co mówię). Gra daje nam również możliwości prowadzenia potyczek nie zawsze w taki sam sposób. Mamy do zdobycia zapasy z pobliskiego garnizonu wroga? Możemy iść tam od razu, zaskakując naszego oponenta, ale narażając się na przybycie posiłków, lub najpierw pozbyć się ewentualnych posiłków, a potem stłuc pozostałych w garnizonie. Będą lepiej ustawieni i gotowi do walki, ale będzie ich mniej. To tylko jeden z przykładów. Zalecam często zapisywać grę i próbować potyczek na te różne sposoby. Albo przejść cały tytuł dwa razy, by dokonywać innych wyborów.

Fabuła

8 /10

To jednak niejedyne potyczki, jakie na nas czekają. Expeditions: Rome ma bowiem jeszcze minigry, w których kierujemy całym legionem. Tutaj wpływ na wynik mają znów nasze wybory. Po pierwsze - jakich dowódców przydzielimy do starcia. Po drugie  - jakie decyzje podejmiemy w czasie potyczki. Całość działa w systemie tur i muszę przyznać, że to naprawdę wciąga. A kulminacją tego są walki, w których kierujemy legionem, a za chwilę przenosimy się z naszymi najbliższymi towarzyszami do mniejszej lokacji, w której musimy np. pokonać w konkretnej liczbie tur wrogiego przywódcę. Tu naprawdę jest co robić! Aspektem, który daje możliwość poczucia się jak w strategii z prawdziwego zdarzenia, jest również zbieranie surowców. W fortach legionowych potrzebujemy denarów, lekarstw, racji żywnościowych oraz… niewolników, którzy budują potrzebne nam budynki i je obsługują. Na mapie regionu natomiast możemy przejmować takie miejsca jak tartak czy garbarnia, a także zwiedzać ruiny, świątynie czy zagajniki. W takich miejscach zawsze uda się nam coś znaleźć. Nie tylko przydatne do utrzymania fortu i okolic materiały, ale też czasem przeciwników oraz części do tworzenia przedmiotów. Tak - w tej grze jest również crafting. Podczas eksploracji, którą tu mocno polecam,  znajdziemy schematy do stworzenia broni oraz zbroi. Warto więc rozglądać się po okolicy, nieraz udało mi się znaleźć skrzynkę po wygranej potyczce, w której były materiały i ciekawe schematy. Nie samą wojną jednak człowiek żyje, tak więc i nasz bohater będzie odwiedzać Rzym. Rodzinny dom jest niczym hub oraz baza wypadowa dla kolejnych działań. W mieście jest senat. W nim będziemy mogli pokazać, że słowa potrafią być mocniejsze od użycia siły.

Rozgrywka

8 /10

Oprawa audiowizualna: Expeditions: Rome powstało na silniku Unreal Engine i wygląda naprawdę dobrze. Mapa regionów jest szczegółowa, pełna detali i ciekawych lokacji. Nasz bohater i jego towarzysze również wyglądają naprawdę dobrze, zarówno podczas swobodnego przechadzania się po forcie, jak i w walce. Lokacje, w których toczymy starcia z przeciwnikami - ta sama historia. To świetnie wyglądająca i brzmiąca gra. Udźwiękowienie to kolejna rzecz, za którą należą się twórcom słowa uznania. Łapałem się na tym, że wpatrzony w mapę okolicy po prostu słuchałem dźwięków z gry.

Oprawa audiowizualna

8 /10

Na prawie sam koniec słów kilka o towarzyszach. Warto ich słuchać i rozmawiać z nimi. Zawsze mają coś ciekawego do powiedzenia. Rozmowa z nimi może być kopalnią wiedzy o tym, co nas za chwilę czeka. Każdy z nich ma swoją historię, co pozwala się lepiej wczuć w klimat Expeditions: Rome. I kolejna nowość w stosunku do poprzednich gier z cyklu Expeditions - dialogi są w pełni udźwiękowione.
fot. THQ Nordic
+2 więcej

Ocena końcowa

8/10


Fabuła

8/10

Rozgrywka

8/10

Oprawa audiowizualna

8/10
A teraz już na sam koniec - podsumowanie. Nowa gra od duńskiego studia (prawa do marki pod koniec roku 2018 przejęło THQ Nordic) to świetny miks cRPG z domieszką strategii. To gra, w której nasze wybory mają znaczenie, gdzie nie tylko siłą można rozwiązywać problemy. To tytuł, który oferuje wiele godzin ciekawej rozgrywki i pozwala na różne podejścia do starć odbywających się w turach. Czy potrzeba tu czegoś więcej? Nie. A teraz zachcam do grania - stwórzcie swojego legata i poprowadźcie go do odzyskania utraconego przez niego dziedzictwa. Zróbcie to siłą lub słowem! Rzym czeka na swojego legata! Plusy: + różnorodne starcia; + konsekwencje naszych wyborów; + mamy swój legion! Minusy: - okazjonalne crashe.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj