Któż by się spodziewał, że „Eye Candy” zaprezentuje tak wysoki poziom podczas swojego premierowego sezonu? Tytuł, który przywodził na myśl raczej cukierkową produkcję o licealnych miłostkach i nijak nie zachęcał do sięgnięcia po niego, czy główna bohaterka, która swoim wyglądem i zachowaniem znacząco odbiegała od archetypu hakera, nie zwiastowały niczego dobrego. A jednak udało się - finałowy odcinek, „A4U”, jest tego idealnym przykładem. W zeszłym tygodniu poznaliśmy tożsamość seryjnego mordercy. I powiedzmy sobie szczerze, nikt się tego nie spodziewał. Twórcom przez cały sezon skutecznie udawało się wywozić nas w pole, budując sympatię dla, jak się okazało, głównego antagonisty sezonu. „A4U” serwuje nam przede wszystkim podróż w przeszłość. Poznajemy bowiem dokładniej sylwetkę Jake’a oraz wydarzenia, które go ukształtowały. „Eye Candy” stara się przybliżyć widzowi, jak to jest być psychopatą, wszak przez cały sezon pokazywało jego ludzką twarz i nie przerwało, nawet w finałowym odcinku, gdzie wszystko jest już jasne. Choć muszę przyznać - odkąd wiedziałem, kto stoi za tymi zbrodniami, nie mogłem patrzeć na bohatera tak jak do tej pory; podświadomie budził we mnie negatywne emocje, dlatego zabieg, jaki zastosowali twórcy, naprawdę godny jest podziwu i pochwały. Cały wątek skonstruowany jest tak, by trzymać w napięciu oraz budzić jak największe emocje i - nic dziwnego - udaje się, ponieważ gdy Lindy deklaruje, że kocha Jake’a, robi to tak przekonująco, iż przez chwilę widz naprawdę jest skołowany i nie wie, jak potoczą się dalsze losy bohaterów. [video-browser playlist="673282" suggest=""] Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się zakończyć 1. sezonu „Eye Candy” w tym miejscu, bowiem porwanie Lindy ma potencjał na całkiem dobrą samodzielną historię, którą spokojnie można zaprezentować w osobnym sezonie. Zamiast tego jednak sytuacja rozegrała się zaskakująco szybko i nie do końca racjonalnie. Jake przez cały sezon był najlepszym hakerem, a w ciągu ostatnich minut widzieliśmy, jak dał się przechytrzyć przestraszonej dziewczynie w niecałą dobę. Mało tego, nikt nie raczył nawet wytłumaczyć, co spowodowało jego pojmanie. Nie do końca to kupuję. W tych ostatnich chwilach brakuje spójności, co - zważywszy na fakt, że to zakończenie - psuje dobre wrażenie całego odcinka, a nawet serialu. Czytaj również: Chris Coy dołącza do regularnej obsady „Banshee”Eye Candy” zostawiło sobie furtkę na przyszły sezon, nie odpowiadając do końca na wszystkie pytania dręczące głównych bohaterów. Dalej nie wiadomo, co stało się z Sarą, co zagraża Lindy i czy Jake był najgroźniejszym przeciwnikiem. Dużo kwestii do wyjaśnienia, ale serial pokazał już, że potrafi opowiedzieć skomplikowaną, wciągającą historię, liczę więc, że podoła temu zadaniu i pozytywnie zaskoczy widzów w 2. sezonie. „A4U” to dobry finał, który zamyka pewne wątki tylko po to, by otworzyć nowe i zarysować akcję na nadchodzący sezon. I choć „Eye Candy” nie otrzymało jeszcze oficjalnego zamówienia na kolejną serię, to należy mieć nadzieję, że takowa powstanie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj