"Eye Candy" to dobry serial, który od początku trzyma odpowiedni poziom. Z czasem jednak wychodzi również jego naiwność, która trochę razi i zakłóca odbiór.
Poprzedni odcinek „
Eye Candy” w ogóle nie dotyczył głównego wątku serialu, tchnął trochę świeżości i postawił na rozwój bohaterów. „
IRL” idzie dalej w tym kierunku, zahacza jednak o naszego tajemniczego mordercę. I choć to nie on gra tu pierwsze psychopatyczne skrzypce, to jego obecność daje się wyraźnie odczuć.
„
IRL” skupia się na imprezie organizowanej jako protest przeciw seryjnemu mordercy. Lindy oraz Tommy wykorzystują wydarzenie, by zwabić go w pułapkę i odkryć jego tożsamość. Pomysł sam w sobie może i wydaje się udany, jednak bohaterowie zapominają zupełnie o tym, że na ostatniej imprezie ten sam typ niepostrzeżenie odurzył Lindy i porwał ją z mieszkania, więc wmieszanie się w tłum szalonych imprezowiczów raczej nie stanowi dla niego żadnej przeszkody. Po co powtarzać swoje błędy zamiast wyciągać z nich nauczkę?
Kiedy jednak wydaje się, że mamy do czynienia z powtórką z rozrywki, twórcy postanawiają zaszaleć i wprowadzić nowy czarny charakter. Bubonic, postać owładnięta żądzą zemsty, to potężny haker, którego głównym celem jest wyeliminowanie Tommy’ego. Policjant bowiem w przeszłości próbował odkryć tożsamość przestępcy, nie licząc się z niczym. Co ciekawe, Bubonic zna również Lindy, której zdarzyło się dla niego pracować. Trójkąt ten może więc wprowadzić wiele zamieszania do „
Eye Candy” oraz jeszcze bardziej zaostrzyć już i tak dynamiczną akcję.
[video-browser playlist="661959" suggest=""]
W „
IRL” haker postanawia zabawić się z ludźmi w klubie i proponuje im pieniądze za wykonywanie coraz brutalniejszych zadań, Lindy zaś musi powstrzymać szaleńca. I o ile patrzenie na to, jak masa imprezowiczów całuje się, by następnie obcinać sobie palce, to naprawdę świetna, trzymająca w napięciu rozrywka, tak przygody głównej bohaterki i jej problemy jakoś przechodzą bez echa. Dziewczyna biega bowiem w tę i we w tę, a widz nie bardzo wie po co. W efekcie Lindy właściwie nie robi nic, bo we wszystkim wyręczają ją pomocnicy, a jej starcie z szaleńcem to króciutka rozmowa, w której Bubonic z własnej woli pozwala dziewczynie uratować ludzi w klubie i znika. Odnoszę wrażenie, że Lindy ma być takim właśnie
eye candy, które po prostu wygląda i nie robi za wiele.
Zdziwiło mnie, że twórcy postanowili utrzymać Jake’a tak długo przy życiu. Wszak wszyscy adoratorzy Lindy już dawno pożegnali się z tym światem, ten jednak uparcie się go trzyma. Może to jednak lepiej, bo relacja Jake-Lindy-Tommy to kolejny ciekawy trójkąt, przez który „
Eye Candy” może być jeszcze lepsze, wszak jakby na to nie patrzeć, jest to serial obyczajowy, w dodatku produkcji MTV, takie rzeczy są więc obowiązkowym elementem. Liczę tylko na to, że ten romans nie przeszkodzi twórcom w rozwijaniu wątku seryjnego mordercy i nie zepchnie go na dalszy plan.
Czytaj również: „Extant” – nowi showrunnerzy serialu CBS opowiadają o 2. sezonie
„
Eye Candy” to serial dobry, trzymający w napięciu i prezentujący ciekawą historię. Niestety, jego wady są aż nazbyt widoczne, co zdecydowanie przeszkadza w delektowaniu się całością. „
IRL” to taki trochę średniak, którego ogląda się dobrze i nic więcej. Najważniejsze jednak, że to porządna rozrywka i widz nie będzie czuł, że właśnie zmarnował 40 minut swojego życia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h