Mój zespół – konik mój
Zacznijmy od najważniejszej nowości w grze, która przykuwa na wiele, wiele godzin. To oczywiście tryb kariery połączony z trybem menadżerskim. W F1 2019 gracze mogli wybrać zespół i dołączyć do niego, a w F1 2020 ta opcja została jeszcze bardziej rozbudowana i pozwala nam stworzyć swój wymarzony team w F1 oraz dołączyć do stawki, ścigając się z najlepszymi kierowcami na świecie. W trybie tym tworzymy zespół od podstaw. Spędzić w nim można wiele godzin, zaczynając od dopieszczania barw swojego zespołu i wybrania logo czy żonglując sponsorami i wybierając ofertę, która będzie dla nas korzystna. Zaznaczam – na początku i pewnie przez większą część sezonu nasz bolid będzie konkurencyjny co najwyżej z Williamsem, więc nie zniechęćcie się, kiedy debiutancki team będzie szorował z tyłu stawki. Nie od dziś wiadomo, że kto w F1 ma pieniądze, ten może sobie pozwolić na więcej. Ten element został znakomicie oddany w tym trybie. Bez mamony możemy rzeczywiście podzielić los Williamasa z ubiegłego sezonu i wycofywać się z wyścigów, żeby oszczędzać części, bo nie stać nas będzie na ich wytwarzanie. Za to z pieniędzmi… Oj tutaj można sobie pozwolić na znacznie, znacznie więcej. Dlatego istotnym jest odpowiedni wybór sponsorów, którzy najlepiej do nas pasują. Są tacy, którzy wymagają od nas liderowania w wyścigu przez kilka okrążeń, za co dostajemy oprócz podstawy także premie. O takich na początku możemy zapomnieć. Nie warto ich brać, bo stracimy tylko pieniądze z premii, które możemy otrzymać od innego ze sponsorów. Ten drugi może np. od nas wymagać przejechania 100 okrążeń podczas całego weekendu wyścigowego. Kłania się rachunek zysków i strat. Strat szczególnie, bo za uszkodzenia bolidu płacimy z zespołowej kasy. Zresztą płacimy tutaj za wszystko. Począwszy od utrzymywania działów badawczych, a na wynagrodzeniu kierowcy skończywszy. Mając już miliony na koncie, możemy sobie pozwolić na ulepszanie naszej małej fabryki i budowanie zespołu, który powalczy o mistrzostwo. Tutaj w grę wchodzą olbrzymie kwoty, na które mozolnie pracujemy. Inwestować jednak trzeba z głową i tak dysponować gotówką, żeby coś zostało „na czarną godzinę”. Czyli np. na koniec sezonu, kiedy zaczynają się negocjacje kontraktowe z kierowcami. Oprócz aspektu czysto finansowego w grze musimy także zadbać o marketing i PR, zadowalać sponsorów, czuwać nad dobrym morale w teamie i dbać o to, aby dobrze wypadać w mediach. W trybie tym każda nasza decyzja czy każde zagranie na torze nie pozostaje bez wpływu na zespół. A chcąc mieć u swego boku takie tuzy, jak Vettel czy Hamilton, trzeba zaproponować im coś więcej niż tylko kupę forsy.Więcej tego samego
Pozostałe elementy F1 2020 to raczej kalka tego, z czym zetknęliśmy się przy ubiegłorocznej edycji. Oczywiście pewne zmiany, jak kosmetyka czy aktualizacja składów, musiały zostać wdrożone, ale za wielu różnic tutaj nie widać. Gra natomiast wprowadza wiele ułatwień i usprawnień znanych chociażby z Gran Turismo Sport, a każda z nich jest znakomicie opisana i przedstawiona w sposób taki, że nawet laik będzie w stanie zrozumieć, o co w niej chodzi. Gameplay zasadniczo się nie zmienił. Nadal jest to kawał doskonałej rozgrywki. W tym roku zasadniczą zmianę na plus dostrzegam w sztucznej inteligencji przeciwników. Zachowują się bardziej naturalnie. Popełniają błędy i łatwiej wypadają z trasy czy to samoistnie czy po kontakcie z innym pojazdem. Nie czuć, jakby jechały po sznurku czy po jakiejś magnetycznej linii. Ściganie w F1 2020 dostarcza niesamowitej frajdy. Identycznie jest w strukturach online, która pozostała niezmieniona. Oznacza to, że cotygodniowe wyzwania, ligi, wyścigi rankingowe i nierankingowe, plus tym razem rywalizacja w F2 jest dostępna od początku.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj