Fabuła Falling Water skupia się na trójce bohaterów, którzy z jakiegoś powodu śnią fragmenty tego samego snu. W pilocie tylko odrobinę zarysowano ich historie oraz charaktery, tak więc trudno określić, z jakimi postaciami mamy do czynienia. Każda z nich wydaje się całkowicie różna i nic nie wskazuje na to, by mieli oni ze sobą coś wspólnego. Mamy więc Tess, która pogrążona jest w poszukiwaniach swojego syna. To właśnie ten temat dominował w jej śnie. Kolejno jest nam dane poznać Burtona, który stara się rozwiązać sprawę związaną z pracą i jednocześnie szuka tajemniczej kobiety w czerwieni. Na koniec pozostaje Taka, który doświadcza dziwnych snów, a rzeczywistość miesza mu się z fikcją. Przy tym stara się odnaleźć sposób na to, jak pomóc chorej matce. Zadaniem pilota jest wprowadzenie widza w historię, krótkie przedstawienie bohaterów i zaczepienie haka ciekawości, który po tygodniu przyciągnie do kolejnego odcinka. Postacie pokrótce zostały nam przedstawione, wprowadzenie w historię również miało miejsce, strzępki fabuły stawiają więcej pytań niż odpowiedzi, a ciekawość została zaszczepiona, lecz trzyma się naprawdę słabo. Od razu zostajemy wrzuceni na głęboką wodę, co powoduje przytłoczenie. Również ogrom pytań, którymi twórcy napastują widza, wprowadza w zakłopotanie i zdezorientowanie. Buduje to ciekawy klimat i budzi zainteresowanie, jednak jest tego odrobinę za dużo. Niewątpliwie w Falling Water drzemie ogromny potencjał, jednak pierwszy odcinek nie napawa optymizmem. Może taki był zamiar, by w pilocie zrobić wylew pytań, a później powoli prowadzić widza do odpowiedzi. Pierwszy odcinek cechuje się bardzo szybkim tempem, przez co niemal wszystkie aspekty zostały potraktowane po macoszemu. Zabrakło chwili, by zatrzymać się i przeanalizować pewne elementy, co tylko potęguje uczucie zdezorientowania. Miejmy nadzieję, że to tylko domena pilota, a nie wszystkich odcinków. Dobrze prezentuje się zarówno strona wizualna, jak i ścieżka dźwiękowa. Dominują tutaj ciemne i stonowane barwy, co nadaje odpowiedni klimat i dodatkowo uwypukla wszechobecną tajemnicę; podobnie jest z motywami muzycznymi. Aspekty te zaliczyć można na plus, ponieważ spełniają swoją rolę, a i stoją na satysfakcjonującym poziomie. Falling Water wita się z widzami chaotycznym odcinkiem, który pomimo istotnych wad ma swoje momenty. Niepotrzebny pośpiech twórców nie działa korzystnie i powoduje duże zamieszanie. Ogrom pytań i wszechobecne tajemnice przytłaczają widza, sprawiając, że niewiele wyciąga z seansu prezentującego się jak zlepek scen bez większego sensu. Strzępki fabuły i ciekawy temat przewodni, jakim są sny, zachęcają jednak do dania szansy drugiemu odcinkowi, który może okazać się kluczowy. Miejmy nadzieję, że twórcy zwolnią w kolejnym epizodzie, więcej czasu poświęcając na przedstawienie wydarzeń i rozwój bohaterów, oraz ograniczą panujące bezhołowie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj