Czy FBI uda się utrzymać formę zwyżkową, jaką prezentował poprzedni odcinek? Oceniam to dla Was.
Kiedy już nabrałem nadziei po poprzednim odcinku na ciekawsze, bardziej kameralne wątki,
FBI robi to znowu. Tym razem mamy do czynienia z wątkiem ewidentnie inspirowanym poczynaniami niesławnego snajpera z Waszyngtonu, choć ze znacznie bardziej osobistym motywem. Jak to wypada? Zaskakująco dobrze. Oczywiście w granicach znanych nam już klisz i motywów, choć jak zwykle istotne jest przede wszystkim to, jak są one podane. Tutaj nieźle to rozegrano, łącząc ciekawą motywację głównego złego odcinka, umiejętnie wplatając w to wątki osobiste postaci, a nawet rzucając kilka razy całkiem niezły fałszywy trop.
Muszę przyznać, że twórcy odrobili lekcje, jeśli chodzi o realizm. Dojście do tego, że nasz strzelec jest byłym wojskowym wyszło płynnie, naturalnie i logicznie. Spodziewałem się, że twórcy, chcąc być fajnymi, zaserwują nam tu jakąś głupotkę albo mit, jakich wiele krąży o strzelcach wyborowych. Zamiast tego zostałem mile zaskoczony przez ciąg logiki połączonej z realnymi technikami takimi jak korzystanie z NIBIN (specjalistycznej sieci komputerowej w USA, zawierającej obrazy fragmentów i całych egzemplarzy skonfiskowanej amunicji), do rozpoznania kalibru pocisku po fragmencie na tyle małym, że uniemożliwiał bezpośrednią identyfikację wzrokową. Niby detal, ale cieszy. Zwłaszcza że w większości porzucono przegięte techniczne gadżety z pierwszych odcinków, na rzecz bardziej realnych działań
Równie mocno cieszy to, że obsada zachowała poziom gry aktorskiej z poprzedniego epizodu. Widać rzeczywiście po prostu potrzebowali oni czasu, by wczuć się w swoje role, oraz tego, żeby te były lepiej napisane. Podoba mi się to, jak rozgrywany jest wątek śmierci męża Maggie, tego że Omar jest muzułmaninem. Twórcy grają osobistymi wątkami postaci, wykorzystując je w odpowiednich momentach i sprawiają że zaczynamy się nimi rzeczywiście interesować. Całe nowojorskie Biuro to jedna wielka rodzina, między bohaterami jest świetna chemia, jedyne czego mi brak, to jakiejś czarnej owieczki w tym stadzie, ale to moje wrodzone czepialstwo
Trzeba przyznać uczciwie, że
FBI wstaje z kolan i robi to nieźle, z odcinka na odcinek coraz lepiej. Brak tu jeszcze motywu przewodniego, wroga sezonu, ale myślę, że doczekamy się go prędzej czy później.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h