Muszę przyznać, że podobają mi się otwarcia w Fear the Walking Dead. Mam wrażenie, że w tym sezonie są to najlepsze minuty każdego z odcinków. Również czwarty epizod rozpoczynamy od spotkania Nicka walczącego z ogromnymi falami, a następnie próbującego zwabić jednego z zarażonych, aby zdobyć kamuflaż. Scena jest bardzo klimatyczna, wszystko odbywa się pod osłoną nocy, a w powietrzu można wyczuć epidemię, z jaką musi zmagać się ludzkość. To także świetny pretekst do zastanowienia się, co wydarzy się w najbliższych minutach serialu, ze względu na to, iż jesteśmy rzuceni w sam środek wydarzeń i zupełnie nie wiadomo, jaka jest geneza obserwowanych zdarzeń. Blood in the Streets to także przełom ze względu na zagrożenie, z jakim będą się mierzyć bohaterowie. Wydaje się, że większość z nas przywykła do obrazu zombie i tak naprawdę bardzo trudno jest osiągnąć efekt zastraszenia bohaterów za ich pomocą. Zazwyczaj zdajemy sobie sprawę, że i tak uda się ich pokonać, czasami ktoś zginie, ale najczęściej jest to drugoplanowa postać. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z ludźmi, ponieważ są bardziej nieprzewidywalni i mocno zdesperowani, aby przeżyć. W tym odcinku Alicia będzie musiała pogodzić się ze swoją lekkomyślnością, która sprowadziła na Abigail grupę osób zainteresowanych przejęciem jachtu. No url Kolejna rzecz, obok której nie można przejść obojętnie, to fragmenty retrospekcji z życia Victora Stranda. Uważam, że jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, pozwalające nieco odsapnąć od dryfujących na łodzi postaci. Dowiadujemy się nieco więcej o życiu bohatera, ale informacje nie są w żaden sposób jednoznaczne. Tajemnica Victora nie do końca została rozwiązana, a po obejrzeniu tego odcinka można mieć jeszcze więcej pytań odnośnie jego osoby. Pewny jest jedynie fakt, że to niezwykle zdeterminowany człowiek, zdolny chociażby do kradzieży, aby zrealizować swój cel. Mam także nieodparte wrażenie, że w porównaniu do poprzednich odcinków tym razem po prostu więcej się działo. Nick realizuje zadanie zlecone przez Stranda, na Abigail napada wroga grupa, pojawia się Connor i rozdziela grupę, aż w końcu docieramy do finałowej sceny, w której polało się trochę krwi. Całość wygląda dosyć ciekawie, ale nie udało uniknąć się kilku głupich sytuacji. Alicia przekonująca Jacka, aby ją uwolnił w zamian za to, że zostanie jego dziewczyną, lub łatwowierność Chrisa podczas wpuszczenia obcych na pokład nie do końca mnie przekonują. Wygląda jednak na to, że w końcu dostaliśmy całkiem solidny odcinek Fear the Walking Dead. Nareszcie widać zalążek jakiegoś większego konfliktu i szansę na ciekawe poprowadzenie fabuły. Pozostaje mieć nadzieję, że twórcy nie zmarnują tego potencjału.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj