Wakacje za nami. Największe koncerny napędzające wirtualną rozrywkę na konsolach i PC-tach budzą się do życia. Najgorętszy okres w branży, czyli czwarty kwartał 2012 roku można uznać za rozpoczęty, a jedną z pierwszych wybitnych produkcji, która 27 września pojawiła się na półkach sklepowych jest FIFA 13. Spędzając kilkadziesiąt (jeśli nie kilkaset) godzin przy poprzedniej części ze stajni EA Sports, często zastanawiałem się, czy coś w tej serii da się jeszcze poprawić. Okazuje się, że tak. Mało tego – zakres zmian, zarówno w gameplay’u, jak i w trybach gry jest tak duży, że FIFA 13 z marszu staje się obowiązkową pozycją dla każdego fana serii. A jeśli ktoś z Was jeszcze się waha, czy warto zamienić „dwunastkę” na nową odsłonę, mam nadzieję, że poniższy tekst rozwieje jego wątpliwości.

Jeszcze nigdy w historii FIFY gra nie była tak bliska rzeczywistej rywalizacji, która co tydzień ma miejsce na największych stadionach piłkarskich w Europie i na Świecie. Wszystko za sprawą nowej opcji pod nazwą „EA Sports Match Day”, dzięki której forma drużyn jest na bieżąco monitorowana. Dzięki temu rzeczywista dyspozycja piłkarzy, i tym samym zespołu, jest w grze identyczna jak w rzeczywistości. Idealnym tego przykładem są drużyny Realu Madryt i Borrusii Dortmund, które rozpoczęły w swoich ligach sezon poniżej oczekiwań, co automatycznie uwzględniane jest w FIFA 13. Z kolei ich najwięksi rywale, czyli FC Barcelona i Bayern Monachium w sezon weszły lepiej, dzięki czemu ich statystyki podskoczyły nieco do góry.

[image-browser playlist="598369" suggest=""]

©2012 EA Sports

To jednak nie jedyna innowacja, którą wnosi „EA Sports Match Day”. Co tydzień EA Sports udostępniać będzie graczom pięć spotkań z ostatniego tygodnia, w których będziemy mogli odtworzyć scenariusz pojedynku, bądź też kompletnie go zmienić. W pierwszym udostępniono spotkania: Liverpool – Manchester United, Lille – Lyon, Roma – Genoa, a także jedno spotkanie z Arabii Saudyjskiej (tamtejsza liga to nowość w FIFA 13) i jedno z Mayor Leauge Soccer. Co ważne, wszystkie te spotkania okraszone zostały unikalnym komentarzem (oczywiście angielskim), w których dziennikarze wygłaszają przygotowane specjalne na tę okazję kwestie. W przypadku meczu Liverpool – ManU udostępniono również komentarz z innych, rozgrywanych w tym czasie spotkań (Arsenal – Manchester City i Tottenham – QPR). Prowadzący spotkanie komentatorzy w trakcie meczu łączyli się z innym komentatorem, który przebywał na stadionach w Londynie, by poinformować o zmianie wyniku. Ostatnią nowinką w komentarzu jest trzeci dziennikarz oglądający spotkanie z wysokości płyty boiska, którego słyszymy, gdy np. jeden z zawodników odniesie kontuzję. W opcji EA Sports Football Club nadal udostępniane są również określone scenariusze spotkania, które rozpoczynamy w trakcie i musimy przeważnie odrobić bramkę straty, bądź dowieźć wynik do samego końca. Dzięki powyższym innowacjom gracz jeszcze bardziej czuje, że bierze udział w żywym widowisku piłkarskim.

Jeszcze kilka lat temu jedną z głównych bolączek serii FIFA była schematyczność rozgrywki. To właśnie przez tworzenie identycznych akcji i strzelanie podobnych bramek FIFA straciła wielu fanów na rzecz serii Pro Evolution Soccer. EA Sports systematycznie starało się poprawiać ten element i z roku na rok wyglądało to coraz lepiej. Już w „dwunastce” korzystanie ze schematów było ograniczone, ale dopiero FIFA 13 przynosi prawdziwą rewolucję. Nie da się bowiem skonstruować dwóch takich samych akcji, które zakończą się bramką. W jaki sposób EA Sports udało się wprowadzić nieprzewidywalność na boisku? Banalną rzeczą, jaką jest przyjęcie piłki. Wszystko za sprawą modułu „First Touch Control”, który tłumacząc najprościej, jak tylko się da – odkleił piłkę od nóg piłkarzy. Teraz bez względu na to, czy gramy Błaszczykowskim, Messim, czy Iniestą, każdemu zdarzają się błędy. Piłka odskakuje, jest trudniejsza do opanowania, szczególnie, gdy trzymamy R2, chcąc przyjąć piłkę w biegu. Zbyt mocne podanie sprawia, że kolega z drużyny ma spory problem z kontynuowaniem akcji, a przy wyprowadzaniu kontrataków jest to kluczowe, by płynnie przenieść ciężar gry spod własnej bramki na połowę przeciwnika. Jeszcze trudniej jest opanować futbolówkę zagraną górą. Bezbłędne przyjęcie to nie lada wyzwanie nawet dla najlepszych.

[image-browser playlist="598370" suggest=""]

©2012 EA Sports

Inną, aczkolwiek mniej odczuwalną innowacją jest „Attacking Intelligence”. W module tym wirtualni zawodnicy starają się myśleć kilka podań do przodu (czyli tak jak Xavi z Barcelony). Szukają wolnego miejsca w polu karnym, starają się uciec kryjącemu obrońcy, czy błyskawicznie wychodzą do kontrataków. Nie trzymają się wyznaczonych pozycji, co szczególnie widać u skrzydłowych i bocznych obrońcach, którzy jeszcze częściej mają ochotę ruszyć pod bramkę przeciwnika. Poprawiona inteligencja w ataku połączona z nowym sposobem przyjmowania piłki sprawia, że każda akcja, a tym samym każda bramka jest kompletnie inna i to właśnie jest największym atutem w gameplay’u FIFY 13. Lepiej, choć nie rewelacyjnie, na boisku pracują również sędziowie. Zdarzają im się pojedyncze wpadki, gdy za faul na wychodzącym sam na sam z bramkarzem zawodniku, arbiter wyciąga tylko żółtą kartkę, aczkolwiek poprawa jest zauważalna. Zaskoczyło mnie jednak, że sędziowie w FIFA 13 karzą piłkarzy (i tym samym gracza) nie tylko za faul, ale nawet za zamiar sfaulowania przeciwnika od tyłu. Takie wejście, bez względu na to, czy przeciwnik się przewrócił czy nie, odbierane jest jako niebezpieczny atak na nogi rywala.

W końcu doczekaliśmy się też zmian w wykonywaniu rzutów wolnych. Przy piłce może stać maksymalnie trzech zawodników, dzięki temu wykonanie stałego fragmentu gry staje się jeszcze bardziej nieprzewidywalne. Kombinacji, które możemy wykonać, by zaskoczyć przeciwnika jest mnóstwo. To jednak nie jedyna innowacja przy rzutach wolnych. W FIFA 13 można zwiększać lub zmniejszać ilość zawodników stojących w murze, a także skracać odległość, w której mur powinien być oddalony od stojącej piłki. Zbyt częste „podchodzenie” do przodu sprawia, że sędzia bez wahania wręcza żółty kartonik (AI oczywiście również oszukuje i korzysta z podobnej sztuczki, próbując utrudnić nam skuteczne wykonanie wolnego).

[image-browser playlist="598371" suggest=""]

©2012 EA Sports

Kolejną innowacją wprowadzoną w FIFA 13 jest zupełnie nowy tryb pod nazwą „Gry treningowe”. W serii brakowało czegoś takiego od dawna. Jest to miejsce, w którym gracz może szlifować swoje piłkarskie umiejętności, ucząc się precyzyjnego dryblingu, dokładnych podań, dośrodkowań oraz strzałów. Łącznie twórcy przygotowali dziewięć zadań, każde z nich ma cztery poziomy trudności. O ile jeszcze poziom brązowy wydaje się banalnie prosty, tak z każdym kolejnym poprzeczka ustawiona jest coraz wyżej, a czwarty to już prawdziwe wyzwanie dla każdego gracza. „Gry treningowe” zastąpiły również moment, w którym oczekujemy na ładowanie się spotkania. W poprzedniej części mogliśmy pojedynkować się 1 vs 1 z bramkarzem, a teraz gra proponuje nam trening polegający np. na szlifowaniu strzałów z rzutu wolnego (zadanie utrudnia nam wysoko ustawiony mur z pachołków).

Szereg innowacji (nie mogło być inaczej) znajdziemy również w ulubionym trybie każdego fana serii FIFA, czyli w Karierze. Ten ponownie został rozbudowany w stosunku do poprzedniej części i dzięki temu zapewnia jeszcze lepszą zabawę niż przed rokiem. Nareszcie EA Sports zdecydowała się rozszerzyć karierę menadżera (gracza) o prowadzenie zarówno zespołu ligowego, jak i reprezentacji. Już na początku objęcia pracy w dowolnym klubie nasz agent (nowość!) informuje nas, że na bieżąco śledzi rynek reprezentacyjny. W zależności od wyników, jakie będziemy osiągać w trakcie sezonu, federacje będą chciały skorzystać z naszych usług i zaproponować poprowadzenie reprezentacji danego kraju (oczywiście bez rezygnowania z prowadzenia zespołu w lidze). Kolejną nowinką jest możliwość rozgrywania europejskich pucharów (odpowiedniki zarówno Ligi Mistrzów jak i Ligi Europy) już od pierwszego sezonu trybu kariery. Efekt tych dwóch dodatków w trybie kariery jest taki, że jeden sezon w FIFA 13 trwa teraz naprawdę bardzo długo (liga + puchary krajowe + puchary europejskie + reprezentacja).

[image-browser playlist="598372" suggest=""]

©2012 EA Sports

Odnotować należy również zmiany w transferach. Tym razem przed rozpoczęciem kariery nie wybieramy poziomu trudności samej kariery, czyli wielkości budżetu na transfery i płace. Gra pyta nas tylko o to, jak duża kwota ze zrealizowanego transferu zostanie przeznaczona na zakupy nowych zawodników (do wyboru mamy granicę między 60 a 85 procent). Sam proces kupna i sprzedaży danego zawodnika został znacznie usprawniony i, co ważne, stał się jeszcze bardziej czytelny. Nasz agent dodatkowo informuje nas o faktycznej wartości zawodnika na rynku i jego sytuacji w klubie. W prosty sposób możemy także złożyć kontrofertę lub dołączyć do transakcji jednego z naszych zawodników. Ceny za piłkarzy są adekwatne do rzeczywistych. Dla przykładu – jednym z moich pierwszych transferów w trybie kariery był Robert Lewandowski, którego udało mi się sprowadzić za 23 mln euro, a sam piłkarz zażyczył sobie 100 tys. euro pensji. W menu kariery bardzo często jesteśmy również atakowani nagłówkami z gazet, które informują nas o zainteresowaniu danego klubu jakimś znanym zawodnikiem. W każdej chwili możemy więc włączyć się do walki i zaproponować za piłkarza własną cenę.

EA Sports nie zawiodło również w trybach sieciowych, których jak zwykle jest mnóstwo. Najciekawszy jest jednak ten, który w menu gry otrzymał osobne miejsce – kultowe „Sezony” powracają. Również w tym trybie gry EA Sports nie spoczęła na laurach i znacznie go usprawniła. Nareszcie mamy znacznie większy wpływ na to, jaki gracz dopasuje się do pojedynku. Możemy wybrać m.in. ligę/reprezentację. Do tego przy łączeniu automatycznie odrzucani są gracze, których zespoły mają takie same koszulki jak nasz team (te wybieramy na samym początku). Dzięki temu unikamy sytuacji, gdzie w meczu Real Madryt - Bayern Monachium zarówno gospodarze jak i goście (strój wyjazdowy) grają na biało. W menu „Sezonów” znajduje się również nowinka nazwana „galerią trofeów”, gdzie gracz może przeglądać zdobyte w tym trybie puchary.

[image-browser playlist="598373" suggest=""]

©2012 EA Sports

Oprawa audiowizualna FIF-Y 13 stoi jak zwykle na bardzo wysokim poziomie, aczkolwiek trudno oczekiwać w aspekcie grafiki rewolucji, szczególnie na konsolach starej już generacji. Zachwyca za to fantastyczny soundtrack, w którym w ucho błyskawicznie wpada większość utworów. O angielskim komentarzu napisałem już wystarczająco dużo. Potwierdzę tylko jeszcze raz – jest perfekcyjny. Niestety tego samego nie da się powiedzieć o jego polskim odpowiedniku. Nie dość, że duet emerytów Szpakowski – Szaranowicz popełnia błędy, to nowych kwestii, które wypowiadają jest jak na lekarstwo. Wątpię, by w ostatnich miesiącach spędzili więcej niż kilka godzin w studiu na dogrywaniu dodatkowych wypowiedzi. Jak powinien wyglądać solidny komentarz pokazuje wersja angielska i każdemu z Was szczerze polecam zmianę z domyślnego polskiego na wspaniały angielski właśnie.

W „sprawie polskiej”, w porównaniu z poprzednią częścią nic się nie zmieniło. FIFA nadal choruje na brak licencji polskiej ekstraklasy, ale czy na pewno Davida Ruttera i jego ekipę tak bardzo to obchodzi? Niestety, cierpią na tym wyłącznie polscy gracze i mam wrażenie, że wina kolejny raz leży po stronie osób kręcących się w kociołku polskiej piłki nożnej. Dlatego też za brak licencji na polską ligę nie mam zamiaru odejmować FIFA 13 żadnych punktów, bo jestem przekonany, że EA Sports zrobiła, co w jej mocy, by licencjonowane zespoły polskiej ligi znalazły się w ich najnowszej odsłonie.

[image-browser playlist="598374" suggest=""]

©2012 EA Sports

Od końcowej bardzo wysokiej oceny odejmę tylko pół punktu za brak zmian w graficznej oprawie meczów. Scoreboardy, prezentacja składów, strzelcy bramek – wszystko to wygląda dokładnie tak samo, jak przed rokiem. Szkoda, bo według mnie odpowiedni lifting był wymagany, a może nawet stworzenie oprawy graficznej spotkań zupełnie od nowa.

FIFA 13 to kolejny krok w stronę ideału gry piłkarskiej. Jest to zdecydowanie najlepsza część całej serii, która dzięki ogromnej liczbie innowacji stała się jeszcze bardziej grywalna niż przed rokiem. Już niebawem nadejdą długie zimowe wieczory i idealną rozrywką na ten okres czasu będzie recenzowany tytuł. To produkcja, która zapewni graczom setki godzin rozgrywek na najwyższym piłkarskim poziomie. EA Sports – czapki z głów!

Ocena: 9,5/10

+ genialny i świetnie zrealizowany pomysł z „EA Match Day”
+ moduł „First Touch Control”, czyli „odklejenie” piłki od nóg zawodników
+ poprawiona inteligencja piłkarzy w ofensywie
+ nowinki przy rzutach wolnych
+ wciągające gry treningowe
+ dopracowany tryb kariery (prowadzenie reprezentacji, transfery)
+ „sezony” w trybie online wciągają jeszcze bardziej niż przed rokiem
+ masa nowych tekstów w angielskim komentarzu
+ fantastyczny soundtrack

- brak zmian w graficznej oprawie meczów
- polski komentarz niemal identyczny jak w FIFA 12
- brak licencji dla zespołów z polskiej ligi

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj