W S.T.A.R. Labs liczą szable, przegrupowują siły i powoli przygotowują się już na ostateczne starcie z Zoomem. Ostatnie dwa odcinki serialu ukazują przede wszystkim pogoń Barry’ego za zwiększeniem swojej prędkości poruszania się. Jak magiczne zaklęcia na ekranie przewijają się więc odwołania do Velocity-9, a dochodzi do tego jeszcze naukowa refleksja nad zachowaniem Trajectory i tworzenie kolejnych wzorów mających usprawnić Moc Szybkości Szkarłatnego Sprintera. Nieznacznie cierpi na tym główna oś fabularna, jednak jesteśmy w stanie wybaczyć błędy twórców, czując podskórnie, jak mało czasu zostało, by Barry w sprinterskim pojedynku z Zoomem miał jakiekolwiek szanse. O ile odcinek Trajectory z jego tytułową bohaterką na czele symbolicznie bije tylko po łapkach cały Team Flash, pokazując, w jak upiorne rejony mogą go zaprowadzić różnorakie eksperymenty, o tyle Flash Back dla samej serialowej narracji staje się siłą ożywczą, a widzowie mogą poczuć satysfakcję z przeniesienia się do świata znanego im z pierwszego sezonu. Co ciekawe, najważniejsze dla centralnej linii fabularnej może okazać się to, czego na ekranie nie widać. Trajectory samym swoim tytułem nawiązuje nie tylko do szybkonogiej sprinterki, ale i staje się symbolicznym pytaniem o to, w jakim kierunku powinny zmierzać badania nad zwiększeniem Mocy Szybkości Flasha. Eliza Harmon, pracownica Mercury Labs, a prywatnie przyjaciółka Caitlin, walcząc z demonami panoszącymi się w jej głowie, zaczyna raz po raz faszerować się dopingiem w postaci Velocity-9. Z biegiem czasu zaczynamy sobie zdawać sprawę, że jej zachowanie nie służy tyle wprowadzeniu kolejnego przeciwnika w świat Barry’ego, co staje się pretekstem do rozważań nad wzmocnieniem mocy Flasha dzięki niedozwolonemu specyfikowi. Prym w tych dysputach wiedzie Caitlin, odwołująca się do cielesnych defektów Jaya, który – jak wiemy – również lubował się w aplikowaniu sobie dawek Velocity-9. Może nie w udo, jak miały to w zwyczaju enerdowskie biegaczki, ale z pewnością stąd już krok do stwierdzenia, że Garrick był swego rodzaju prędkościowym narkomanem, dla którego pobyt w Central City okazał się osobliwą terapią dla uzależnionych. Potyczki Flasha i Trajectory z pewnością nie są więc walką fair, a Szkarłatny Sprinter zbiera początkowo solidne baty i poznaje swoje miejsce w szeregu szybkonogich. Jakąś formą odkupienia dla niego, która jednocześnie wzbudza nasze emocje, staje się scena skoku nad zniszczonym mostem. Wydźwięk tej sekwencji wzmacnia jeszcze świadomość, że ledwie chwilę wcześniej Barry, po raz kolejny w tym sezonie, został uwięziony przez kogoś, kto porusza się szybciej od niego. Na drugim planie potyczki dwojga sprinterów twórcy serwują nam wątki obyczajowe. Team Flash rozładowuje napięcie w czasie pierwszorzędnej imprezy, a sam Cisco, o dziwo, wypada w tańcu zdecydowanie lepiej od dość sztywnej w ruchu Caitlin. Koniec końców okazuje się jednak, że tu wcale nie o zabawę chodzi, a o córkę Wellsa, Jesse, której w czasie niezapowiedzianej wizyty w S.T.A.R. Labs grozi Trajectory. Skupienie akcji na niej jest zapewne nieprzypadkowe. Jej tata stał się już naprawdę nadopiekuńczy, więc zbuntowana latorośl w przypływie niezależności znika mu ostatecznie sprzed oczu i udaje się do Opal City. To może być o tyle ważne, że w tym mieście w komiksach DC działa kilku superbohaterów, spośród których na pierwszy plan wysuwa się zacny Elongated Man. Na drugim biegunie wątków obyczajowych Iris zdaje sobie sprawę, że jej szef smali do niej cholewki. Tak bardzo, że panna West powoli zaczyna się przekonywać do niejednoznacznych intencji jej pracodawcy, nawet pomimo pretekstu do wspólnego wypicia kawy – złego na pozór Flasha, mylonego przez laików z Trajectory. Odcinek kończy się wizją Cisco, który dzieli się z innymi obecnymi w S.T.A.R. Labs odkryciem prawdziwej tożsamości Zooma. Ramon nie wróży jednak z fusów, a z hełmu (lub też garnka na głowę), który w Central City zostawił Garrick. No url Na tle tego fabularnego miszmaszu lepiej prezentuje się Flash Back. Na pozór tylko nie wnosi on zbyt wiele w główną oś narracji – Barry cofa się mniej więcej o rok wcześniej, by doktor Wells aka Eobard Thawne pomógł mu w naukowej pracy nad zwiększeniem szybkości. Z tunelu czasoprzestrzennego za Flashem podąża doskonale się prezentujące Widmo Czasu. W odcinku, zgodnie z Prawem Murphy’ego, wszystko idzie tak źle, jak to tylko możliwe. Wells dość szybko odczytuje prawdziwe zamiary Barry’ego, upiór panoszy się po rozmaitych budynkach Central City, a więziony chwilę wcześniej w S.T.A.R. Labs Hartley Rathaway okazuje się ostatnią deską ratunku i – jak się ostatecznie dowiadujemy – wpływa to na jego rolę oraz postrzeganie w przyszłości. Jest coś niepokojącego i ożywczego w czasie spotkania Allena z jego nemezis po raz wtóry, a wydźwięk sytuacji wzmacnia jeszcze znany z pierwszego sezonu motyw muzyczny Reverse-Flasha. Nawet podwójna rola Gustina potrafi dostarczyć rozrywki, zwłaszcza w czasie prób ustalenia przez Cisco, który Barry jest „prawdziwy”. Najważniejsze w tym odcinku może jednak okazać się to, czego na ekranie nie widać. Zwróćmy uwagę, że impuls do podróży Allena w czasie dał Wally, który coraz częściej zaczyna oddziaływać na świat przedstawiony, co może być zapowiedzią jego superbohaterskiego przeobrażenia w końcówce sezonu. Nie bądźmy też naiwni i nie dajmy się pogrążyć w zasłonach dymnych scenarzystów – raczej trudno uwierzyć w to, że Barry przenosi się o rok wcześniej tylko z powodu wiedzy Wellsa i nagrania z Eddiem filmiku dla Iris. Jeśli miałbym wyprowadzić ryzykowny wniosek, będę upierał się przy przekonaniu, że skok w czasie Barry’ego doprowadził do większej liczby zmian niż tylko poprawa statusu Rathawaya. Być może piętno na Ziemi znanej nam z drugiego sezonu odcisną jeszcze inni sprinterzy i czasoprzestrzenni podróżnicy, o których istnieniu wspomniał Wells. Może też zastanawiać, czy sam Reverse-Flash w jakimś karkołomnym sojuszu nie zjednoczy sił z Barrym w czasie nadchodzącej walki z Zoomem. Twórcy dzięki Flash Back zostawili sobie wiele potencjalnych furtek w prowadzeniu historii. Nie da się ukryć, że w dwóch najnowszych odcinkach The Flash twórcom udało się sprawnie odwieść widzów od potrzeby natychmiastowego rozwikłania zagadki Zooma, która przecież wciąż pozostaje kwestią otwartą. Raczej nie ma przypadku w tym, że scenarzyści sygnalizują nam możliwość dokonywania rozmaitych operacji na głównej linii fabularnej, z której można de facto przenieść odbiorcę do przodu, do tyłu i jeszcze w bok, w stronę równoległych światów. Pozostaje mieć nadzieję, że wszystkie te zabiegi doprowadzą do epickiego w rozmachu starcia Flasha i Zooma, a sam Szkarłatny Sprinter w przypływie uniesienia zdoła ocalić Arrowverse od zapomnienia. Biorąc bowiem pod uwagę rozwój historii w innych superbohaterskich serialach stacji CW, musimy ostatecznie nazwać rzeczy po imieniu: jakościowo już tylko Flash ostał się tu na placu boju o serca widzów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj