Flash powraca, zapewniając widzom zalążek ciekawej historii na cały sezon, jednak nie obyło się także bez wpadek. Jak wypadł nowy odcinek? Sprawdźmy.
Pierwszy odcinek nowego sezonu ma za zadanie pokazać konsekwencje wydarzeń z finału poprzedniej serii. Barry cofnął się w czasie i uratował swoją mamę przed śmiercią z rąk Reverse-Flasha, doprowadzając tym samym do powstania nowej linii czasowej. W tej wersji rodzice Barry’ego żyją i mają się dobrze, Flashem jest Wally West, Cisco stał się miliarderem, a Caitlin zarabia na życie, lecząc oczy. Mimo że Allen nie zna swoich przyjaciół, czuje się spełniony i nie chce niczego zmieniać... aż do momentu, kiedy zaczyna tracić wspomnienia ze swojego poprzedniego życia.
Twórcy umiejętnie pokazują rozterki Barry’ego oraz jego coraz bardziej pogarszający się stan mentalny spowodowany utratą wspomnień. Widz jest bombardowany rozmywającymi się obrazami z poprzedniego życia Flasha, co pozwala nam wejść do umysłu głównego bohatera i dosadnie pokazuje, co dzieje się z jego psychiką. Zabieg ten został bardzo inteligentnie wykorzystany. Dobrze pokazana jest również relacja Barry’ego z Kid Flashem oraz swoim wielkim wrogiem, Reverse-Flashem. Wally jest jeszcze nie w pełni świadomy swoich mocy, nie rozwinął ich do tego stopnia co Barry, jest beztroski, pewny siebie, czasami nawet arogancki. Barry staje się dla niego swego rodzaju mentorem albo bardziej doświadczonym kolegą po fachu, dającym wskazówki młodszemu adeptowi. Natomiast Reverse-Flash został uwięziony przez Barry’ego w klatce neutralizującej jego moce. Ich relacja pokazana jest za pomocą scen odwiedzin Flasha w miejscu zamknięcia Thawne’a. Eobard jest dla Flasha pewnym rodzajem wyroczni, której Flash nienawidzi, ale z bólem serca musi przyznawać złoczyńcy rację, co doprowadza do jego rozterek.
Premiera sezonu nie ustrzegła się jednak wad. Pokazanie sielankowego, nowego życia Barry’ego, obrazów rodzinnych śniadań i miłosnych podchodów wobec Iris sprawia, że to wszystko staje się za bardzo cukierkowe, nawet mdłe dla widza. W tych momentach
Flash bardziej przypomina takie młodzieżowe produkcje jak
Pogoda na miłość niż serial superbohaterski. Słaby jest także czarny charakter, Rival. Właściwie można go opisać tak, że jest zły, bo jest zły - nie kryje się za tym żadna dodatkowa głębia. Jednak na koniec odcinka został subtelnie wprowadzony nowy złoczyńca, Doktor Alchemy, który ma być głównym czarnym charakterem sezonu i pewnie będzie znacznie ciekawszy od Rivala.
Zawiodłem się także na tym, że nowa linia czasowa, tak zwany Flashpoint Paradox, została zakończona już w premierze. Myślałem, że obecny stan rzeczy potrwa przynajmniej kilka odcinków. Twórcy przez to nie dali czasu na pokazanie odbudowywania relacji Barry'ego z przyjaciółmi i rodziną, co według mnie jest sporym minusem. Mój zawód został jednak zniwelowany obrazem skutków ubocznych mieszania w czasie przez Flasha, pokazanym w ostatniej scenie (z niewiadomych przyczyn Iris nie rozmawia ze swoim ojcem). Efekty Flashpointu są ciekawym wątkiem i pewnie będą rozwijane w kolejnych odcinkach. Oby nie potraktowano ich po macoszemu.
The Flash w nowym odcinku rozkręca się powoli, jednak pokazuje kilka ciekawych wątków, które dają szanse na naprawdę dobry sezon. Nie da się jednak ukryć, że nie spełnił on wysokich oczekiwań po finale poprzedniej serii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h