Flash po nieudanym powrocie z zimowej przerwy tym razem funduje nam odejście od głównego wątku obecnego sezonu. Nowy odcinek skupia się na pobocznej historii. To wszystko wyszło na dobre dla całego serialu.
Główną osią fabuły najnowszego epizodu jest przybycie z Ziemi-19 Gypsy, kolektorki, która ma za zadanie sprowadzenie Harrisona Wellsa z powrotem do jego świata. Jak się okazuję
– Wells, przybywając do świata Barry’ego, łamie prawo swojej Ziemi zakazujące podróży międzywymiarowych. Karą za ten rodzaj przestępstwa jest śmierć. Team Flash stara się za wszelką cenę nie dopuścić do tego. Jednak jedynym wyjściem z tej sytuacji staję się próba walki, do której zgłasza się Cisco, posiadający te same moce co Gypsy. Ramon musi jak najszybciej przeszkolić się, aby sprostać niepokonanej przeciwniczce. W międzyczasie swoje dziennikarskie śledztwo w sprawie nowego dilera broni prowadzi Iris, której pomaga Wally.
Bardzo dobrym krokiem twórców było przeniesienie ciężaru, wysunięcie na pierwszy plan innych postaci niż Barry. W tym odcinku Flash zostaje bardziej wkomponowany w drugi plan, pierwsze skrzypce grają głównie H. R. i Cisco, który może zaprezentować swój superbohaterski image. Jego specyficzna relacja z Wellsem i Gypsy stanowią siłę napędową tego odcinka. Dobrze ogląda się sceny, w których te trzy postacie wchodzą w interakcje. Mamy wtedy do czynienia z pewnego rodzaju przemieszaniem się sprzeczności, grozy z fascynacją, zwątpienia z zaufaniem, ten emocjonalny koktajl został w bardzo przystępny sposób zaprezentowany na ekranie. Cisco w serialu wyrasta na pewnego rodzaju mentalnego lidera. To on tonuje napięcia, zawsze służy radą i potrafi rozwiązać najtrudniejsze problemy. Kierunek, w jakim podąża ta postać, jest naprawdę ciekawy.
Wreszcie dostaliśmy także ciekawie napisany i dobrze zagrany główny czarny charakter odcinka, chociaż ciężko tutaj mówić o typowym antagoniście, który jest zły do szpiku kości. Gypsy jest moralnie stabilną, w pełni przekonaną o słuszności prawa postacią, która stanowi naprawdę ciężki orzech do zgryzienia dla Team Flash. Grająca ją Jessica Carnacho nadaje całej postaci dodatkowego zadziora połączonego z bardzo dziewczęcym urokiem. W pewnym momencie zaczynamy jej nawet po cichu kibicować. Paradoksalnie jedynym, co sprawia, że jest ona postrzegana w kategoriach czarnych charakterów, jest właśnie jej ślepy kompas moralny, który sprawia, że traci ona pewne cechy empatii. Po Savitarze i Alchemy to chyba najciekawszy przeciwnik w całym sezonie. Świetnie w tym odcinku zostały wykorzystane także humorystyczne elementy. Sytuacje, w których nawet komplement Juliana brzmi jak obelga albo to, że zagrożenie ze strony Gypsy Cisco obraca w zaproszenie na randkę, naprawdę bawią, co ostatnio rzadko zdarzało się w tej produkcji. Za to plus.
Zdecydowanie najsłabiej na tle pozostałych wydarzeń wyszedł wątek poboczny, czyli dziennikarskie śledztwo Iris i Wally’ego. Pokazanie ukochanej Barry’ego jako nieustraszoną, niebojącą się śmierci maszynę do szukania mocnych tematów na artykuły kompletnie nie działa. Ta gwałtowna zmiana, jaką twórcy sprawili jej postaci, bardzo gryzie się z całą sytuacyjną otoczką i przez to nie wierzę w sposób, jaki narracyjnie został wymyślony dla tej bohaterki. Zmiana jest za szybka, nie daje szans do ciekawszego rozwoju, przez co wydaje się kompletnie niepotrzebna w fabule.
The Flash w nowym odcinku powoli wraca na właściwe tory jakościowe. Twórcy nie ustrzegli się pewnych błędów narracyjnych, jednak ogląda się to już dużo lepiej. Dzięki odejściu od głównego wątku cały sezon nabrał drugiego oddechu. Mam nadzieję, że wraz z powrotem wątku Savitara serial dostanie skrzydeł.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h