Pojawienie się w poprzednim odcinku Flasha starych znajomych w postaci doktora Wellsa i Jesse zdecydowanie podniosło wartość całej produkcji. Nowy epizod nadal trzyma poziom chociaż twórcy nie ustrzegli się błędów.
Czwarty epizod obecnego sezonu
The Flash skupia się na szkoleniu swojej mocy prędkości przez Jesse Quick oraz na związanych z tym konsekwencjach i błędach. Córka doktora Wellsa cały czas bywa zbyt pewna siebie, jeśli chodzi o używanie speed force, co prawie doprowadza ją do śmierci podczas pojedynku z nowymi złoczyńcami w mieście. Są nimi jeden z kanonicznych przeciwników Flasha, Mirror Master wraz ze swoją partnerką Top, potrafiąca wywoływać u swoich ofiar potworną dezorientacje przestrzenną. Złoczyńcy chcą przede wszystkim zemścić się na Leonardzie Snarcie, jednak, gdy dowiadują się o jego zniknięciu, postanawiają zostać nowymi szefami półświatka Central City.
Przede wszystkim nie przekonuje mnie sposób w jaki twórcy rozwijają postać Jesse Quick. Cały czas pokazują ją jako bohaterkę popełniającą ogromną ilość błędów, które mogą być śmiertelne w skutkach. Jednak, gdy przychodzi co do czego, Jesse razem z Wellsem postanawiają wrócić na Ziemie-2, gdzie Jesse według wszystkich doskonale da sobie radę z powstrzymywaniem czarnych charakterów. Te dwa zabiegi w ogromnym stopniu przeczą sobie narracyjnie co tylko psuje odbiór historii przez widza. Umiejętności Jesse powinny być jeszcze rozwijane przez kilka epizodów dla uwypuklenia jej postępów w opanowaniu speed force. Wcześniejsze odejście obydwu postaci psuje także mentorsko-uczniowską relacje między Jesse i Barrym, która była pokazywana w bardzo ciekawy sposób. Bardzo dobrze na ekranie prezentowały się sceny, w których Barry poucza lub daje rady młodszej koleżance.
W nowym odcinku też nie za bardzo wykorzystano potencjał antagonisty, czyli Mirror Mastera. Rozumiem to, że jego początkowym motywem działania była zemsta, zarysowana w ten sposób historia była nawet interesująca. Jednak w połowie odcinka Mirror Master dołączył do szeregu złoczyńców, którzy są źli z zasady, ale dlaczego, tego już wytłumaczyć nie potrafią. Jego pobudki zostały wmieszane w tło opowieści i z tego tła już nie wyszły na pierwszy plan. Szkoda, bo tę postać można było wykorzystać w o wiele lepszy sposób.
Nadal mam też problem z tym epatowaniem melodramatyzmem. Wątek o tym, że Joe nie może przyzwyczaić się do widoku całujących Barry’ego i Iris oraz romantyczne podchody Jesse i Wally’ego są śmieszne, nie wzruszające. Nie wnoszą nic do historii, niepotrzebnie odbierając jej pewien charakter.
Jednak cały odcinek nie jest tak zły jakby się mogło wydawać. Bardzo dobrze zrealizowano sceny pojedynków z duetem Mirror Mastera oraz Top. Całe przenikania przez lustrzane powierzchnie oraz pościg na wieżowcu to zmyślnie zrealizowane wizualnie sekwencje. Interesujący jest też wątek zamiany Wellsów. Sztywniak Wells został zastąpiony przez Harrisona luzaka, który jednak nie odbiega od niego intelektem. Nowy doktor zapowiada się na naprawdę dobrze rozpisanego bohatera. Bardzo spodobało mi się także w jaki sposób twórcy podają tropy dotyczące dalszych losów Caitlin. Jest pewne, że w niedalekiej przyszłości stanie się Killer Frost, jednak metoda jaką ten wątek jest rozwijany dostarcza wiele frajdy widzowi. Mamy zatem pokazanie pukla białych włosów, tajemniczej pomocy przy zamrożeniu lustra, co powoli doprowadza nas do nieuniknionego.
Nowy odcinek
The Flash nie ustrzegł się od pewnych błędów, które zaważyły na jakości epizodu. Pewne zabiegi pozwalają jednak na ciekawe rozwinięcie dalszej historii zawartej w obecnym sezonie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h