Fabuła siódmego odcinka skupia się wokół przemiany Caitlin Snow z dobrodusznej pani doktor i oddanej przyjaciółki Barry’ego w bezwzględną Killer Frost. Jednak Caitlin nie może pogodzić się z losem, jaki jest jej pisany i postanawia odnaleźć Doctora Alchemy, aby ten pomógł jej pozbyć się niechcianych umiejętności, które coraz bardziej zmieniają także charakter członkini Team Flash. W tym celu Caitlin porywa Juliana po to, by stworzył dla niej algorytm pozwalający odszukać wyznawców antagonisty. Barry i reszta przyjaciół muszą jak najszybciej odnaleźć Caitlin, zanim zrobi to policja. Goni ich czas, ponieważ niedaleko czai się zupełnie nowe zagrożenie w postaci Savitara, boga prędkości. Twórcom serialu w końcu udało się stworzyć bardzo dobrego antagonistę, w którego poczynania widz się angażuje. Motywacje i rozterki Caitlin zostały bardzo klarownie przedstawione na ekranie, nie mamy poczucia, że została ona wciśnięta do historii przypadkiem. Postać dr Snow nie jest przy okazji czarnym charakterem, a zwykłym człowiekiem, który tak naprawdę nie potrafi sobie poradzić z ciężką sytuacją, którą został przytłoczony. Być może dobrze się to ogląda dlatego, że jest to jedna z głównych bohaterek, a jej historia była stopniowo zarysowywana przez kilka odcinków, jednak nie można odmówić twórcom tego, że bardzo dobrze poradzili sobie z ukształtowaniem złożonej, wielowymiarowej postaci. Nowy odcinek The Flash tak naprawdę opowiada o przyjaźni i o tym, jak jedna decyzja potrafi namieszać w budowanych przez lata relacjach międzyludzkich. I to właśnie sprawne pokazanie tych interakcji pomiędzy poszczególnymi bohaterami sprawia, że ten epizod jest wyjątkowy na tle poprzednich. Twórcy świadomie wprowadzili we Killer Frost zdecydowanie mroczniejszy klimat, który nadaje całej opowieści wyjątkową wymowę. Temat skutków wydarzenia Flashpoint był poruszany już w poprzednich odcinkach, jednak to w siódmym epizodzie wybrzmiał chyba z pełną mocą. Wedle starego przysłowia, żeby coś zbudować, trzeba najpierw coś zniszczyć – wszystkie pozytywne relacje wśród bohaterów zostają zniszczone przez scenarzystów, którzy tworzą swoistą atmosferę nienawiści. Mimo że jest to przykry widok, to doskonale sprawdza się na ekranie telewizora, w zupełności pochłaniając widza. Szczególnie interesująca jest tutaj interakcja między trójcą Caitlin–Barry–Cisco. Bardzo dobrym ruchem było zbudowanie całego odcinka na zasadzie kontry tych trzech postaci wobec siebie. Nieźle prezentuje się także główny czarny charakter sezonu, czyli Savitar. Ukazanie go jako wszechmocnego, niepokonanego boga speed force, który bez wysiłku może zniszczyć Flasha, robi wielkie wrażenie. Ten antagonista zapowiada się naprawdę dobrze w perspektywie całego sezonu. W tym odcinku mam trochę problem z postacią Juliana, czy jak kto woli – Doctora Alchemy. No właśnie, twórcy byli tutaj zupełnie przewidywalni robiąc z nowego kolegi Barry’ego prawą rękę Savitara, który za pomocą kamienia filozoficznego nadaje moce zwykłym ludziom. Ten zwrot akcji nie był w żadnym wypadku zaskakujący, a te mają z natury szokować widza. Mam jednak pewną teorię. Możliwe, że Doctor Alchemy jest tytułem przechodnim i nie tylko Julian nim jest, albo młody pracownik policji Central City cierpi na rozdwojenie jaźni, coś w stylu Magenty. Mam nadzieje, że ten wątek nabierze mocy w kolejnych odcinkach, ponieważ jak na razie nie zachwyca. ‌The Flash w nowym epizodzie wydaje się być na kursie wznoszącym, jeżeli chodzi o poziom całego sezonu. Wprowadzenie mroczniejszego klimatu pomogło całemu serialowi, ale nie zabrało mu jego lekkości. Wielkimi krokami nadchodzi crossover całego Arrowverse, dlatego widzowie mogą spodziewać się dobrego, ósmego odcinka Flasha.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj