Folwark zwierzęcy jest obok Roku 1984 najbardziej znaną książką George'a Orwella. Doczekał się ekranizacji, w tym wersji rysunkowej, a także wersji komiksowej. Jest to dzieło, które odkrywa się na nowo za każdym razem, jak się do niego wraca. A dlaczego można do tej powieści wracać? Bo jest wciąż tak samo przerażająco aktualna. Bliżej nieokreślone gospodarstwo i mały wielki świat zamieszkujących je zwierząt stanowi istną kwintesencję społeczeństwa. Orwell napisał coś absolutnie uniwersalnego. Gospodarskimi zwierzętami przewodzi stary knur o imieniu Major. Można powiedzieć, że jest on pewnego rodzaju wizjonerem. Wygłasza idee, które w swoim założeniu, jak większość idei, zachwycają i porywają swoją wymową. Niestety realizacja i rzeczywistość weryfikują wszystko.
Z różnych powodów stary Major odszedł z tego padołu łez. Usilnie staram się nie spoilerować, bo być może wciąż gdzieś jest ktoś, kto nie miał w ręku tej książki. Dowodzenie przejmują dwa prosiaki (a jakże) o imieniu Napoleon i Snowball. No i zaczyna się zabawa na całego. Wygłodzone i zaniedbane zwierzęta przepędzają swojego gospodarza, który znacznie częściej niż do ich zagród zaglądał do kieliszka. Wolność, upojenie swobodą i pragnieniem zmian - tak jest zawsze na początku. A potem? No cóż, wszystko przebiega jak w dość standardowej rewolucji. Nie zabraknie fanatyków, którzy przejrzeli na oczy, terroru i zupełnie niewinnych ofiar.
Źródło: Rebis
Orwell mówi o bardzo poważnych sprawach bardzo lekko. Zupełnie jakby opowiadał dzieciom bajkę przy kominku. Pisząc te słowa, zastanawiam się, czy gdyby Orwell napisał książkę o jakiejś ludzkiej utopii, osiągnąłby tak mocny i druzgocący efekt, który później odbija się czytelnikowi czkawką? Nie wiem. Być może. Rok 1984 mnie bardzo zabolał. Orwell jest bezlitosny dla swoich odbiorców. Nie lubi dawać im nadziei. Pisze, jak jest. Folwark zwierzęcy jest najeżony symbolami i odniesieniami do XX wieku i reżimów totalitarnych. Przed lekturą warto nawet pobieżnie zaznajomić się z historią rewolucji w Rosji, wtedy będzie można się rozsmakować w treści bardziej. W książce mimo mówiących zwierząt rodem z Disneya jest dużo gorzkich refleksji. Warto zauważyć, że sam Orwell do pewnego momentu gorąco wierzył w rewolucję. Baśniowa konwencja jest bardzo złudna. Pamiętajmy, że baśnie były pisane po to, aby dzieckiem wstrząsnąć, przestrzec je i wywrzeć jakiś wpływ. Tymczasem mam wrażenie, że ludzkość mimo takich książek jak Folwark zwierzęcy wciąż wchodzi w dobrze wydeptane koleiny dziejów. Koło historii przecież musi się kręcić dalej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj