Football Manager 2020 był zapowiadany tak, jak kilka poprzednich części - setki zmian, nowe animacje, idziemy ku rewolucji. Tylko czy na pewno właśnie tak się dzieje w tym przypadku?
Coroczne premiery kolejnych części “symulatora excela”, jak go niektórzy nazywają, są dla mnie małym świętem. Miłość do serii zaczęła się w końcu prawie 20 lat temu, kiedy po raz pierwszy usiadłem do
Championship Managera 3, którego dostałem na urodziny. Od tamtej pory, na mojej półce gracza pojawiały się pudełka po kolejnych odsłonach. Każdego roku Sports Interactive przeprowadza masę zmian w swojej produkcji. Jedne są większe, od razu zauważalne. Inne z kolei odczujemy dopiero po sezonie czy dwóch. Ba, twórcy planują zmiany na kilka lat do przodu (i jeśli to prawda, to wszystko implementują zgodnie ze swoim harmonogramem). Nie o tym jednak miałem tu pisać, o nie. Was interesuje pewnie tylko jedno - czy mając wersję 2019, warto kupić
Football Manager 2020 już na premierę? Na to pytanie odpowiecie sobie sami, a ja tylko postaram się przybliżyć to, co autorzy zmienili.
Pierwszą nowością, którą każdy obeznany z tytułem gracz zauważy, jest wizja włodarzy o przyszłości klubu. Zaraz po podjęciu pracy dowiadujemy się, czego oczekuje od nas zarząd. I to nie jak dotychczas, na najbliższy sezon. Teraz włodarze klubu od razu przekazują nam swoje cele na najbliższe kilka lat (co równie ważne, jeśli na przykład awansujemy w pierwszym sezonie do wyższej ligi, a był to cel na 2 rok naszej pracy, plany ulegają zmianie). To jednak nie wszystko, ponieważ już od samego początku mamy informację, o jakich zawodników mamy się starać, ilu juniorów wprowadzić do składu czy ile chcą zarobić na transferach (np. utalentowanych wychowanków). Tu miałem w pierwotnej wersji gry pierwszy zgrzyt. Zarząd chciał, bym sprowadzał zawodników z Anglii i Francji. Gdy sprowadziłem dwóch wyspiarzy, prezes zaniżał mi ocenę prowadzenia klubu w aspekcie transferów, bo nie kupiłem nikogo z ojczyzny Napoleona. Dokładnie to samo stało się, gdy zrobiłem na odwrót. SI wie o tym błędzie, prawdopodobnie będzie naprawiony przy najbliższej łatce.
Drugą z nowych rzeczy, którą bardzo szybko dostrzeże gracz, jest planowanie roli zawodnika w przyszłości. Bardzo ciekawa funkcja, która pozwoli podczas negocjacji transferowej na umówienie się z naszym przyszłym zawodnikiem, na rolę w zespole na przestrzeni lat. Dzięki temu można uniknąć sprowadzenia osiemnastolatka, który od razu będzie chciał grać w pierwszym składzie, choć na to tak naprawdę nie zasługuje. Możemy więc umówić się, że na starcie będzie zawodnikiem wchodzącym z ławki, a jak będzie dobrze, to po czasie szans na grę będzie coraz więcej. Możemy też od razu zapowiedzieć, że pierwszy sezon ma na wdrożenie się i naukę języka (sic!), a w drugim będzie grał u nas pierwsze skrzypce. A jak mamy kilku zawodników na jego pozycji - będzie brany pod uwagę tylko podczas ich kontuzji. Opcji jest kilkanaście i naprawdę jest w czym wybierać. A skoro jesteśmy przy kontraktowaniu zawodników, trzeba wspomnieć o wypożyczeniach. Do tej pory mogliśmy jedynie sprawdzić, czy zawodnik gra i jakie zbiera oceny. Jeśli nie grał, a miał zapis umożliwiający sprowadzenie go do nas, mogliśmy to zrobić. Teraz takie raporty znajdują się w centrum szkolenia w klubie i są dużo bardziej czytelne, a co ważne - można się z nich dowiedzieć więcej niż do tej pory. Jednak nie tylko takie informacje tam znajdziemy. W nowej odsłonie FMa od razu dostaniemy informację, kto i jak się spisuje w juniorach, rezerwach, kto świetnie poradził sobie po wystawieniu do pierwszej jedenastki, a kogo trzeba opierniczyć, by zaczął grać na miarę swoich możliwości. Mamy też więcej informacji o tym, kto najlepiej rokuje z naszych młodzików. W skrócie - więcej tabelek, z których dowiemy się jeszcze więcej. I dobrze!
Kolejne zmiany, które opiszę poniżej, są może mniejsze, ale wciąż będą wpływały na naszą rozgrywkę. Będziemy m.in. dostawać informację od naszego personelu, kto nieuwzględniony w składzie powinien w ich mniemaniu zagrać w najbliższym spotkaniu, dlaczego i w czyje miejsce. Jeśli mamy też zawodników młodych, którzy mają predyspozycje do gry na pewnej pozycji, nasz sztab, znając taktyki, które wpajamy zawodnikom, będzie proponował, by ci zawodnicy właśnie uczyli się gry na nowej pozycji. Dzięki temu staną się bardziej wszechstronni, a co najważniejsze - idealnie wpasują się w nasze ustawienie. Dyrektor w klubie będzie nas również informował o potencjale personelu. Szybko będziemy mogli zdecydować, czy warto inwestować w konkretnego trenera, by zdobył kolejną licencję, dzięki czemu stanie się lepszy. Możemy też się go pozbyć, a na jego miejsce zatrudnić kogoś innego. Kapitan zespołu od tej edycji będzie nas informował o systemie kar za przewinienia (bezsensowna czerwona w meczu, olewanie treningów itp.). Naszą decyzją będzie akceptacja tego lub modyfikacja.
W końcu, możemy też powołać zespół rezerw, jeśli klub takiego nie posiada. Nasz sztab będzie nas informować również, czy warto przedłużać kontrakt z konkretnymi zawodnikami. Asystenci poinformują nas, jak najlepiej rozmawiać z konkretnym graczem, by nie odszedł obrażony lub nie zmuszał nas do wystawienia się na listę transferową. Ekran taktyczny został również wzbogacony. Teraz nasi trenerzy podpowiedzą nam, czy warto zostawić konkretnego zawodnika na ustawionej przez nas pozycji, czy lepiej zastąpić go kimś innym. Oczywiście wszystko opisane tak, by pokazać nam wady i zalety konkretnego miejsca na boisku. Zmiany dotknęły również sztucznej inteligencji managerów, którzy obejmują pozostałe kluby. W końcu zobaczyłem, jak Arsenal nie gra maksymalnym składem przeciw mojemu Cambridge w Pucharze Anglii. Kolejna poprawka - scouting. Raporty naszych ludzi, którzy szukają perełek na świecie, wyglądają teraz jak trzeba, informacji jest dużo, a wszystko to podane w jednym okienku.
Na tym pragnę zakończyć opisywanie zmian. Jest ich tak wiele, że napisałbym tu tekst na 10 stron i nie wiem, czy udałoby się wypisać wszystko.
Football Manager 2020 jest grą bardzo osobliwą. Są chwile, w których jej wręcz nienawidzę i tłukę pięścią w stół. Mecze nie idą, zawodnicy mają fatalne morale, a taktyka się nie sprawdza, choć w innym klubie tłukłem nią wszystkich. I wszystko po to, by przyszedł mecz o życie, w którym ogrywam w trzecią ekipę ligi. Następny mecz, wygrana. Zawodnicy nauczyli się mojej taktyki. Przyszedłem do klubu jako strażak, zawodnicy gotowi na spadek. A ja? Ja zmieniłem wszystko i utrzymałem to cholerne Cambridge w Championship. Lubię mierzyć się też z tym, gdy masa ludzi narzeka na to, że zmian jest mało. Cholera jasna, tych zmian jest od groma. I co z tego, że nie wspomniałem o grafice, która wygląda tu jak sprzed wielu lat, a zawodnicy nie wyglądają jak w Fifie czy PESie? Kocham tę serię. Za to, że od wielu lat każda część zabiera mi kilkaset godzin życia. Za to, że trafiła mi się perełka, wyhaczona zupełnym przypadkiem przez scouta, który i tak nie miał przekonania do gościa. I ta właśnie perełka od 3 sezonów króluje w moim klubie i nie odchodzi, mimo zainteresowania lepszych drużyn. Za te wszystkie momenty, za nieprzespane noce, których będzie więcej.
Czy warto kupić
Football Manager 2020 już teraz? TAK! Najlepiej w pudełku - są zrobione z surowców wtórnych i nadają się do ponownego przetworzenia. A dla fanów polskiej Ekstraklasy - niczym rok temu jest pełna licencja, łącznie z bandami reklamowymi itp. A teraz wybaczcie, wracam do grania - Cambridge United samo do Premier League nie awansuje...
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h