To zdanie bardzo zapadło mi w pamięć, wielokrotnie powtarzane w klipach promujących w przerwie między odcinkami. A tu drugiej strony nie widać. Mamy za to kolejną porcję odkrywania, czym różni się świat bursztynowy od niebieskiego.

Różnice te przedstawiono tym razem na przykładzie jednej ze spraw, rozwiązanych już przez ekipę Fringe w niebieskim świecie. W epizodzie sięgnięto nie tylko po przypadek z pierwszego sezonu, ale również po formułę całego odcinka. Mamy tajemnicę, hobby Waltera oraz wycieczkę do Massive Dynamics... a nawet odwiedziny w dobrze znanym antykwariacie i rozmowa z ekscentrycznym antykwariuszem. Wydawać by się mogło, że taka powtórka będzie nużąca, ale wręcz przeciwnie - znajome motywy ciekawią i cieszą. Poza tym, nie wszystko jest takie, jakim się być wydaje.

Rozwiązanie zagadki nie jest takie proste, nawet z wiedzą i wspomnieniami Petera i Olivii. Warto wspomnieć, że w pierwotnym przebiegu całej sprawy Dunham korzystała ze wspomnień Johna Scotta. Dzięki temu mamy pewną ciągłość zdarzeń - sygnał, że dawne wątki nie zostały porzucone i zapomniane. Raduje świadomość, że możemy spodziewać się odpowiedzi, na które czekaliśmy, a także, jak to we Fringe, kolejnego zestawu pytań, które prześladować nas będą z odcinka na odcinek.

[image-browser playlist="603312" suggest=""]©2012 Warner Bros. Television

Dodatkowej rozrywki dostarczają smaczki umieszczone w serialu dla uważnie oglądających fanów. Kto ma ochotę pobawić się w szukanie różnic, polecam obejrzenie odcinka trzynastego z pierwszego sezonu, a przynajmniej jego początkowych scen.

Absolutną perełką jest poboczny wątek Waltera, który przynosi wielkie pudło z prezentami urodzinowymi, zbieranymi przez lata dla Petera w celu ukojenia bólu po stracie ukochanego dziecka. Postanawia podarować je "naszemu" Peterowi, jako osobie, której najbliżej do jego syna. Patrząc na naukowca rozpakowującego kolejne paczki można zauważyć, że obecność młodego Bishopa w pomarańczowym świecie ma coraz większy wpływ na tamtejszą rzeczywistość. Walter jest zdecydowanie weselszy, żartuje - jest w swoim żywiole i daleko bardziej niż dotychczas przypomina naszego niebieskiego Waltera. Stanowi również świetny duet ze smutnym Lincolnem, który nie dość, że odczuwa stratę Olivii, to jeszcze został ranny oraz wydaje się, że tak naprawdę mało kto liczy się z jego zdaniem.

Pozostałe postacie niewiele wniosły do odcinka. Broyles wydaje się być odporny na różnice wszechświatów oraz linii czasowych i bez względu na wszystko jest tą samą osobą - zawsze na straży, niewidocznie czuwając nad swoimi agentami. Astrid jak zwykle asystuje, choć niestety coś złego stało się z jej fryzurą. Ktokolwiek to zrobił, niech nie dotyka Petera i żadnego z Lincolnów!

[image-browser playlist="603313" suggest=""]©2012 Warner Bros. Television

Zdecydowanie był to bardzo udany odcinek. Można było przestraszyć się potwora, pośmiać z nastawienia Waltera, pokibicować związkowi Olivii i Petera oraz naturalnie wzruszyć przytuleniem syna do ojca. W ulicach i chodnikach nie widać nowych dziur i szczelin, wizja apokalipsy została chwilowo odłożona na później, ale nasi bohaterowie wciąż muszą walczyć z niebezpieczeństwami, które trudno sobie wyobrazić i pojąć szaremu człowiekowi.

A skoro walka wciąż trwa, możemy liczyć na kolejne odcinki, które, tak jak ten sprawią, że na następne spotkanie z ekipą Fringe będzie czekało się z niecierpliwością.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj