Osiemnasty odcinek czwartej serii Fringe pt. "The Consultant" był jednym z najbardziej dynamicznych odcinków sezonu. W końcu akcja ruszyła, a nawet skoczyła do przodu. Wydarzenie tygodnia dało twórcom duże pole do popisu, a jego potencjał został w pełni wykorzystany. Pośród intensywnej kampanii nadchodzącego odcinka specjalnego można było spodziewać się tak zwanego zapychacza i właśnie wtedy, gdy nic na to nie wskazywało, mieliśmy możliwość zobaczyć, jak wiele pracy, zapału i serca wkładają twórcy w tworzenie naszego serialu.
Kiedy w finale trzeciego sezonu pojawił się most między światami, wydawało się, że będzie to jedno z głównych miejsc akcji. Jednak w czwartym sezonie most jest traktowany bardziej jako wygodny kanał transportu akt i przepływu informacji - czy nie wystarczyłyby do tego splątane kwantowo komputery?
[image-browser playlist="603257" suggest=""]©2012 Warner Bros. Television
W ostatnich odcinkach natomiast obie strony nareszcie zaczynają wykorzystywać most z całą jego funkcjonalnością. Scena, w której obie wersje Astrid siedzą w pobliżu Maszyny, rozmawiając równocześnie ze swoimi zespołami oraz między sobą, tworzy bardzo ciepły, prawie familijny klimat. Astrid traktuje swoją odpowienicę jak młodszą siostrę, którą trzeba się zaopiekować - razem tworzą zgrany zespół, co wyróżnia je wśród załóg wydziałów Fringe, gdzie mało kto darzy swoją drugą wersję sympatią. Najciekawsze jest jednak, kto jest po drugiej stronie słuchawki alternatywnej Astrid; nie tylko rudowłosa Olivia, ale także nasz Walter jako konsultant. Z jednej strony czuje on do rudej Dunham urazę za krzywdy wyrządzone blond Olivii, ale z drugiej nie potrafi ukryć faktu, że bardzo ją lubi i ceni sobie jej towarzystwo nie mniej niż ona jego asystę. Podczas wykonywania zadań Walter pozostaje pod jej opieką, ale ostatecznie okazuje się, że to ona potrzebuje jego - można by rzec ojcowskiego - wsparcia. Walter robiący śniadanie osobie w potrzebie to już klasyka, która i tym razem działa. Agentka nie tylko od razu czuje się lepiej, ale przede wszystkim zostaje naprowadzona na rozwiązanie sprawy i odnalezienie zdrajcy. Wprowadzenie tego wątku było znakomitym pomysłem, tym bardziej, że blond Olivia, obecnie szczęśliwa z odnalezionym Peterem, nie dostarcza nam chwilowo skrajnych emocji, zadowalając się spokojnym prowadzeniem śledztwa wraz z ukochanym.
Samo ustalenie sprawcy tajemniczych wydarzeń nie było trudne, zwłaszcza, że był on dla widza oczywisty. Ciekawie natomiast potoczyła się fabuła odcinka. Wypadki w jednym ze wszechświatów doprowadzały do śmierci ich odpowiedników po drugiej stronie. W tym punkcie twórcy wreszcie skorzystali z potencjału, jaki tkwi w błyskach oznaczających zmianę strony. Scena wypadku samochodowego została świetnie rozegrana, kolejne błyski sygnalizujące przejście do innego wszechświata budowały napięcie, a same wydarzenia były bardzo widowiskowe - aż szkoda, że Fringe ogląda się w telewizji, nie zaś na wielkim kinowym ekranie.
Scenarzyści odcinka puścili też oczko do fanów śledzących przebieg negocjacji o piąty sezon serialu. Jedną z ofiar wydarzeń jest biznesmen na wysokim stanowisku o dość niemiłym usposobieniu. Ginie on po wykrzyczeniu słów: "We are in business of making money". Słowa te mogą odnosić się do wypowiedzi jednego z szefów stacji FOX, sceptycznych wobec poprowadzenia kontynuacji serii. Jak widać twórcy, podobnie jak ich bohaterowie, nie boją niczego i nikogo, dzielnie stając do walki z bezlitosną rzeczywistością.
[image-browser playlist="603258" suggest=""]©2012 Warner Bros. Television
W wątku głównym sezonu działo się w tym odcinku sporo, momentami aż za dużo. W końcu wyjawiono przyczynę niepokojącego zachowania pułkownika Broylesa i to, jaką rolę pełni naprawdę. Na szczęście nie stał się bohaterem stuprocentowo negatywnym (w przeciwieństwie do alternatywnej Niny, która jak na razie jawi się jako czyste zło i posłuszny piesek Jonesa), nie okazał się również zmiennokształtnym, jak mogło na to wskazywać kilka pierwszych odcinków sezonu. Poza tym David Robert Jones wydaje się w tym epizodzie jeszcze bardziej niż zwykle tajemniczy i nieodgadniony. Jego współpracownicy sądzą, że go znają i potrafią przewidzieć jego ruchy, podczas gdy jest dokładnie na odwrót. Czego jeszcze o nim nie wiadomo?
W odcinku tym nie brakowało właściwie niczego. Pojawili się wszyscy główni bohaterowie, drugi wszechświat i jego drobne dziwactwa oraz znane i lubiane motywy. Nie jest to epizod, który mógłby zacząć czyjąś przygodę z serialem, ale w przypadku Fringe poza pilotażowym, żaden nie nadaje się idealnie do tej roli. Natomiast dla tych, którzy jeszcze wahają czy nadal śledzić tę historię, jest zdecydowanym argumentem na tak. A fani pewnie i tak już obejrzeli ten odcinek. Przynajmniej dwa razy.
Recenzję publikujemy dzięki uprzejmości serwisu fringe.com.pl.