Wszystko co dobre, kiedyś musiało się zakończyć. Pomysł na leczenie się alternatywnej rzeczywistości dzięki „podłączeniu” do naszego świata był bardzo udany, ale nie mógł istnieć wiecznie. Głównym powodem działań tego odcinka ponownie był David Robert Jones, ale chyba po raz pierwszy nie został pokazany w całkowicie negatywnym świetle. Co mam na myśli? Fringe nauczyło mnie, że w serialach tego typu należy szukać ukrytego dna. Produkcja FOXa już nieraz pokazała, że oczywiste rzeczy nie są tak oczywiste, kiedy spojrzy się na nie z nieco innej strony.

Po kompletnie oderwanym od rzeczywistości poprzednim epizodzie Fringe, razem z bohaterami powróciliśmy do czasów teraźniejszych, w których to ponownie ujawniła się działalność Davida Roberta Jonesa. Nie wiem jak Wy, ale w całym odcinku udało mi się znaleźć przynajmniej jedno nawiązanie do poprzedniego epizodu. Głównym planem Davida Roberta Jonesa było całkowite zniszczenie obu wszechświatów za pomocą trzęsień ziemi wywoływanych przez ludzi, na których kiedyś testowano cortexiphan. Trzęsienia ziemi miały miejsce zarówno w naszej, jak i alternatywnej rzeczywistości, z tym, że osłabiona alternatywna rzeczywistość zniszczona zostałaby pierwsza.

[image-browser playlist="602970" suggest=""]
©2012 FOX Broadcasting Company

Próby namierzenia Davida Roberta Jonesa jak zwykle na nic się zdały, a odnalezienie go z góry skazane było na porażkę. Od momentu gdy bohaterowie wpadli na pomysł, że most pomiędzy oboma światami należy zamknąć, by tym samym ocalić nasz świat, akcja zupełnie zwolniła. Ten fakt uruchomił lawinę niezwykle interesujących i poruszających dialogów pomiędzy Olivią i Bolivią (choćby kapitalna rozmowa o deszczu) oraz Walterem i Walternatem, gdzie John Noble ponownie dał popis fenomenalnego aktorstwa.

Scena przy maszynie była bardzo smutna i poruszająca. Przyznaję, od samego początku kiedy tylko wspomniano o alternatywnej rzeczywistości, a następnie pokazano alternatywne wersje bohaterów Fringe, bardzo tą ich odmienność polubiłem. Postacie z drugiego wszechświata wprowadziły do serialu sporo świeżości, przez co dramat FOXa oglądało się (choćby w 3. sezonie) naprawdę świetnie. Czy Walternate i Bolivia na zawszę zniknęli z serialu? Wiele na to wskazuje. W końcu, w 2036 roku istniała tylko nasza rzeczywistość, o alternatywnej nikt nic nie wspomniał.

Na koniec mała dygresja, o której wspomniałem na początku, związana z Davidem Robertem Jonesem. Jak dobrze wiecie, jest ona czysto teoretyczna, bo sam spoilerów z finałowych odcinków nie czytałem i nie mam zamiaru psuć sobie zabawy. Dzisiejszy odcinek utwierdził mnie jednak w przekonaniu, że DRJ wcale nie jest taki zły, jak na początku mogło się wydawać. Nie ma przypadku w tym, że epizod umiejscowiony w 2036 roku wyemitowano przed tygodniem, a dziś wspomniano, że DRJ chce ratować świat. Olivia podobnie jak i inni bohaterowie źle interpretowali słowa Nicka. Tutaj wcale nie chodzi o wojnę pomiędzy naszą rzeczywistością, a alternatywną rzeczywistością, które w otwarty sposób ze sobą współpracują. DRJ jest sam w sobie geniuszem (o czym wspomniał w tym odcinku Walter) i dobrze wie, że świat czeka wojna. Jaka wojna? Przypomnijcie sobie epizod z zeszłego tygodnia, a poznacie odpowiedź.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj