Po znakomitym debiucie wielu twórców postanawia iść za ciosem, ponawiając tropy, mnożąc chwyty i kując autorski styl, którego krytycy z takim umiłowaniem poszukują. Niewielu jednak decyduje się na zmianę klimatu. Tymczasem Agnieszka Smoczyńska po brawurowych, kolorowych i rozśpiewanych Córki dancingu sięga po zupełnie inny gatunek - psychologiczny dramat o byciu sobą i kimś obcym. Alicja (Gabriela Muskała) cierpi na fugę dysocjacyjną - jakieś tragiczne wydarzenie z jej życia spowodowało, że ta zapomniała o swojej przeszłości. Nie wie, kim jest, skąd pochodzi i kto jej szuka. Po występie w telewizji odnajduje się rodzina głównej bohaterki. Alicja znikła na dwa lata, ma męża i syna, których nie rozpoznaje, jest nauczycielką geografii, a jej prawdziwe imię to Kinga. Od tej pory kobieta będzie żyć między dwoma nieznanymi osobowościami. Dysocjacja stanowi zresztą najważniejszy temat Fuga - nie tylko “prawdziwa” tożsamość Alicji/Kingi odrywa się od bohaterki, ale Smoczyńska stara się również pozbawić znaczenia utrwalonych wartości, takich jak rodzina czy miłość. Czy można kochać kogoś, gdy nie pamięta się, że się go kochało? Czy można czuć bliskość z osobą, którą się zapomniało? I czy należy utrwalać rodzinę, której się nie jest częścią, choć spędziło się z nią dziesiątki lat? Bohaterowie naiwnie próbują wprowadzić bohaterkę w starą, obcą jej domową sferę, jakby nic się nie stało. W jednej ze scen każdy element umeblowania dostaje swój signifiant - karteczkę z nazwą, która ułatwi rozpoznanie się w niegdyś znanej przestrzeni. Szybko jednak, przez niewinną zabawę, świat ten ulega rozmyciu - krzesło przestaje być krzesłem, a kosz z jabłkami może być zimną kąpielą. To samo dzieje się z rzeczywistością głównej bohaterki - wystarczy tylko zmienić metkę. Ta dwoistość daje okazję do fantastycznego popisu Gabrieli Moskale, która również jest autorką scenariusza. Dwuosobowa Alicja/Kinga to zbiór sprzecznych cech, emocji i postaw - targana narzucanymi obowiązkami, wspomnieniami i wrodzoną (czy nabytą?) arogancją bohaterka balansuje między starym a nowym wcieleniem. Jej obecność wprawia w zakłopotanie wszystkich wokół, przede wszystkim jej męża (Łukasz Simlat), który stanowi kontrapunkt dla głównej bohaterki - on zna jej przeszłość, chce odbudować rodzinę i zaprowadzić spokój. Alicja jest chaosem, rodzącą się osobowością, niechętną zamknięciu w życiu, którego już nie ma. Smoczyńska bardzo ciekawie podważa więc te podstawowe zasady społecznego życia, jak i fabularnych tropów. Z czasem wracająca, choćby na chwilę, “prawda” o sobie wcale nie musi oznaczać, że wszystko będzie dobrze. Usnuta w bardzo ponurym klimacie Fuga być może czasami oddala się zbyt daleko od swoich rozważań, a Smoczyńska za często odpływa w surrealistyczne inscenizacje, lecz z drugiej strony tym przecież jest tytułowe zaburzenie - ucieczką od rzeczywistości. Dlatego też trudno skategoryzować Fugę jako dramat czy thriller psychologiczny. To udana hybryda o wyjściu ze świata oraz niechętnym i bolesnym do niego powrocie. O dwóch rzeczywistościach, których nie da się pogodzić. Recenzja pierwotnie była opublikowana 17 sierpnia 2018 roku
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj