Pierwszy tom serii Futura Nostalgia był niesamowitą – miejscami oniryczną, kiedy indziej wręcz abstrakcyjną i rubaszną – historią, w której roiło się od elementów fantastycznych, ale sama historia wydawała się wręcz prozaiczna: ot, kolejna opowieść o parze nastolatków, między którymi rodzi się uczucie. Jednakże im dalej, tym robiło się dziwniej – po lekturze kolejnych dwóch tomów widać, że wiele z tych fantasmagorii miało nas przygotować na to, co nastąpi. Tony Sandoval powoli odkrywa karty i snuje swoją opowieść. W drugim tomie serii początek jest jeszcze „normalny” – o tyle, o ile można użyć tego terminu w przypadku Futura Nostalgia. Bohaterka serii przeżywa kolejne dziwne przygody i napotyka niesamowite istoty, ale nadal jest to utrzymane w konwencji znanej z pierwszego tomu. Końcówka tomu jednak zwiastuje poważną zmianę, której efektem jest fabuła tomu trzeciego, której zdecydowanie bliżej do postapo.
Źródło: Timof Comics
+8 więcej
Meksykański twórca w swej serii stworzył niesamowitą mieszankę pomysłów i motywów. Futura Nostalgia wymyka się prostym klasyfikacjom, bo gdy tylko myślimy, że już coś wiemy – autor wywraca to do góry nogami. Nie wywołuje to jednak dyskomfortu: podobnie jak bohaterka, tak i czytelnik płynie z nurtem wydarzeń, niekiedy się dziwiąc, ale przez większość czasu akceptując niesamowitą, zmieniającą się rzeczywistość tej opowieści.
Specyficzne są także rysunki, niby przerysowane i niemal karykaturalne, a z drugiej potrafią być subtelne i budować klimat opowieści. Najsłabiej u Sandovala wypadają postacie – ma on dość specyficzny sposób ich rysowania, do czego trzeba się przyzwyczaić. Tła i scenerie to zupełnie co innego – bez wątpienia jest na co popatrzeć. Futura Nostalgia łączy w sobie intrygujący pomysły, nieoczekiwane zwroty fabuły, specyficzny klimat i rysunki, na których warto zawiesić oko. Seria podlana erotyzmem… a może raczej aseksualną nagością, potrafi jednocześnie zachwycić niedopowiedzeniami i wywołać niesmak niewyszukanymi sprośnościami. To jedna z tych pozycji, do których trzeba zajrzeć samemu, by wyrobić swoje własne zdanie. Nigdy nie wiadomo która cecha twórczości Sandovala do nas najbardziej przemówi (lub zniechęci). Jeśli jednak po pierwszym tomie jesteście na tak, to się nie rozczarujecie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj