Galavant w odcinkach Aw, Hell, the King i Bewitched, Bothered and Belitted znów bawi nas głównie duetem Król Ryszard i Galavant. Timothy Omundson już w pierwszym sezonie ukradł ten serial tytułowemu bohaterowi, nic więc dziwnego, że teraz, gdy połączyli siły, sprawdzają się tak świetnie. Król Ryszard to zdecydowanie najlepiej napisana postać tego serialu – praktycznie wszystko w nim jest śmieszne, od infantylnego zachowania i niedojrzałości aż po życiową nieporadność w niemal każdej kwestii. Tylko on mógł stracić władzę nad swoimi poddanymi i zupełnie tego nie zauważyć. Swoją drogą, gdyby demokracja wszędzie rodziła się tak bezboleśnie i nieinwazyjnie (nie licząc oczywiście zrujnowanego zamku króla Ryszarda), jak miało to miejsce w wiosce przedstawionej w Aw, Hell, the King, świat byłby dużo spokojniejszym miejscem. Tutaj jedna piosenka załatwiła wszystko. Właściwie to nie wszystko, bo kobiety i rudzi mężczyźni nadal nie mają prawa głosu, ale to zawsze jakiś początek. Utwór otwierający trzeci odcinek Galavanta może nie od razu w pada w ucho, ale za to w przezabawny sposób wyśmiewa nierówność w równości. O ile Król Ryszard przeszedł poważną przemianę – nie jest już tym zdziecinniałym okrutnikiem, który męczył poddanych i nawet o tym nie wiedział – to Galavant od pierwszego sezonu nie zmienił się prawie wcale. Nadal jest opiewanym w pieśniach sławnym rycerzem, który tak naprawdę nie radzi sobie z niczym. Chce uratować miłość swojego życia (po raz kolejny), ale nie ma armii ani planu działania, ma za to dużo dobrych chęci oraz Ryszarda i Robertę do pomocy. Po raz drugi zatem formuje nam się trzyosobowa drużyna podróżująca razem i pragnąca pomóc tytułowemu bohaterowi w odbiciu miłości swojego życia. No url Przyznać trzeba, że jak na razie król Ryszard jest dużo ciekawszym towarzyszem podróży, niż wcześniej byli Isabella i Sid. Jaka okaże się Roberta, dowiemy się prawdopodobnie już niedługo. Mam nadzieję, że scenarzyści nie ograniczą się tylko do zrobienia z niej obiektu westchnień Ryszarda, bo aktualnie nie do końca jestem przekonana do tego wątku. Jednak dopóki prowadzi on do wykonywania przez Galavanta takich utworów jak Maybe You Won’t Die Alone, nie narzekam. Ta piosenka jest zdecydowanie jedną z najlepszych w tym sezonie i po prostu nie można się nie śmiać zarówno z choreografii, jak i samych słów. Połączenie romantycznej muzyki z tym mało subtelnym tekstem daje ostatecznie świetny efekt. Ciekawie został poprowadzony również wątek Isabelli, która początkowo robi to, co każda porzucona kobieta - pogrąża się w rozpaczy i objada słodyczami - nie trwa to jednak długo. Za sprawą organizatora swojego wesela i jego magicznej tiary przemienia się nie do poznania. Moment, w którym syczy na kucharza niczym Gollum z Władcy Pierścieni, jest jednym z najśmieszniejszych momentów w całym serialu. Przemiana zachodzi też w Madalenie, która do tej pory była ucieleśnieniem zła i wrednego zachowania. Ta bohaterka przechodzi typowo baśniową zmianę – okrutna królowa miała okazję posmakować, jak to jest być źle traktowanym i wyszydzanym, co wywołało w niej wreszcie jakieś uczucia. Ciekawe zatem, jak teraz potoczą się losy tej postaci. Scenarzyści stają tutaj przed niełatwym zadaniem. W przeciwieństwie do Ryszarda Madalena doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak złą jest osobą, i lubiła siebie taką - czy teraz, gdy zaczęła mieć wreszcie jakieś uczucia, coś faktycznie się w niej zmieni? Na razie zaowocowało to melancholijną balladą w jej wykonaniu, ale czy przełoży się na jej zachowanie? Przekonamy się już w kolejnych odsłonach. Aw, Hell, The King i Bewitched, Bothered and Belitted to odcinki pod wieloma względami różne. Pierwszy z nich skupia się na elementach komediowych, natomiast drugi jest bardziej nostalgiczny. Twórcom udaje się trudna sztuka połączenia tego w spójną i interesującą całość, która jednocześnie i bawi, i wzrusza.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj