"Gang Wiewióra” ("The Nut Job") opowiada o perypetiach tytułowego gryzonia, który po tym, jak popadł w konflikt z Pierunem - przywódcą zwierząt w miejskim parku - musi na zawsze opuścić swoje dotychczasowe miejsce zamieszkania. Razem z nim na poszukiwanie schronienia w wielkim i strasznym mieście wyrusza jego oddany przyjaciel, Szczurek. Chcąc zorganizować sobie zapasy na zimę, cwany Wiewiór skrzykuje szajkę gryzoni, wspólnie z którą zamierza napaść na sklep z orzechami. Nie wie jednak, że jego orzechowy raj tak naprawdę jest tylko przykrywką dla organizowanych przez ludzi przygotowań do napadu na bank. W filmie „Gang Wiewióra” aż roi się od odwołań i nawiązań do innych znanych animacji. Wrażeniu, że to już gdzieś było, nie oprze się zwłaszcza ten, kto widział wyprodukowany przez DreamWorks „Skok przez płot”. Wszystko przez to, że Wiewiór do złudzenia przypomina szopa R.J., czyli głównego bohatera tej drugiej animacji. Łączy ich zwłaszcza spojrzenie na życie. Ich własny interes to zawsze ten jedyny i najważniejszy. Obaj też ostatecznie przechodzą przemianę duchową i zdają sobie sprawę z tego, jak ważni są dla nich przyjaciele. Gdyby tego było mało, kompan Wiewióra, Szczurek, to wypisz wymaluj Remy z "Ratatuj", więc albo każdy bajkowy szczur wygląda dla mnie tak samo, albo można by te dwie postacie ze sobą pomylić. Kiedy człowiek przestanie już się zastanawiać, skąd to wszystko zna, to zobaczy, że „Gang Wiewióra” jest całkiem ciekawą animacją. [video-browser playlist="651626" suggest=""] Twórcy idą z duchem czasu. W filmie wykorzystują to, co młodzi widzowie mogą znać z internetu i mediów społecznościowych. Pierunowi w próbach utrzymania władzy nad mieszkańcami miejskiego parku towarzyszy skrzydlaty kompan wprost z popularnej gry "Angry Birds", a muzycznym motywem przewodnim całego filmu jest "Gangnam Style", do którego nawet w pewnym momencie gryzonie tańczą. Wszystko to sprawia, że mimo ewidentnego braku oryginalności „Gang Wiewióra” jest przyjemną animacją - taką, którą spokojnie można włączyć synowi, córce, młodszej siostrze bądź bratu. W bajce tej nie ma dwuznacznych momentów, które nastręczałyby problemów dorosłym i zmuszały do odpowiadania na niewygodnie pytania; nie ma nadmiernie eksponowanej bezsensownej przemocy czy niepotrzebnie głośnych scen. Mimo to nadal z ciekawością obserwuje się rozwój wypadków i czeka na to, co wydarzy się dalej. Bohaterowie pomimo swoich wad dają się polubić i chociaż w pamięć raczej na zbyt długo nie zapadną, to wzbudzają sympatię, a czasem nawet sentyment. I przyznam szczerze, że bezgranicznie oddany Wiewiórowi Szczurek nawet momentami mnie wzruszył. Oczywiście tym, co najbardziej bawić będzie dzieci, jest humor sytuacyjny – tu ktoś kogoś popchnie, tam się ktoś przewróci. Jednocześnie pośmiać się będą mieli z czego także dorośli, bo chociaż dialogom daleko do kultowego „Shreka” lub „Madagaskaru”, to nadal jest zabawnie, do tego w zupełnie niewymuszony sposób. W polskiej wersji językowej duże uznanie należy się Cezaremu Pazurze, który po raz kolejny daje popis swoich dubbingowych zdolności. Nadaje on Wiewiórowi komediowego charakteru, jednocześnie w odpowiednich momentach brzmiąc arogancko i krnąbrnie, jak na szanującego się gryzonia-złodziejaszka przystało. Zobacz również: „Super Fan Builds” – wózek Batmobil dla dziecka inspirowany filmami Nolana Moją ulubioną postacią jest jednak zdecydowanie mops Perełka ze swoim „Pogonić mu kota?”. I pytam się tylko, czemu przez 85 minut filmu nikt jej nie pozwolił tego kota pogonić? Chciałabym to zobaczyć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj