Zeszłoroczny sezon serialu Genius przybliżył nam postać wielkiego fizyka, Alberta Einsteina. Ogłoszenie informacji o tym, że kolejna odsłona skupi się na malarzu, była dla niektórych fanów niemałym zaskoczeniem. Okazuje się jednak, że nie ma się czego obawiać – w pierwszych dwóch odcinkach wyraźnie czuć ten sam klimat produkcji. Z tą jednak różnicą, że tym razem jest znacznie barwniej. Pablo Picasso, prekursor kubizmu, był artystą działającym na przełomie XIX i XX wieku – podobnie jak Einstein, on również żył w czasach obydwu wojen światowych, jednak w premierowych odcinkach nie są one podkreślone tak wyraźnie. Owszem, w kilku scenach padają słowa o rosnących w potęgę nazistach czy bombardowaniach kolejnych miast, jednak Picasso jest jeszcze od tego w pewnym sensie zdystansowany. Choć maluje Guernicę jako swój własny manifest, nie czuć, by szczególnie mu na tym zależało. Na razie nasz bohater wydaje się być bardzo wycofany - a przynajmniej jeśli chodzi o fabułę bieżącą, z Antonio Banderas w roli głównej. W dwóch pierwszych odcinkach nieco większy nacisk położony jest na retrospekcję - skupiamy się na dorastaniu młodzieńca w pięknej, słonecznej Hiszpanii, gdzie na arenach widowiskowo walczą torreadorzy, a elewacje budynków pokryte są kwiatami. Scenografia produkcji jest rzeczywiście dopięta na ostatni guzik – klimat Malagi bije z ekranu z niezwykłą siłą, hipnotyzując widokami. Bieżący sezon bardzo różni się od ponurego świata, w którym żył Einstein – jest radośnie, optymistycznie, a w tle słychać delikatne gitarowe brzmienia. A skoro już o muzyce mowa – warto wspomnieć, że czołówka autorstwa Hans Zimmer została przearanżowana na gitarę. W zestawieniu z malowanymi farbami kadrami wypada to naprawdę bardzo wdzięcznie. W ciągu dwóch pierwszych odcinków widać już pewną różnicę w porównaniu z pierwszym sezonem – tym razem retrospekcje oraz fabuła bieżąca zostały ze sobą zmontowane na zasadzie przeplatanki. W ubiegłym sezonie śledziliśmy najpierw losy młodego, a następnie starszego Einsteina – teraz linia narracji została zaburzona i bardzo często trzeba skakać z jednego wątku do drugiego. Odbywa się to raczej bezboleśnie, a retrospekcje w pewnym stopniu ilustrują i argumentują zachowania Picasso z bieżącej fabuły, jednak osobiście potrzebowałam trochę czasu by się do tego przyzwyczaić. Porównując oba wątki, na chwilę obecną ciekawiej wypada ten z młodym Picasso (Alex Rich). Dzieciństwo, a następnie dorastanie chłopaka przedstawiono w towarzystwie wielu ciekawych wątków pobocznych - ogląda się je po prostu przyjemniej i płynniej. Widzimy Picasso jako grzecznego chłopca obserwującego z tatą corridę, następnie jako ciekawego świata młodzieńca, który coraz chętniej odwiedza domy publiczne by zasmakować życia, a wreszcie, jako mężczyznę, który decyduje się postawić wszystko na jedną kartę i iść właśnie w kierunku sztuki. W fabule retrospektywnej nie zabrakło również osobistych traum, które ukształtowały kilkunastoletniego Pabla, w związku z czym niektóre sceny oferują naprawdę dużo emocji. Banderas, owszem, również jest przekonujący w swojej roli i kreuje bohatera jako zapatrzonego wyłącznie w siebie narcyza, jednak z perspektywy dwóch pierwszych odcinków stwierdzam niestety, że w jego historii jeszcze niewiele się dzieje. Wiemy jednak, że młody Picasso zupełnie go jeszcze nie przypomina, co może wskazywać na ciekawy obrót wydarzeń w kolejnych epizodach.
fot. National Geographic
Warto wspomnieć, że w 2. sezonie serialu powracają Samantha Colley i Johnny Flynn, którzy w ubiegłej odsłonie wcielali się odpowiednio w Milevę Maric i samego Einsteina. Podczas gdy Flynn jak na razie pojawił się w roli epizodycznej, Colley gra kochankę Picasso, fotograf Dorę Maar. Aktorka, podobnie jak w zeszłym sezonie, gra swoją postać z najwyższą klasą i naprawdę dobrze się na nią patrzy. Sam pomysł zaangażowania tych samych aktorów do kolejnego sezonu początkowo bardzo mnie zdziwił, jednak to tylko kwestia czasu by się do tego przyzwyczaić. Relacja Dory i Picasso już teraz iskrzy równie mocno co związek Milevy i Einsteina, co może zwiastować dużo dynamiki w późniejszym czasie. Na dobry początek, serialowy Picasso jest nam przedstawiony jako człowiek opanowany i tajemniczy. Jednocześnie doskonale widać, że to osoba, która wymyka się wszelkim narzucanym na nią ramom – niezależnie czy to dom, miasto, kraj, czy próbujące go usidlić kolejne kobiety. Wszystko to widać za sprawą samej gry aktorskiej i odpowiedniego montażu – o Picasso wiemy tak naprawdę tyle, ile potrafimy się domyślić, bo on sam jest raczej oszczędny w słowach. Na razie cały ciężar fabuły skupia się na przedstawieniu go jako mężczyzny z krwi i kości, nie stroniącego od przelotnych i dłuższych romansów, zmieniającego kobiety jak rękawiczki. Kamera jest niezwykle oszczędna w pokazywaniu jego prac – choć często zastajemy go przy płótnie, tak naprawdę w zasadzie wcale nie widać tego, co aktualnie maluje. Liczę, że w kolejnych odcinkach choć trochę się to zmieni, ponieważ wielobarwna czołówka wywołuje apetyt właśnie na sztukę. Genius powraca i pozostawia po sobie dobre pierwsze wrażenie. Realizatorsko i aktorsko - nawet bardzo dobre. Co prawa w pierwszym – dość opisowym - odcinku brakowało mi akcji, jednak w drugim jest już pod tym względem lepiej. Nie powinno być zaskoczeniem, że tempo serialu będzie raczej powolne – przyzwyczaił nas już do tego wątek Einsteina, który koniec końców okazał się historią niezwykle wciągającą. Tutaj również czuć bardzo duży potencjał, w związku z czym ode mnie 7/10. Zanosi się na to, że dalej będzie działo się więcej. Dwa pierwsze odcinki Geniusz: Picasso będzie można obejrzeć na kanale National Geographic już dziś, 22 kwietnia, od godz. 21:00.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj