Sam przeciw wszystkim
Bohaterem gry jest młody Japończyk o imieniu Akito. Chłopak właśnie udawał się do szpitala, gdzie przebywa jego ukochana siostra. Wypadek, w którym uczestniczył, pokrzyżował mu plany dotarcia w to miejsce. Równocześnie tajemnicza zjawa poszukiwała „naczynia”, które może wypełnić, aby dokończyć swoją misję. Zrządzenie losu sprawiło, że ciało i duch spotkają się tym samym miejscu i o tej samej porze. Od tego momentu jeden i drugi musi się nauczyć żyć ze sobą i współpracować, by osiągnąć wyznaczone cele. Tak zaczyna się przygoda, w której spędzicie co najmniej 10 godzin w wątku fabularnym, a drugie tyle w misjach pobocznych, odkrywając mapę oraz skrywane przez nią sekrety. Gra zabiera nas nie tylko do mistycznych lokacji, ale także do kultowych miejsc we współczesnym Tokio. Zobaczymy między innymi słynne skrzyżowanie Shibuya czy równie znane Tokyo Tower. Trafimy do tokijskiego metra, ale również do surrealistycznych światów, gdzie bytują nadprzyrodzone istoty. Te wycieczki w nieznane są możliwe dzięki umiejętnościom KK, postaci, która uratowała Akito od śmierci i teraz żyje w jego ciele. Wspólnie starają się rozwiązać kłopoty trapiące Tokio, a przy okazji załatwić swoje prywatne sprawy, bowiem każdemu z nich przyświeca inny cel. Zdarza się, że zrządzeniem losu nasi bohaterowie zostają rozdzieleni. Wówczas Akito traci możliwość kontrolowania paranormalnych mocy, które dawał mu KK. Zostaje mu tylko łuk i szybko kończące się strzały. Bohaterowie zawsze znajdą sposób, by znów się pojednać i wspólnie stawić czoła złu.Siła żywiołów
W grze nie ma broni palnej, są tylko żywioły i łuk. To za ich pomocą przedzieramy się przez kolejne poziomy i odkrywamy prawdę. Prawdę o tym, kto i dlaczego stoi za zniknięciem całej populacji japońskiej stolicy. O ile strzały do łuku to cenny oręż, którego na dodatek nie można znaleźć wszędzie, o tyle z żywiołami jest zdecydowanie łatwiej – po prostu „amunicja” wypada z pokonanych przeciwników. Dzięki mocy koralików pochowanych tu i ówdzie na mapie możemy zwiększyć siłę rażenia wybranych żywiołów, natomiast pojemność „magazynku” zwiększamy przy posążkach modlitewnych, które również znajdują się porozrzucane na mapie.Nie taki ekskluzywny, jak się go maluje
Ghostwire: Tokyo trafi tylko na PlayStation 5 i PC (przynajmniej na razie). Konsolowa wyłączność to spory plus, bo odczujemy tutaj działania kontrolera DualSense, ale w zasadzie to jedyne, na co warto zwrócić uwagę. Rozczarowała mnie oprawa graficzna tego tytułu. Skoro to gra na wyłączność, to spodziewałem się grafiki na bardzo wysokim poziomie. Kilka trybów wyświetlania obrazu to opcja dostosowywania jej pod siebie. Zawsze staram się wybierać jakość ponad wydajność, ale tutaj zwyczajnie tej najwyższej jakości mi zabrakło. Graficznie jest tylko dobrze, a szkoda. Fabularnie tytuł na początku bardzo mocno wciąga. Gracz daje się pochłonąć japońskiej kulturze i godziny przy grze bardzo szybko mijają. Z czasem jednak wątek fabularny zaczyna się sypać, a gdzieś od czwartego czy piątego rozdziału twórcom ewidentnie skończył się pomysł, jak to poprowadzić dalej. W efekcie mamy „dziurę” fabularną, brak pewnych elementów, a następnie szybki koniec. Nie macie także co liczyć na NG+. Zaliczenie fabuły da Wam parę przedmiotów do wykorzystania przy kolejnym podejściu, ale cały progres związany z umiejętnościami zostaje zresetowany.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj