Go On miał naprawdę świetny start. We wrześniu zeszłego roku pilotowy odcinek zgromadził przed telewizorami ponad 16 milionów widzów. Nawet jeśli później oglądalność zaczynała spadać, wciąż była to produkcja warta uwagi. Interesująca rola Matthew Perry’ego, który w wielu swoich poczynaniach przypominał kultowego Chandlera z Przyjaciół, i ciekawie oraz sensownie rozwijająca się historia, gdzie głównym celem było dojście do zdrowia (szczególnie psychicznego).
Finałowy odcinek pierwszego sezonu miał pokazać, że ostatnie osiem miesięcy nie poszło na marne, a główni bohaterowie potrafią ruszyć dalej ze swoim życiem. Nic bardziej mylnego. Ta grupa wciąż jest na siebie skazana i już nigdy nie poradzi sobie osobno. Dlatego też fabuła kolejnych odcinków Go On nigdy nie dążyła do jakiegoś klarownego rozwiązania czy też odejścia jednego z bohaterów. Niestety schematyczność i przewidywalność połączona z coraz niższym poziomem żartów sprawiła, że oglądanie komedii NBC bardziej męczyło, niż sprawiało przyjemność. Na plus wypada zaliczyć ciągłą obecność żony głównego bohatera w kilku odcinkach, która nadawała scenom ciekawej dynamiki i pozytywnej energi. Sceny z Janie również w finale były przyjemne i całkiem zabawne.
[image-browser playlist="592235" suggest=""]
©2013 NBC
A sam finał może i doprowadził do zakończenia pewnego etapu w życiu bohaterów, ale to nadal bardzo dziwni ludzie z wieloma problemami, które rozwiązywane będą w drugim sezonie, jeśli NBC zdecyduje się na jego zamówienie. W nowej serii Go On potrzebuje jednak znacznego odświeżenia - nie tylko pomysłów, ale też obsady. W finałowym odcinku nie było ani jednej sceny, która mogłaby mnie rozśmieszyć, a momenty, w których Steven usiłował śpiewać, wzbudzały we mnie politowanie.
Go On potrafiło stworzyć i fajnie rozwinąć kilku ciekawych bohaterów, takich jak Lauren czy Anne, ale jednocześnie większość z nich swoją obecnością na ekranie irytowała (jak choćby Fausta czy Mr. K). Zdaję sobie sprawę, że scenarzyści w maksymalny sposób starali się urozmaicić grupę "wsparcia", ale to nie zawsze wypala w miejscu, gdzie ocierają się o siebie tak duże skrajności. No i czy tylko mnie się wydaje, że Ryan i Lauren są dla siebie stworzeni? Szczególnie w momencie, gdy prowadząca terapię nie wychodzi za mąż? Jestem przekonany, że jeśli powstanie drugi sezon, to bohaterowie znacznie zbliżą się do siebie.
Komedie NBC nigdy do mnie nie trafiały, ale liczyłem, że Go On to zmieni. Niestety to bardzo przeciętna obyczajówka, którą tylko w kilku momentach można nazwać komedią. Niektóre odcinki potrafiły rozluźnić i wywołać uśmiech na twarzy, ale zdecydowana większość męczyła. Podobnie było z finałem, który potwierdził poziom serialu – to zwykły przeciętniak, który potrzebuje wielu zmian. Cieszę się, że ten sezon się skończył i jeśli NBC anuluje produkcję Go On, nie będę za nim tęsknił.
Ocena: 5/10