Godland jest filmem przepięknie nakręconym. Hlynur Palmason zdecydował się na bardzo trudny zabieg opowiadania dramatycznej historii, w której to otoczenie i zmieniające się krajobrazy Islandii rezonują z postaciami i wnikliwie penetrują ich stan duchowy. Surowy obraz, wilgoć, otaczająca wszystko natura i właśnie intencje reżysera, który z ironią punktuje religijne dogmaty, sprawiają, że trudno jest przejść obok tego filmu obojętnie. Otoczenie jest niezwykle ważne w prowadzonej opowieści, a za istotny czynnik ludzki odpowiada tutaj luterański ksiądz Lucas (Eliott Crosset Hove), młody Duńczyk udający się na Islandię razem z przydzielonym mu przewodnikiem Ragnarem (Ingvar Sigurðsson). Przepełniony wiarą podróżnik początkowo z przekonaniem, a potem z wątpliwościami kroczy na misję o kolonizatorskim zacięciu. Natomiast Ragnar, zdając sobie sprawę z tych intencji, utrudnia ich wzajemną relację. Jest ona zresztą jedną z większych zalet Godland, bo sposób ujęcia konfrontacji obu zupełnie różnych charakterów ma znamiona nietypowej namiętności, będącej bardzo blisko nienawiści. Zresztą po dotarciu do wioski i poznaniu rodziny Carla (Jacob Lohmann), wszystkie te emocje buzują jeszcze bardziej – nawet spotkanie Anny (Carmen Sonne) niekoniecznie wyzwoli u Lucasa pokłady subtelności i empatii.
materiały prasowe
Godland porusza wiele tematów i ma w sobie naprawdę dużo treści, ale z czasem okazuje się, że pod powierzchnią nie wszystko odpowiednio wybrzmiewa. Z pomocą Lucasa docieramy do prawd związanych z samotnością. Postać pragnie uwieczniać widziane przez siebie obrazki za pomocą aparatu, co nie zawsze okazuje się proste do przeprowadzenia. Nie jest to z pewnością seans łatwy ze względu na tempo oraz bohaterów, którzy mogą wydawać się nam mało ludzcy. Jest to jednak film doskonale oddający naturę "ruchomej fotografii". Mistrzostwo operatora, ale też reżyserska precyzja Pálmasona pozwalają podążać za historią z jednoczesnym czerpaniem wielkiej przyjemności ze zwykłego patrzenia na ekran. Fiaskiem są natomiast próby poszukiwania czegoś więcej o ludzkiej naturze. Udaje się za to znakomicie nakreślić absurdalność wielu postaw. Mimo wszystko narracja utrzymuje w napięciu. Bez wątpienia Godland będzie różnie odbierany w zależności od wrażliwości i tego, czy jest się wizualnym purystą. Na pewno nie jest to film z wielu – to historia złożona z wielu niuansów, sugestywnych gestów i krótkich słów wypowiadanych przez bohaterów, więc warto spróbować. Natura jest cudowna, nieobliczalna i niezdolna do okiełznania, natomiast człowiek błądzi, nawet jeśli wydaje mu się, że poznał niemal wszystko. W Godland bohaterowie mierzą się nie tylko z naturą, ale też z własną arogancją i – co znamienne – przegrywają. Poetycka opowieść o kroczeniu po tytułowej krainie Boga może jednych zbliżyć do nieba, innych pozostawi w obojętności, ale zdecydowanie warto się o tym przekonać na własnej skórze.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj