W filmie Godzilla kontra Kong w końcu doszło do ponownego starcia tych kultowych potworów, które na przestrzeni wielu widowisk walczyły z innymi monstrami i demolowały miasta. Tym razem twórcy wmieszają Konga i Godzillę w konflikt związany z rządzeniem wśród Tytanów. Jednak okazuje się, że na nasze dwa potwory czyha inne - bardziej mechaniczne niż organiczne - niebezpieczeństwo. Sceny walk między potworami powinny być siłą napędzającą ten obraz. I muszę przyznać, że twórcy świetnie sobie z tym radzą. Szczególnie pojedynki między Godzillą i Kongiem pełne są ciekawych rozwiązań. Twórcy pamiętają, aby w potyczkach potworów użyć także drugiego planu - nie zapominają o tym, co dzieje się poza samą walką. Sprawnie wplatają w sekwencje choćby ludzi. Przez to te starcia wydają się pełniejsze i posiadają wiele interesujących elementów, a nie tylko samo naparzanie się stworów, które i tak, trzeba przyznać, zostało bardzo dobrze nakręcone. Jest w nich jakaś moc. Dla wielbicieli japońskiego oryginału znajdzie się też pewien easter egg, tym razem z użyciem topora zamiast drzewa. Jeśli chodzi o antagonistów - zarówno ludzkich, jak i tych bardziej monstrualnych - to tak naprawdę w filmie wyróżnia się tylko Mechagodzilla. Stanowi on realne zagrożenie dla tytułowych bohaterów i ludzi. Pojedynek, w którym wykorzystuje swoje specjalne ataki, prezentuje się naprawdę zjawiskowo. Szkoda, że w produkcji nie poświęcono więcej czasu na wprowadzenie tego czarnego charakteru. O pomniejszych potworach, które nasi bohaterowie spotykają po drodze, nie ma co wspominać, ponieważ stanowią one raczej przerywnik w fabule niż realne zagrożenie. Podobnie sprawa ma się z ludzkimi postaciami. Drzemał w nich spory potencjał, bo mieli ciekawe motywacje, jednak zostało to roztrwonione i pozostawiło tylko zarys interesującej koncepcji.
fot. materiały prasowe
+5 więcej
No i właśnie, ludzie są niestety najsłabszym elementem tego filmu. Na początku, gdy jeszcze mamy do czynienia z ekspozycją, jest dobrze - widowisko nie chwieje się w posadach. Jeszcze na starcie zaproponowano zalążek całkiem nieźle napisanych postaci. Jednak im dalej, tym jest gorzej. W czasie seansu miałem pewne odczucie, że scenarzyści nie mieli pomysłu, jak rozwiązać niektóre "ludzkie" elementy fabuły. Najlepiej zapowiadał się wątek związany z małą dziewczynką i jej relacją z Kongiem - mogliśmy po trochu zobaczyć go w zwiastunach. I tak jeszcze do połowy filmu, może trochę dłużej, ta kwestia jakoś trzyma się całkiem dobrze. Szkoda tylko, że gdzieś umknęła pod wpływem starć potworów. Widowisko ma naprawdę dobrą obsadę, w której znajdują się między innymi Alexander Skarsgård, Rebecca Hall czy Millie Bobby Brown. Szkoda, że bardziej nie wykorzystano aktorskiego potencjału tej ekipy. Tak naprawdę najsilniejszym wątkiem w produkcji jest ten dotyczący Konga. Sama fabuła widowiska jest prosta jak drut: trzeba poprowadzić Konga od punktu A do punktu B i po drodze nie dać się zabić. Do tego jakiś korporacyjny spisek. W ten sposób po raz kolejny otrzymujemy nie za bardzo skomplikowaną historię będącą tłem dla starcia potworów. Jednak w tym wszystkim wątek Konga prezentuje się naprawdę dobrze. Twórcy w interesujący sposób wpletli genezę samego potwora i sprawnie operowali opowieścią dotyczącą tej ikonicznej małpy. Tam, gdzie ludzcy bohaterowie nie dawali rady, robił to Kong ze swoją całkiem niezłą historią pochodzenia. Na tym wszystkim niestety trochę traci Godzilla, który przez większość filmu porusza się na drugim planie z pewnymi przebłyskami. Godzilla kontra Kong oferuje świetnie zrealizowane sceny akcji. Niestety, film trochę nie domaga fabularnie. Jednak seans pozostawia całkiem niezłe wrażenie. Ode mnie 6/10.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj