Każdy, kto śledzi jakiekolwiek seriale proceduralne, po czwartym odcinku Almost Human na pewno nie jest zaskoczony. Działania pod przykrywką, próba oczyszczenia dobrego imienia policjanta, na którego wskazują wszystkie dowody, oraz obowiązkowo tajemnicza postać, której tożsamości można domyśleć się już po kilkunastu minutach odcinka - to wszystko było, to wszystko już dobrze z telewizyjnych produkcji znamy. Wymagającego i wybrednego widza trudno jest więc zaskoczyć; podtrzymywać napięcie, które sukcesywnie spada. Almost Human ma jednak coś, czego pozazdrościć mu może większość procedurali: znakomitą parę głównych bohaterów.
Dynamika między Johnem i Dorianem to najmocniejszy punkt także i tego odcinka. Dzięki tym dwóm postaciom serialowi nie brakuje humoru i skutecznego rozluźniania atmosfery czasem w najmniej spodziewanych momentach. Rozwój ich relacji, które w powolnym tempie dążą do przyjaźni, śledzi się z zainteresowaniem. Duża w tym zasługa aktorów, którzy świetnie oddali charaktery bohaterów i zachodzącą między nimi chemię. Gdyby nie oni, Almost Human straciłoby prawie wszystkie swoje atuty.
[video-browser playlist="635207" suggest=""]
Choć odcinek czwarty ogląda się całkiem przyjemnie, bo scenarzyści unikają scen-zapychaczy i ciągle starają się utrzymać wartką akcję, to jednak przewidywalność i schematyczność historii razi. Serial natychmiast by zyskał, gdyby wątek przewodni stał na pierwszym planie i dodatkowo eksponował postacie głównych bohaterów. Trzeba jednak zaznaczyć, że dla Almost Human to dopiero początek drogi, więc serial ma jeszcze wiele przed sobą. Person of Interest zaczynali podobnie, a w tym momencie są jednym z najlepszych seriali w ogólnodostępnej ramówce. Jestem więc w mojej ocenie ostrożna - warto AH dać szansę, jednocześnie zdając sobie sprawę, że jeśli mocno proceduralny charakter będzie dominować, to serial poziomu nie utrzyma.
Czwarty odcinek to także "Rudy show", który wypada całkiem przyzwoicie, a przy tym zabawnie. Moim zdaniem obok Johna i Doriana to właśnie Rudy jest najjaśniejszym punktem ekipy Almost Human. Jego rola jest bardzo charyzmatyczna i charakterystyczna, a przy tym postać ta od początku daje się lubić. Widz bardzo szybko zaczyna przejmować się losem ciamajdowatego, nieco szalonego naukowca. Scenarzyści powinni wziąć to pod uwagę i tego bohatera wykorzystywać jak najczęściej. Zdecydowaną bolączką produkcji jest jak na razie brak wyrazistych postaci kobiecych. Nad tym wypadałoby popracować.
Póki co Almost Human stanowi przyjemną, dość lekką rozrywkę, której można poświęcić te ponad czterdzieści minut w tygodniu. Choć nie ma w sobie nic odkrywczego, to ogląda się ją dobrze, a potencjał wynikający ze świata przedstawionego jest na tyle duży, że powinien skutecznie utrzymać widzów przed ekranami. Oby jedynie było na co czekać.