Zacznijmy od tego, którego widzieliśmy w każdym z odcinków tego sezonu. Riddler/Edward Nygma w końcu zostaje wyciągnięty z kostki lodu i ucieka ze szponów Pingwina. Choć ucieka, to za dużo powiedziane. Okazuje się, że Nygma dorobił się fanki, która zrobiła wszystko co się dało, by wyciągnąć go z lodu i przywrócić miastu Gotham. Jej praca nie poszła na marne choć Człowiek Zagadka jak na razie nie jest godzien swojego imienia. Najwyraźniej tak długa hibernacja doprowadziła do uszczerbku umysłowego – mistrz zagadek myli się w odpowiedziach nawet przy najprostszych łamigłówkach. Stąd Nygma ma do rozwiązania jeden z największych problemów swojego życia (poza zabiciem Pingwina oczywiście), jak przywrócić sprawność swojemu umysłowi. Drugi bohater to ten, który wywarł w ostatnim czasie największy wpływ na dalsze życie Bruce'a Wayne'a. Tak – Ras Al Ghul powrócił do Gotham. Co więcej, to on stoi za powrotem Barbary Keane, która przecież po finale poprzedniego sezonu powinna być na tamtym świecie. Szybko wyjaśniło się, że to Głowa Demona stoi za jej powrotem do żywych. W tym naturalnie nie było żadnego przypadku. Barbara miała rozpocząć budowę siatki handlarzy bronią, a przy okazji zdobyć ważny dla Ras Al Ghula artefakt z przeszłości. Jego pechem było to, że o wszystkim dowiedział się młody Wayne, który postanowił za wszelką cenę również go zdobyć. Prz tym wszystkim zobaczyliśmy go w nietypowej jak na niego roli – rozwydrzonego bogacza, który koniecznie musi spełnić każdą ze swoich zachcianek. Po raz pierwszy od dawna zobaczyliśmy Bruce'a, który nie zachowuje się, jakby ktoś wsadził mu kijek w tyłek. Grający go Dawid Mazouz pokazał, że potrafi zagrać coś więcej, niż zadętego dzieciaka. To pozytywna niespodzianka i w tym przypadku miejmy nadzieję, że będzie więcej takich sytuacji. Do serialu, przynajmniej na ten jeden odcinek, powróciła jeszcze jedna postać – Carmine Falcone, do którego w odwiedziny wybrał się Jim Gordon – bezsilny wobec rządów Pingwina chciał go przekonać, aby powrócił do Gotham i wprowadził stare porządki. Ten jednak ze względu na chorobę odmówił. Czego jednak nie zrobi stary wyga, postara się wykonać jego córka Sofia, która ma dość życia pod kloszem ojca, a zarazem marzy o tym, by na nazwisko Falcone znów drżało całe Gotham. W bonusie córka Carmine'a nawiązała krótki (?) romans z Gordonem, co zapewne będzie miało swoje konsekwencje w dalszych wydarzeniach. Trzeba przyznać, że zmiana klimatu związana z Gordonem była potrzebna. Nadała małego powiewu świeżości i świetnie kontrastowała z wiecznie ponurym Gotham. Sam Gordon wyszedł odrobinę poza sztywnego służbistę a Benjamin McKenzie pokazał, że potrafi swojej twarzy nadać inną mimikę, niż wiecznie zaciętego i wkurzonego policjanta. To również była całkiem miła odmiana i fajnie by było częściej widzieć go w takiej odsłonie.
Trzeci odcinek Gotham trzymał niezły poziom, choć nie porwał. Cieszy to, że w każdym kolejnym epizodzie dzieją się ważne rzeczy dla rozwoju tak fabuły, jak i poszczególnych postaci. Czasem zadziwia tempo, w jakim to się dzieje. Odkrycie kart związane z Ras Al Ghulem moim zdaniem nastąpiło troszkę za wcześnie. Twórcy mogli jeszcze potrzymać widza w niepewności w związku z tajemnicą, kto stoi za Barbarą Keane. Z drugiej strony – jeśli narzucono takie tempo rozwoju fabuły, to znaczy że w tym sezonie możemy się doczekać jeszcze wielu naprawdę ważnych i ciekawych wydarzeń, a kto wie, czy nie zobaczymy samego Batmana. Czas pokaże.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj