Motyw z podpuszczeniem porywaczy, by odkryli swoje karty i doprowadzili FBI do swojej kryjówki, to wielkie ryzyko. Istniało tutaj niebezpieczeństwo grzechu współczesnej amerykańskiej telewizji, która pokazuje najlepsze służby rządowe jako totalnie nierozgarniętych głupców, a superłotrów jako stereotypowych nudziarzy. Trudno było uwierzyć, że Gibson oraz jego doświadczony komandos dali się tak łatwo podpuścić, a przez sporą część odcinka twórcy nam to sugerują. Gdyby jednak poszło to tym torem, serial straciłby na wiarygodności, więc dobrze, że zdecydowano się pobawić konwencją i schematami. Efekt jest zaskakująco dobry, bo scenarzyści prowadzą fabułę nie do końca przewidywalnie i nie brak w niej napięcia oraz sporej dawki emocji. Nie jest istotna w tym wątku rzekoma bliskość rozwiązania sprawy, ale skierowanie FBI na prawdziwy trop. Końcowe sceny sugerują chęć współpracy z porywaczem. Czyżbyśmy mieli coś takiego zobaczyć w kolejnych odcinkach?

Sprawnie rozbudowano cały koncept centralnej intrygi związanej z brudami CIA. Ładnie przedstawiono wszystkich graczy i całe kulisy problemu. Ciekawym zabiegiem jest umieszczenie w centrum Meg, która jako matka chcąca odzyskać córkę podejmuje się naprawdę desperackich kroków. Jej rozmowa z byłym kochankiem doskonale to udowadnia, a napięcie i emocje stają się wręcz namacalne. Symbolicznie ten moment mówi, że podpisała pakt z diabłem, ponieważ bohaterka doskonale wie, o co tutaj chodzi i kto za tym stoi, ale decyduje się współpracować z tymi złymi. Tak naprawdę zaskoczeniem w tym wątku jest fakt, że dyrektor CIA wie, kto stoi za porwaniem. To może doprowadzić do interesujących ruchów z jego strony, podwyższających stawkę akcji.

[video-browser playlist="634532" suggest=""]

W końcu w domu porwanych zaczyna się coś dziać. Wszelkie obyczajowe wątki schodzą na dalszy plan, ustępując miejsca próbom uzyskania ratunku. Plan syna prezydenta jest niedopracowany i z góry skazany na porażkę, ale świetnie buduje relacje w tym domu. Dziwi zachowanie Gibsona, którego zabawa z porwanymi zaczyna przybierać niespotykane oblicze. Czy jego rozmowa z synem prezydenta ma sugerować widzom, że pomoże im uciec?

Crisis trzyma pewny, równy poziom  i ciągle dostarcza solidnej rozrywki. Nie ma miejsca na zapychacze czy niepotrzebne sceny - historia rozwija się wyśmienicie i potrafi porządnie zaciekawić.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj