W ubiegłym roku serial z Dwayne'em Johnsonem okazał się jedną z lepszych pozycji okresu letniego. Wszystko wskazuje na to, że w obecnym nie ulegnie to zmianie. Pierwszy odcinek nowej serii pokazuje, że Ballers w żadnym stopniu nie stracili na swoim komediowym stylu. Sprzeczki między bohaterami kipią od emocji, padają ostre słowa, jest wulgarnie, ale jednocześnie zabawnie i ekscytująco. Najlepszą sceną był zdecydowanie wybuch konfliktu w studiu telewizyjnym, w którym nie zabrakło wzajemnych, ciętych docinków. Dziwi tylko szybkie pogodzenie się postaci w ostatnich minutach, lecz nawet to posłużyło w celach humorystycznych (jak zaskoczenie Spencera na widok rywala), dlatego też wpasuje się w konwencję produkcji i nie budzi zastrzeżeń. Face of the Franchise z dobrej strony przedstawia bohaterów, którzy są podobnie sympatyczni co wcześniej. Serial raczej nie mógłby się obyć choćby bez szaleństw niedojrzałego Ricky'ego, które tutaj przejawiają się w niegrzecznej i zapewne kosztownej imprezie urodzinowej. Dla kontrastu wcześniej oglądamy łagodniejszą wersję sportowca, ale nagła zmiana nastawienia nie jest w jego przypadku żadną nowością. Po ekranie przemyka też między innymi Charles (tym razem w roli ojca) i wymagający pan Anderson, ale chyba najważniejsza sprawa to występ Andy'ego Garcii jako przeciwnika Spencera – Andre Allena. Na razie pojawił się zbyt krótko, żeby go ocenić, a wrażenie robi bardziej obecność tak znanego aktora niż sama postać. Pod względem gry jest w porządku – czuć napięcie między obiema postaciami. No url Na więcej przyjdzie czas, bo rywalizacja Andre i Spencera będzie raczej głównym wątkiem sezonu. Jej zapowiedź wypada zachęcająco – w końcu już teraz otrzymaliśmy emocjonujący odcinek. W następnych tygodniach można się spodziewać kolejnej dawki humoru, sportowej otoczki, słonecznego Miami oraz sprytnych działań bohaterów. Ten konflikt może być naprawdę ciekawy. Warto jeszcze pochwalić główny duet, który nadal sprawdza się w serialu – Strasmore jako człowiek z przeszłością, wrogami i przyjaciółmi, cieszący się popularnością oraz Joe jako ten, który stara się nie przebywać ciągle w cieniu i jakoś się wykazać. Z drugiej strony to parcie Joego na pierwszy plan może niektórych irytować, a nie szykuje się żadna zmiana jego zachowaniu. Szkoda tylko, że poszczególne odcinki Ballers trwają niespełna pół godziny. Dłuższy format może byłby lepszy, ponieważ twórcy prezentowaliby większe fragmenty historii. Niestety musimy zadowolić się tym, co mamy, a na ten moment to obiecująca i doskonale odprężająca rozrywka, która wywołuje pragnienie na więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj