Spencer Strasmore źle się czuje, gdy siedzi w biurze i nie prowadzi kolejnych negocjacji swojego życia. Jego nowy projekt przebija jednak wszystko, nad czym dotąd pracował. Oto nasza recenzja początku sezonu 3 serialu Gracze.
Akcja
Ballers w sumie startuje w tym samym miejscu, gdzie się urwała w poprzednim sezonie. Spencer (
Dwayne Johnson) i Joe (
Rob Corddry) bez większych problemów prowadzą agencje i dbają o bezpieczeństwo finansowe swoich podopiecznych. Szukają też nowych gwiazd, które mogłyby zasilić ich portfolio. Jak to w tym serialu bywa sielanka nie może trwać zbyt długo, a to dlatego, że gwiazdy sportów zarabiające miliony nie należą do tych najspokojniejszych. Nagle pojawiają się dziwne pomysły zainwestowania w hodowlę medycznej marihuany, nieplanowane ciąże czy problem z hazardem. Wszystkie pożary wybuchają mniej więcej w tym samym czasie i to w okresie, w którym Spencer przygotowuje deal swojego życia. Chce ściągnąć do Las Vegas, stolicy hazardu, profesjonalną drużynę futbolu amerykańskiego. A nie każdemu w federacji ten pomysł przypadnie do gustu. Nagle Spenc zostanie wrogiem numer jeden dla wielu osób.
Gracze to serial kręcący się ciągle wokół tego samego pomysłu, podobnie jak
Ekipa. Niestety, nie ma tylu barwnych postaci co serial o gwiazdach Hollywood. Po ciekawych dwóch sezonach mam powtórkę z rozrywki. Nasz napakowany agent znów zaczyna łykać środki przeciwbólowe, świat wali mu się na głowę, przyjaciele zaczynają odwracać plecami w momentach, gdy ich najbardziej potrzebuje. Ile można? Paradoksalnie najciekawiej wypadają nowe postaci drugoplanowe, jak choćby były gangster, a obecnie gwiazda NFL. Facet z zasadami, ale gdy trzeba, potrafi przywalić. Świetnie wypada także
Steve Guttenberg jako szukający nowych inwestycji miliarder ze stolicy hazardu. Wprowadza do serialu pewną świeżość i wydaje mi się, że z tego miłego, uśmiechniętego pana może przeistoczyć się w genialny czarny charakter tego sezonu. Choć mogę się mylić i być może twórcy mają na niego inny pomysł.
Męczą za to starzy znajomi. Najbardziej chyba Charles Greane (
Omar Benson Miller), który wciąż jest popychadłem i chyba nic tego już nie zmieni. Jego łatwowierność i potulność są już nie do zniesienia. Podobną niechęć wzbudza już u mnie Ricky Jerret (
John David Washington) będący cały czas lekkoduchem z kompleksem ojca. Nikogo nie słucha i chce być najlepszy. Nawet jeśli coś chrzani to też musi robić to najbardziej widowiskowo jak się da.
Dziwi też zepchnięcie Joe na drugi plan. Można odnieść wrażenie, że w obecnej historii twórcy nie mają na niego pomysłu, ale też nie wiedzieliby, jak wytłumaczyć jego nagłe zniknięcie, więc go zostawili dla świętego spokoju. W wyniku czego snuje się ten nasz bohater bez celu, zaliczając jakieś bezsensowne wpadki, by tylko zaznaczyć swoją obecność.
Po czterech pierwszych odcinkach nowego sezonu widać, że twórcy mają jakiś ciekawy pomysł, który niestety zbyt mocno rozwlekają uzupełniając pobocznymi historiami. Niestety, te nie są już tak interesujące. Mam nadzieję, że dalej te proporcje ulegną zmianie, w przeciwny wypadku wszystko znowu spadnie na barki Dwayne’a Johnsona. Nie wiem, czy aktor to wytrzyma.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h