Grand Hotel to nowy serial amerykańskiej telewizji o rodzinie, do której należy luksusowy hotel. Czy warto obejrzeć?
Grand Hotel to serial wpisany w konwencję opery mydlanej (nie mylić z telenowelą), czyli rządzą tu określone zasady tworzenia narracji opartej na intrygach poganianych intrygami. Mamy więc coś utrzymanego w stylu
Zemsty z ostatnich lat wyprodukowanej przez tę samą stację czy choćby kultowej
Dynastii, która osiągała niewyobrażalny sukces podczas emisji w głównym paśmie, w którym obecnie są emitowane największe serialowej hity. Na tym etapie szybko można zdać sobie sprawę, czy to serial dla nas, czy taki sposób opowiadania historii z góry nas odrzuca, bo prawdę mówiąc - twórcy za bardzo się nie wysilają. Szybko widać pójście na łatwiznę, bo określone tropy są za bardzo czytelne, a zwrot akcji z końcówki odcinka wręcz oczywisty.
Podstawowa intryga jest zasugerowana na początku odcinka. Podczas huraganu jedna z pracownic hotelu wychodzi na zewnątrz, ktoś ją napada i kobieta znika bez śladu. Co się stało? Kto za to odpowiada? Pytania są, ale na szczęście twórcy budują historię w taki sposób, że jeszcze odpowiedź nie jest czytelna. Takim sposobem ten wątek, jeśli będzie rozsądnie prowadzony z przemyślanymi twistami, może być mocnym punkt programu.
Problem polega na tym, że wszystko, co widzimy, jest przeciętne, oklepane i oczywiste. Postacie są jednowymiarowe i z określonymi cechami, które stawiają ich po stronach barykady. To samo można powiedzieć o szytych grubymi nićmi relacjach pomiędzy bohaterami (też tych rodzinnych), "przypadkowym" poznaniu córki właściciela przez kelnera z tajemniczym celem i tak dalej. Każdy etap fabuły wpisuje się w konwencję opery mydlanej aż za mocno - tak jakby twórcy bali się poddać kreatywności, a jedynie odtwarzają ograne osobowości, motywy i schematy. Tak jest łatwiej, ale przez to też nie jest to do końca zjadliwe.
Grand Hotel tak naprawdę nie zapowiada nic atrakcyjnego. Odtwarzanie ogranych tematów, które w wielu serialach były pokazywane w o wiele lepszej formie. Nic atrakcyjnego, rozrywkowego czy wartego swojego czasu. Przeciętniak dla wielbicieli zawiłości oper mydlanych, które powinny być dobrze komplikowane, by napędzać zainteresowanie. Potencjału jednak trudność dostrzec w fabule tworzonej po linii najmniejszego oporu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h