Green Book to tak naprawdę film drogi o dwóch ludziach ze skrajnego spektrum społeczeństwa. Mamy genialnego czarnoskórego pianistę Dona Shirleya, który należy do inteligencji, oraz jego kierowcę i - gdy trzeba -ochroniarza, Tony'ego, który jest prostym facetem włoskiego pochodzenia. Ich wspólna podróż na trasę koncertową w latach 60. to punkt wyjścia do historii pełnej sprzeczności. Jest ważna, głęboka i porusza temat rasizmu (fabuła osadzona jest w latach 60), a zarazem lekka, zabawna i wzbudzająca w widzu pozytywny nastrój. Taka mieszanka, która nie powinna się udać, ale... daje efekt, który ogląda się z największą przyjemnością. Jest to opowieść prosta, przejrzysta i po prostu przedstawiona uniwersalnie. Problem rasizmu jest często poruszany w kinie na rozmaite sposoby. Trudny, często bolesny dla ludzi temat można łatwo popsuć na ekranie powierzchownością czy jednostronnością. Green Book jest inny, bo twórcy podchodzą do tego z rozmysłem, starając się zbudować to jako istotne tło, a nie najważniejszy wątek. Cały film w przystępny sposób pokazuje problemy rasowe w latach 60. w USA oraz różne indywidualne spojrzenia na międzyludzkie interakcje. Przedstawiany nam jest spektrum problemu wynikający z rozmaitych przyczyn, ale to końcowy wniosek uderza widza w samo serce. Przemiany bohaterów, którzy przestają patrzeć na drugą osobę jako na przeciwnika ze złej klasy społecznej czy o złym kolorze skóry. To stanowi o sile opowieści, która w jakimś stopniu porusza widza w sposób emocjonalny i daje do myślenia. A gdy tak na to spojrzymy z perspektywy - to jest wręcz oczywiste dla wielu, żeby traktować drugiego człowieka jako człowieka. Green Book pokazuje, że operowanie takimi prostymi środkami może być niezwykle skuteczne. Na pierwszym planie nie są wspomniane kwestie rasowe, ale relacja pomiędzy głównymi bohaterami - Tonym i Donem. To właśnie ich perypetie (czasem poważne, czasem komiczne) oraz zabawne interakcje są nie tylko siłą filmu Green Book, ale też jego duszą i sercem. Okazuje się bowiem, że to tak naprawdę jest historia o budowie przyjaźni ponad podziałami narzucanymi przez rzeczywistość. Pokaz tego, że poznanie drugiego człowieka może im wręcz zaprzeczyć, bo w końcu z jednej strony mamy inteligentnego muzyka z elity, a z drugiej prostego amerykańskiego Włocha o poglądach rasistowskich. A koniec końców ich przygoda (a tak można nazwać te wydarzenia) buduje  jakąś więź, a nawet przyjaźń, która trafia w widza i staje się przyczyną jego zaangażowania. A dzięki sposobie prowadzenia narracji mamy ponownie wspomniane skrajności, bo raz ich perypetię są poważne, emocjonujące, a raz lekkie, dziwaczne i zabawne. A wszystko jest wyważone w idealnych proporcjach. Tak, by obejrzeć z przyjemnością, pośmiać się, a zarazem coś poczuć. Takich filmów powinno być więcej. Chyba największym zaskoczeniem jest dla mnie osoba reżysera Petera Farrelly'ego. To człowiek, który do tej pory robił z bratem komedie prezentujące raczej najprostszy z możliwych rodzajów humoru. Na czele z hitami Dumb & Dumber czy There's Something About Mary. A w Green Book objawia nam się jako zupełnie inny filmowiec. Taki, który z wyczuciem potrafi snuć swoją opowieść w równowadze pomiędzy dramaturgią a humorem na dobrym poziomie. Taki, który genialnie prowadzi aktorów tworzących jedne z najlepszych ról w swojej karierze. Mahershala Ali oraz Viggo Mortensen to nie tylko kapitalnie współgrający ze sobą duet, ale też dwie charyzmatyczne postacie, których się niesamowicie ogląda na ekranie. Charyzma, budowa emocji, podkreślanie wszelkich niuansów (notabene Viggo prawie non stop je w tym filmie!), sposób mówienia, mowa ciała i przede wszystkim serce pozostawione w kreacjach postaci to coś, co sprawia, że zapominamy o aktorach i po prostu śledzimy tę podróż Dona i Tony'ego. Jeśli można było narzekać, że Ali dostał Oscara za mimo wszystko niewielką rolę w Moonlight, tak tutaj nie tylko nominacja jest w pełni zasłużona, ale i sama statuetka z czystym sumieniem mogłaby zostać mu przyznana. Obie role to wybitny pokaz aktorstwa, który tę pomimo wszystko prostą historię wznosi na wyżyny. To oni sprawiają, że Green Book jest lepszy, niż mógłby się zapowiadać.
Green Book to jeden z takich oscarowych filmów, które poza wysoką wartością artystyczną, mają wiele do zaoferowania zwykłym widzom. Takim lubiącym dobre, świetnie zagrane, mądrze i zabawnie opowiedziane historie. Uniwersalność i prostota tej opowieści daje wiele radości, satysfakcji i przypomina: wszyscy jesteśmy ludźmi, a przyjaźń jest w stanie zburzyć wszystkie mury.

Gdzie obejrzeć ten film? Zobacz go w naszym repertuarze kin z opcją natychmiastowego zakupu biletu!

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj