W poprzednim tomie poznaliśmy szóstkę charakternych nastolatków, którzy wracali do domu z dwutygodniowego obozu szkolnego na luizjańskich bagnach. W grupie tej znajdziemy: rudowłosą Beth, dzielną Lindę, urodzonego buntownika, Sato, rosłego Lucasa oraz rodzeństwo, Naję i Noaha. Wychodząc z dziczy, młodzieńcy orientują się, że miejsce ich pobytu stało się strefą zagrożenia, z której zaczęto ewakuować ludność. Powodem podjęcia takich działań jest groźny wirus, przemieniający ludzi w oszalałe bestie. Bohaterowie szybko dowiadują się, że wokół strefy działania wirusa naprędce wybudowano gigantyczny mur, mający na celu oddzielenie owego miejsca od reszty kraju. Żeby tego mało jeden z uczniów przemienia się w demona i zostaje pojmany przez żołnierzy. Przyjaciele decydują się pozostać w niebezpiecznej strefie oraz ocalić nastolatka przed niechybną śmiercią.  O ile w debiutanckim albumie Jerome Hamon ciekawie sportretował odważnych młodzieńców i ich motywację, to w recenzowanym tomie skupił się głównie na czystej akcji i nagłych twistach fabularnych. Poprzedni rozdział zakończył się w dramatycznych okolicznościach. Oto kreatura o iście gargantuicznych rozmiarach uprowadziła przemienionego Noaha i jego siostrę. Beth, Linda, Sato i Luca, nie bacząc na wielkie zagrożenie i potencjalną śmierć, ruszają im z pomocą. Tropem kreatury podążają bezduszni najemnicy z organizacji Human First, sterowani przez bezduszne organy władzy. Z dobrej strony prezentuje się determinacja i poświęcenie młodych bohaterów, którzy z całych sił starają się ocalić druha.
Źródło: Egmont
Niestety niezbyt przekonująco wypadają rozmowy licealistów, wystawione na ciężką próbę relacje pomiędzy nastolatkami oraz ich niemal nadzwyczajne umiejętności. Wychodzi na to, że w stosunkowo krótkim czasie zwyczajni, dość cherlawi młodzieńcy, zyskali przeszkolenie wojskowe oraz doskonałe posługiwanie się bronią palną i białą (vide: Sato walczący dwoma toporkami czy Linda zabijająca wrogów z pistoletu snajperskiego). Niedostatecznie wypada aura strachu, paniki i śmierci unosząca się nad całą opowieścią, a elementów czystej grozy znajdziemy tu jak na lekarstwo. Komiks jest nazbyt infantylny, przewidywalny, przypominający naprędce stworzoną gierkę z gatunku survival horror dla niewymagających małoletnich graczy.
Warte pochwalenia są natomiast przejrzyste, estetyczne, utrzymane w mangowej tonacji ilustracje Davida Tako. Ów styl rysowania dobrze pasuje do młodzieżowej opowieści z gatunku dramat obyczajowy i horror. Największe słowa uznania za kreację protagonistów serii, zwłaszcza Sato z charakterystycznym irokezem czy zadziornej Lindy. Ponownie z mocnej strony prezentuje się doskonale dobrana kolorystyka, układ kadrów oraz klimatyczna okładka z wyeksponowanym wizerunkiem czwórki bohaterów walczących z przyczajonym wrogiem. Green Class to seria, która przede wszystkim skusi wielbicieli wszelakich opowieści graficznych spod znaku zarazy, opowieści drogi i survival horroru w ciekawej oprawie graficznej. Pozostali miłośnicy sztuki komiksowej, poczują się mocno zawiedzeni. Zdecydowanie jeden z najsłabszych tytułów w aktualnej ofercie wydawnictwa Egmont Polska.   
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj