Grimm jest przedstawicielem gatunku procedurali z głównym wątkiem, więc naturalne jest, że muszą się pokazać odcinki, w których motyw przewodni jest zaledwie tłem dla bieżącej sprawy kryminalnej. Istotne jest, aby rzecz, którą zajmują się bohaterowie, była na tyle ciekawa, by zapewniała nam dobrą rozrywkę na te 40 minut. Najnowszy epizod spełnia perfekcyjnie ten warunek, dając nam niezłą historię z rozprawą, w której prawnik poprzez jedzenie halucynogennych żab wpływa na ławę przysięgłych oraz świadków.
Twórcom po raz pierwszy od dawna udaje się włączyć w akcję całą grupę bohaterów. Ich próby dorwania potu prawnika bezapelacyjnie mogą się podobać. Lekka, przyjemna zabawa, w której nie brak dobrego humoru. To jest to, za co Grimm po prostu się lubi - daje nam z prostej historii rozrywkę na przyzwoitym poziomie i nie pozwala się nudzić. Cieszy też gościnny powrót dawnego znajomego Nicka, który pomaga im w misji. Dobrze, że zrezygnowano z koncepcji "nowy odcinek - nowa baśniowa istota", bo momentami można było odczuć monotonię. Powrót stwora mającego specjalną moc wpływania na umysł urozmaica nam opowieść.
Nowością jest też fakt, że prawie cała akcja rozgrywa się na sali sądowej. Udaje się wziąć schemat gatunku serialu prawniczego i świetnie dopasować go do baśniowej konwencji Grimm. Zabawa w bardzo rozrywkowym wydaniu.
[image-browser playlist="592496" suggest=""]
©2013 NBC
Interesująco rozwija się wątek Juliette, której wspomnienia wracają z coraz większą siłą. Po wizycie w przyczepie są wyrazistsze i bardziej nieznośne. Scenarzystom trzeba przyznać, że mają na to naprawdę dobry i oryginalny pomysł. Juliette zamiast przypominać sobie, że kocha Nicka, zaczyna mieć go serdecznie dość. Jej zmysły są nadwyrężone od nadmiaru swojego chłopaka. Jest bliska szaleństwa i wyraźnie czuć to w końcowych scenach. Fantastycznie spisuje się zabieg z powrotem starej latynoski, z którą Juliette miała kontakt niedługo po przebudzeniu. Cała nadzieja w tej kobiecie, że znajdzie sposób, aby pomóc bohaterce, bo w tym momencie wydaje się, że jedynym naturalnym kierunkiem rozwoju jest opuszczenie Portland i zapomnienie o Nicku.
Każdy wie, że Grimm cierpi na brak wyrazistego czarnego charakteru. Co prawda mamy Jamesa Fraina, który w tej roli spisuje się (jak zawsze) genialnie, ale są to jedynie epizody. Gdyby Frain pojawiał się na dłużej, serial zyskałby wiele. Najnowszy odcinek na pewno sugeruje nam tę możliwość. Zaledwie jedna krótka scena obiecuje nam, że Frain pojawi się w Portland. Starcie Grimma i Renarda z rodziną królewską może nam zapewnić wiele emocji w końcówce sezonu.
Grimm trzyma dobry poziom, gwarantując lekką i przyjemną rozrywkę z dużą dawką humoru. Tym razem emocji nie ma zbyt wiele, ale zabawa i tak jest przednia.
Ocena: 7,5/10