Historia opowiedziana w Grow Up istnieje tylko po to, aby w jakiś sposób wyjaśnić naszą przygodę, nie oczekujcie więc żadnych specjalnych zwrotów akcji i fabuły, która zapadnie Wam w pamięć oraz sprawi, że nie będziecie mogli spać w nocy. Nasz statek-matka, czyli MOM, rozbija się na obcej planecie, a my ponownie wcielamy się w rolę niewielkiego droida o imieniu BUD i wyruszamy na poszukiwanie części rozbitego pojazdu. No url Sama rozgrywka na pierwszy rzut oka jest dokładnie taka sama jak w poprzedniej części, ale to tylko pozory. W Grow Up znacznie szybciej dostajemy dostęp do gadżetów, takich jak jetpack i lotnia, które pozwalają na dużo bardziej komfortową eksplorację. Całe szczęście, że tak się dzieje, bo tym razem do naszej dyspozycji oddano całą planetę. Jest ona co prawda dość niewielka, ale to nadal spory kawał do przejścia, zwłaszcza dla niewielkiego, nieporadnie biegającego robocika. Warto też dodać, że twórcy wykazali się sporą kreatywnością i podzielili to ciało niebieskie na kilka różnych biomów – mamy więc m.in. krainę pustynną, skutą lodem i porośniętą grzybami. Mechanika poruszania się pozostała niezmieniona względem poprzedniczki. BUD nadal porusza się tak, jakby wcześniej spożył zdecydowanie za dużo napojów wyskokowych, zaś przy wspinaniu się każdą z rąk kontrolujemy osobnym przyciskiem, przez co wdrapywanie się na wysokie skały daje satysfakcję, zaś upadek…cóż – frustruje, ale nie tak jak w Grow Home. Tutaj, korzystając z jetpacka i lotni, mamy jeszcze jakąś możliwość odratowania się bez tracenia kilku lub nawet kilkunastu ostatnich minut, które poświęciliśmy na mozolną wspinaczkę. Ciekawym dodatkiem jest też zbieranie nasion przeróżnych roślin, które również ułatwiają nam dostawanie się w trudno dostępne miejsca. Wystarczy jedynie raz przeskanować dany kwiatek lub drzewko, aby móc bez problemu wykorzystać je, kiedy tylko pojawi się taka potrzeba. Rośliny mogą posłużyć nam jako trampolina, substytut drabiny lub balonu, pozwalając nam na łatwiejsze wzniesienie się do góry.
fot. Ubisoft
+8 więcej
Bardzo pozytywne wrażenie robi oprawa graficzna, która pod względem technicznym niezbyt się zmieniła. Świat gry nadal jest oparty o woksele, a modele są kanciaste, jednak ma to swój urok. Zróżnicowanie lokacji sprawia, że Grow Up wygląda o wiele lepiej niż poprzedniczka. Każdy z biomów na planecie jest przepiękny, zaś lot nad planetą i obserwowanie tego, co znajduje się pod nami, robi wrażenie. Jedynym elementem, do którego mógłbym się przyczepić, są chmury, które czasami kompletnie zasłaniają nam pole widzenia. Nieco gorzej wypada udźwiękowienie – spokojna i nieco senna muzyka pasuje do charakteru zabawy, ale dość szybko się nudzi, zaś dźwięki wydawane przez głównego bohatera, chociaż urocze, po pewnym czasie zaczynają irytować. Pewnym problemem są też drobne problemy techniczne – gra momentami zalicza ścinki, które pojawiają się przede wszystkim przy zapisywaniu gry. Nie przeszkadza to w zabawie, ale bardziej wrażliwych graczy może nieco denerwować. ‌Grow Up nie jest produkcją, która zapadnie Wam na długo w pamięć, ale nigdy nie miało nią być. To dość krótka i niezbyt skomplikowana gra, przy której można miło spędzić czas i zrelaksować się. Ukończenie tego tytułu zajęło mi około pięć godzin, a gdybym chciał pokusić się o znalezienie wszystkich ukrytych kryształków, czas ten pewnie byłby około dwa razy dłuższy. Mało? Może, ale gra kosztuje zaledwie około 40 zł, co wydaje się być ceną idealnie dopasowaną do tego, co oferuje ta produkcja. PLUSY: + bardzo ładna oprawa graficzna, + lekki klimat, + satysfakcjonująca zabawa, + szybszy dostęp do gadżetów usprawnia podróżowanie, + zróżnicowane lokacje. MINUSY: - drobne problemy techniczne, - mapa nie jest zbyt pomocna, - dla niektórych nadal może być zbyt frustrująca, - zasłaniające widok chmury.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj